- Na wniosek Państwowej Inspekcji Pracy kilka tygodni temu przeprowadziliśmy w zakładzie kontrolę - mówi kpt. Arkadiusz Makowski, rzecznik prasowy PSP w Łodzi. - Okazało się, że wentylatory i inne urządzenia elektryczne nie są wykonane w systemie przeciwwybuchowym, czyli podczas włączania mogą iskrzyć. Ponadto nie było systemu alarmującego o zwiększeniu się stężenia oparów gazów, a także specjalnych tzw. wanien resetujących. W razie rozszczelnienia zbiorników ciecz nie miała gdzie spływać.
Sporo uchybień podczas swojej kontroli (w marcu br.) wykryli również inspektorzy Państwowej Inspekcji Pracy.
- W sumie 26 naruszeń przepisów BHP - informuje Kamil Kałużny, rzecznik prasowy Okręgowego Inspektoratu Pracy w Łodzi.
- To m.in. brak szkoleń BHP czy brak oceny ryzyka zawodowego. Właściciel dostał mandat i kilka tygodni na uzupełnienie zaległości.
Komendant miejski Państwowej Straży Pożarnej powołał komisję, która ma ustalić przyczyny pożaru. Przypomnijmy, że straty właściciel wycenił na 6 mln złotych.
- Nikt z nas nie miał pojęcia, że na terenie zakładu są tak olbrzymie ilości groźnych chemikaliów - mówią mieszkańcy okolicznych domostw.
- Jeszcze kilka lat temu napełniano tam syfony. Firma się przebranżowiła, ale nawet nie podejrzewaliśmy, że śpimy obok takiej bomby.
Inspektorzy i strażacy twierdzą, że budynki firmy, w których znajdowały się zbiorniki, były usytuowane w odpowiedniej odległości od domów mieszkalnych.
Jakie są wczesne objawy boreliozy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?