Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

„Ikar. Legenda Mietka Kosza”: Lot z muzyką, miłością i samotnością

Redakcja
Każdy z nas musi z mozołem dźwigać swoją samotność. Jednak są tacy, którzy jeszcze bardziej niż my krztuszą się i duszą...

Niewidomy pianista jazzowy Mieczysław Kosz miał 29 lat, gdy zginął, wypadając z trzeciego piętra, z okna swojego warszawskiego mieszkania (co brzmi gorzko, przy ul. Pięknej)- niektórzy sądzą, że było to samobójstwo. W doczesności wzleciał wysoko, niesiony muzyką. Nazywano go artystą wyjątkowym, w pełni znaczenia tego słowa. Teraz reżyser i scenarzysta Maciej Pieprzyca poświęcił jego pamięci absolutnie wyjątkowy film.

„Lubię muzykę, ale najbardziej taką, która przygnębia, sprawia, że czuję, że życie jest dramatyczną przygodą do samego końca” - powiedział Mieczysław Kosz w jednym z wywiadów i film Pieprzycy jest kolosalnie poruszającą opowieścią o marności ludzkiej egzystencji, dramacie istnienia, unoszonego ku światłu jedynie momentami kontaktu ze sztuką lub (i) miłością. Momentami, bo być może tylko przez chwile jesteśmy w stanie je znieść. I dać.

„Ikar. Legenda Mietka Kosza” to biografia, która zamiast prezentacji faktów z życiorysu bohatera, koncentruje się na intymności jego przeżyć. Dzięki świetnym, sugestywnym zdjęciom Witolda Płóciennika; dotykającym nerwu wrażliwości obrazom osiągniętym między innymi kamerą ustawioną blisko postaci i zjawisk (oraz krótkim ujęciom z podbitym dźwiękiem) wchodzimy do głowy artysty, poddajemy się filmowemu językowi mającemu oddać percepcję niewidomego muzyka obdarzonego nieprzeciętnym słuchem. Geniusz Kosza-pianisty przenosi zaś na ekran i ścieżkę dźwiękową filmu współczesny wirtuoz fortepianu, Leszek Możdżer (pojawiający się nawet dowcipnie w jednej scenie). Jego praca sprawia, iż nie mamy najdrobniejszych wątpliwości, że bohater filmu był muzykiem wybitnym, że zachwycał, a gdy trzeba było - popisywał się nieprawdopodobną techniką i biegłością. Muzyka nie tylko buduje klimat i siłę wyrazu filmu, ale też wspaniale, zmysłowo opowiada o kolejnych etapach biografii Mietka Kosza. A przede wszystkim - czym była w jego życiu, przypominającym rozbłysk komety. Pieprzyca, Możdżer i Płóciennik pokazują, że Kosz nie widząc, widział ją kolorami. Tylko przy jej pomocy potrafił komunikować się ze światem. Była ratunkiem przed rozpaczą, niezrozumieniem, własnymi ograniczeniami. Lecz nie była w stanie zastąpić wszystkiego. Możdżer na tyle precyzyjnie odtworzył muzyczny świat Kosza, że nawet postanowił na podstawie opowieści świadków zrekonstruować jedną z kompozycji muzyka, która nie została zarejestrowana - „Ikar”.

CZYTAJ INNE ARTYKUŁY

Twórcy filmu przejmująco ukazują niepełnosprawność Kosza - utratę wzroku w wyniku choroby, która dotknęła go w dzieciństwie. Paradoksalnie jednak wskazują, że była wybawieniem dla jego talentu. „Gdyby nie to dziadostwo z niewidzeniem, byłbyś tu gospodarzem” - mówi Mietkowi umierający ojciec, rolnik. Ślepnący chłopiec trafił do Ośrodka dla Dzieci Niewidomych w Laskach, gdzie siostry zauważyły jego muzyczne zdolności. Niemożność dostrzegania tego, co na zewnątrz sprawiła, że Kosz zagłębił się w siebie, oglądał świat niejako od środka, poza kształtami. Widząc poprzez muzykę, z tym większą determinacją pracował nad swoimi umiejętnościami, by jak najwięcej i jak najbardziej precyzyjnie przekazać światu, któremu nasycanie się widzeniem stępiło czucie i słyszenie.

Nie uchroniło go to jednak przed wewnętrznymi demonami. Jednym z ostatnich obrazów, który zarejestrował mózg Kosza poprzez gasnący wzrok były drzwi zamykane przez matkę zostawiającą chłopca w ośrodku. Później ten motyw będzie powracał przy każdym zamknięciu kolejnego rozdziału krótkiego życia, w sytuacji, kiedy spotykał się z brakiem wzajemności albo sam psuł ciągiem alkoholowym to, czego najbardziej pragnął obok muzyki, czyli miłość. Maciej Pieprzyca z subtelnością i wizją połączył wszystkie te elementy w kompletny, wzruszający film.

Oczywiście, „Ikar” nie wzniósłby się tak wysoko, gdyby nie kapitalne aktorskie występy. A grają tu świetnie wszyscy. Maestrię w głównej roli zaprezentował Dawid Ogrodnik, który z kreacji na kreację śmiało kreśli swój aktorski styl, mocno adaptując siebie w postać i prowadząc ją czasem na granicy przerysowania. Zachwycająca jest Justyna Wasilewska jako Zuza, która ze skrawków buduje złożoną rolę, w każdej scenie ze swoim udziałem z jednej strony bezwzględnie koncentruje uwagę widza, a z drugiej pokazuje, na czym polega partnerstwo w aktorstwie. Klasą na drugim planie zaś wykazują się Mikołaj Chroboczek, Wiktoria Gorodeckaja, Michał Filipiak, Jowita Budnik, Grzegorz Mielczarek, Maja Komorowska.

Mietek Kosz muzyce zawdzięczał trwanie, a nadwrażliwości - poczucie, że trwanie na tym świecie jest udręką i nieustannym zmaganiem się z samotnością. Maciej Pieprzyca natomiast z energią, stylem, odpowiedzialnością i reżyserskim pazurem nam o tym opowiedział. To wszystko, co można. Niech gra muzyka.

Ikar. Legenda Mietka Kosza Polska biograficzny, reż. Maciej Pieprzyca, wyst. Dawid Ogrodnik, Justyna Wasilewska | OCENA: ★★★★★☆

CZYTAJ INNE ARTYKUŁY

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: „Ikar. Legenda Mietka Kosza”: Lot z muzyką, miłością i samotnością - Dziennik Łódzki

Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto