Koncerty w Łodzi [serwis specjalny]
Pierwsi na scenie pojawili się panowie z naszego rodzimego miasta czyli Siren’s Dawn. Wielka szkoda, że tak mało osób bawiło się na ich występie pod sceną ponieważ są jedną z najlepszych w kraju kapel metalcorowych (nie mylić z fashioncore) i zagrali bardzo dobry koncert.
Po nich zaprezentowała się bydgoska ekipa „Chainsaw”. Energiczny a zarazem melodyjny wokal rozbudził w tłumie zapał do „tańca”. Grając mieszankę heavy metalu z trashem uderzyli w gusta zebranych pod sceną ludzi.
Kolejną kapelą była formacja Virgin Snatch, która obudziła w publice hardcore’owego ducha. Charyzmatyczny wokalista parokrotnie wskakiwał w tłum, wspólnie z nim moshując. Ciężki wokal, niskie gitarowe partie oraz bujająca sekcja rytmiczna – oto przepis na rozpętanie scenicznego piekła.
Po lekkim opóźnieniu wkroczył sosnowiecki Frontside. Na scenie umieścili dwie litery: „F” i „S”. Odpowiednio ubrani, nawiązując do stylizacji nowej płyty (poza perkusistą, który grał w koszulce FC Barcelony) rozpoczęli swoją sztukę. Mimo iż była niedziela to tłum hucznie skandował słowa jednego z refrenów tj. „Nie ma we mnie Boga”. Porywająca postawa Aumana, ciękie riffy Demona, niesamowite solówki Darona, soczysty bass Nowaka oraz ciężka stopa Tomy sprawiły, że klub Luka zatrząsł w swych posadach.
Zobaczcie zdjęcia z koncertu
Instahistorie z VIKI GABOR
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?