Analiza wpisów zamieszczonych na forach i facebooku wskazuje, że przykrą woń w okolicach lasu na Lublinku zauważono już w 2012 roku. "Potwierdzam, że smród nie był tu od zawsze. Mieszkam tu od początku 2010 i kiedyś nie było go w ogóle" - pisze jeden z użytkowników forum "Łódź Nowe Polesie - Moje osiedle".
Nie wiadomo co, nie wiadomo skąd
Jesienią 2013 roku problem nasilił się. Do dziś fetor odczuwają mieszkańcy południowej części Retkini, Smulska i osiedla bloków przy ul. Pienistej. Według niektórych relacji, chmurę gazów można było wyczuć nawet przy ul. Sanitariuszek, na Obywatelskiej, w okolicach ul. Konstantynowskiej i na Trasie S-14. Przykry zapach daje o sobie znać zwłaszcza w godzinach porannych i wieczorami, gdy nie ma wiatru oraz jest wilgotno i mglisto.
Kupili dom opanowany przez jadowite pająki (WIDEO)
Trudno jednoznacznie określić nieprzyjemną woń. - Przypomina to zapach gnijących śmieci pomieszany z jakimiś drażniącymi chemikaliami - pisze pan Jan w facebookowej grupie "Łódź, Retkinia". Fachową definicję sformułowała dopiero chemiczka, jedna z mieszkanek nowego osiedla przy ul. Pienistej. - Jest to gaz składowiskowy będący połączeniem metanu z innymi gazami - wyjaśnia Anna Diehl z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Łodzi.
Przykry zapach można poczuć spacerując po lesie na Lublinku, fot. Marta Hodoń
__Jako źródło przykrego zapachu wskazywano m.in. Grupową Oczyszczalnię Śmieci i Kompostownię przy ul. Sanitariuszek. Najczęściej, i jak się okazało słusznie, padała nazwa Sortowni i Stacji Przeładunkowej Odpadów Komunalnych oraz Składowiska Balastu przy ul. Zamiejskiej 1. Teren ten należy do Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania i zajmuje kilka hektarów między łódzkim lotniskiem a Lasem Lublinek.
Co kryje Zamiejska 1?
Wiosną 2014 roku, po zawiadomieniach ze strony Rady Osiedla Lublinek - Pienista oraz mieszkańców, sprawą zainteresował się Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. W lutym i marcu na terenie składowiska przeprowadzono szczegółową kontrolę. Inspektorzy ustalili, że od września 2013 do lutego 2014 dochodziło tam do częstych awarii pochodni, w której spalano gaz odsysany ze składowanych odpadów. Brak możliwości odgazowania składowiska i nieszczelne zabezpieczenie wylotów studni (przykrywano je jedynie folią z tworzywa sztucznego) spowodowały rozprzestrzenianie się toksycznej chmury daleko poza teren sortowni.
W dawnych zakładach Lenora powstanie apartamentowiec
WIOŚ nakazał MPO trwałe uszczelnienie studni odgazowujących. Wskazał, że wewnętrzne przepisy składowiska nie przewidują procedur na wypadek awarii instalacji odgazowania. Okazało się też, że instalacja odgazowania nie obejmuje swoim zasięgiem całego pola składowiska, na którym deponowane są śmieci. Tymczasem od 2013 roku odpady biodegradowalne układane były luzem w miejscach, których nie obejmowała instalacja odgazowania. Inspektor wyznaczył termin naprawienia nieprawidłowości do końca czerwca i poinformował o sprawie Wydział Gospodarki Komunalnej UMŁ.
Składowisko znajduje się tuż obok terminalu łódzkiego lotniska. Fot. arch. MM Łódź
** Jak zareagowało MPO? W czerwcu zleciło zewnętrznej firmie przeprowadzenie audytu instalacji odgazowania. Analiza wykazała, że system wymaga modernizacji, "która zapewni właściwy odbiór i spalanie bądź wykorzystanie gazu w inny sposób".
Nikt nie jest winny
Pod koniec sierpnia do WIOŚ wpłynął zaplanowany przez MPO harmonogram działania. W piśmie prezes MPO, Artur Augustyn tłumaczy, że nie czuje się odpowiedzialny za zaistniałą sytuację, gdyż "błędy w zatwierdzonym projekcie i decyzjach nie mogły być usuwane w okresie kadencji zabraniającej wprowadzania zmian w obiektach wykonanych ze środków UE".
W tym samym dokumencie MPO przedstawiło szczegółowy program modernizacji składowiska. Harmonogram zmian zaplanowano aż do końca 2017 roku, choć te najważniejsze - dotyczące modernizacji instalacji odgazowania - zaznaczono linią przerywaną. Jak czytamy w legendzie, ich realizacja "nie jest przesądzona".
Jak zdobyć pieniądze na budowę domu energooszczędnego lub termomodernizację
Wygląda na to, że rozwiązanie problemu uzależnione jest od tego, czy w budżecie spółki na rok 2015 i kolejne lata znajdą się pieniądzę na przebudowę składowiska. Na pytanie w tej sprawie, rzecznik MPO odpowiada enigmatycznie. - Działania wymienione we wspomnianym harmonogramie były i będą finansowane ze środków własnych Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania w Łodzi - mówi Katarzyna Ciesielska.
Bez ustawy nie da rady
- Część wskazanych przez nas nieprawidłowości MPO usunęło własnymi siłami - mówi Anna Diehl z WIOŚ. - Na pewno będziemy przeprowadzać kolejne kontrole w tym miejscu. Przeanalizujemy także pomiary, które MPO ma obowiązek przekazać nam do końca marca.
Jak się okazuje, na sankcje wobec zarządzających składowiskiem nie ma co liczyć. - Zamknięcie sortowni nie ma sensu, gdyż odpady i tak będą leżeć w ziemi powodując fetor. Za emitowanie nieprzyjemnych zapachów polskie prawo nie przewiduje żadnych sankcji. Prace nad tzw. ustawą odorową, która mogłaby to umożliwić trwają od 2007 roku. Co innego jeśli analiza wyników wykaże, że mamy do czynienia z degradacją środowiska. Póki co oprócz nieprzyjemnego zapachu nie ma żadnego zagrożenia dla zdrowia i życia ludzi - dodaje Diehl.
Mieszkańcom Retkini, Smulska, Osiedla Pienista i bywalcom Lasu Lublinek pozostaje zatem poczekać co najmniej do końca 2017 roku z nadzieją, że znajdą się środki na modernizację składowiska i przykry zapach zniknie na dobre z tej części miasta.
Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?