Fashion Week w Łodzi - wielcy projektanci w Białej Fabryce

Do Łodzi przyjechali projektanci, styliści, dziennikarze pism branżowych i gwiazdy. Zjechała do nas śmietanka Paryża i Lizbony. - Do Łodzi przylecieli dziennikarze z Paryża aż dwoma samolotami. Ten fakt świadczy o randze naszego wydarzenia - mówi Jacek Kłak, szef projektu Fashion Philosophy.

Wszyscy oczekiwali na najnowsze propozycje projektantów. - Zależało nam, żeby na Fashion Week w Łodzi pokazywane były tylko premierowe kolekcje, dlatego na przykład, mimo wielkiej sympatii, nie mogliśmy przyjąć Dawida Wolińskiego, bo nową kolekcje pokazał już w Warszawie. W Łodzi moda ma się zaczynać - mówi Irmina Kubiak z Fashion Week Poland. - Kiedy zaczynaliśmy w ubiegłym roku, musieliśmy tłumaczyć, dlaczego organizujemy imprezę tutaj. Teraz projektanci sami się do nas zgłaszają.

Od piątku do niedzieli na wybiegu w Białej Fabryce będzie aż 20 pokazów. W weekend zobaczymy jeszcze m.in. duet Paprocki&Brzozowski, Agatę Wojtczak, Natalię Jaroszewską i Miguela Vieirę, który na świecie słynie jako mistrz męskich kolekcji. W niedzielę na wybieg wyjdą modelki w strojach, zaprojektowanych przez Dawida Tomaszewskiego. Projektant ma polskie korzenie, a w Paryżu nazywają go następcą Christiana Diora. - Mimo że nazwiska wielu projektantów mogą być w Polsce mało znane, na świecie mają już wyrobioną markę - zapewnia Irmina Kubiak.

W tegorocznej edycji bardzo mocno widać również sferę offową, gdzie młodzi awangardowi artyści mogą pokazać swoje projekty. Kilkuset oglądających piątkowe pokazy w hali Bielnik i scheiblerowskiej Elektrowni świadczy o tym, że projektanci mieli co pokazać. Z odkrywania świeżych talentów słynął do tej pory Londyn, gdzie cały Nowy Jork zjeżdżał we wrześniu, by odkryć nowe twarze. Sukces tegorocznej edycji "Out of Schedule" dowodzi, że Łódź może stać się centrum mody offowej na wschodzie Europy. Szczególnie wyróżniała się piątkowa kolekcja Pauliny Plizgi, polskiej projektantki, która tworzy w Paryżu. Piątkowa kolekcja nosiła tytuł "Medusa" i była inspirowana światem podwodnej fauny i flory. Całość dopełniła orientalna biżuteria, stworzona z materiałów, znalezionych na opustoszałych plażach Normandii.

Unikalność kolekcji podkreślały piękne fabryczne wnętrza, bardzo modne na Zachodzie...

W każdym sezonie pojawia się kilka nowych trendów. Wśród nich nie może zabraknąć mody na ekologię, dlatego nieodłączną i bardzo ważną częścią łódzkiego tygodnia mody jest konkurs mody ekologicznej - Re-Act Fashion Show.

Do udziału w konkursie zgłosiło się aż 170 projektantów z całego świata. Jury wybrało 20 projektów. - Moim kryterium jest użyteczność kreacji, ale wielu twórców zaproponowało tak ciekawe rozwiązania, że musiałam się ugiąć się trochę w kierunku haute couture - mówi Joanna Paradecka, królowa hand-made'u w Polsce.

Ambasadorką tegorocznej edycji Re-Act została Kinga Rusin. Prezenterka nie ukrywała w piątek swojej miłości do ekologii. Na scenie pojawiła się w kreacji projektu Maldoro, zrobionej wyłącznie z przetworzonych materiałów. Na wybiegu królował papier, plastik i naturalne tkaniny: wszystko, co nadaje się do powtórnego przetworzenia. Artyści zaskoczyli samych jurorów. - Projekty były wspaniałe, a wykonanie naprawdę fachowe. Projektanci pokazali, że można przetwarzać ubrania na bardzo wysokim poziomie - dodaje Paradecka.

Projektanci walczyli nie tylko o uznanie jury. Choć na statuetkę Re-Kreatora mody zasłużyła tylko jedna kreacja, wszyscy powinni się czuć wygranymi.

- Ekologia nie jest dziś tylko modą. To przecież styl życia. Cieszę się, że Łódź jest miejscem, gdzie robi się to tak świadomie. Projektanci pokazali, że piękną sukienkę można zrobić ze wszystkiego. Zachęcam do spróbowania tego w domu - mówiła Kinga Rusin.