Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Event Horizon Festival. Rockowe urodziny Dekompresji [zdjęcia]

Łukasz Ratajczyk
Łukasz Ratajczyk
Łukasz Ratajczyk WYTWORNIAKADROW.PL
Wczoraj (9 kwietnia) w Atlas Arenie odbył się Event Horizon Festival, czyli 10. urodziny klubu Dekompresja.

Fish akustycznie w Dekompresji

Impreza urodzinowa rozpoczęła się o godzinie 17:00, kiedy to na scenie pojawił się zespół Skanabis. Chociaż początkowo tłumów na płycie nie było, z biegiem koncertu sytuacja ulegała zmianie. Muzyka, którą tworzy grupa, to "gorące, kołyszące rytmy reggae oraz skoczne, wesołe dźwięki ska". W czasie niespełna 40-minutowego występu grupa zagrała swoje przeboje (m.in. "Sesja" i "Sunshine") oraz covery ("To co czujesz, to co wiesz" Brygady Kryzys i "Get up, stand up" Boba Marleya). Na uwagę zasługuje wykonany na zakończenie temat filmowy z "Różowej Pantery", któremu nadano charakter ska.

Rock do kwadratu

Po rozgrzewce w rytmach reggae muzyczny klimat zmienił się o 180 stopni. Na scenie pojawiła się pochodząca z Radomia, rockowa formacja Carrion. Na set liście przygotowanej przez zespół znalazły się utwory zarówno z debiutanckiego, jak i drugiego albumu. "Zapach szarości", "Tłum", "Trudno uwierzyć" i "Władca snów", to tylko niektóre z zaprezentowanych tego wieczoru. Podobnie jak poprzednicy, Carrion wykonał dwa covery - "Wonderful live" (z repertuaru brytyjskiego piosenkarza Black) oraz "Enjoy the silence" (grupy Depeche Mode). Wszystkie piosenki zostały wykonane bardzo poprawnie, bowiem wokalista, Grzegorz Kowalczyk, obdarzony jest niesamowicie mocnym głosem. Na bis muzycy po raz drugi zagrali "Sztandary Eloi", gdyż jak wyznał lider zespołu, niczego sobie na taką ewentualność nie przygotowali.

Trzecią gwiazdą Event Horizon Festival był Dżem - zespół, który czasy swojej świetności dawno ma już za sobą i gra odcinając kupony od sławy, zgromadził sporą publiczność pod sceną. Ta blues-rockowa formacja zaprezentowała swoje największe przeboje, oraz te trochę mniej popularne kawałki.

W podstawowej części koncertu znalazły się m.in. "Do przodu", "Partyzant", "Jak malowany ptak", "Wehikuł czasu" i "Do kołyski". Muzycy podziękowali wszystkim za wspólną zabawę i zeszli ze sceny. Dość szybko pojawili się na niej z powrotem, kiedy publika skandowała hasła "Dżem" oraz "Dziękujemy".

Bis rozpoczął się od solówki gitarowej Jerzego Styczyńskiego, która przerodziła się w utwór "Kaczor, coś ty zrobił". Następną piosenkę, "Harley mój", Maciej Balcar zadedykował "koledze z branży, bardzo fajnemu artyście, Piotrkowi Roguckiemu", Kolejnym zagranym kawałkiem był "Czerwony jak cegła" - fragment refrenu samodzielnie, bez muzyki, zaśpiewała publiczność. Tym akcentem zakończył się bis numer jeden. Dżem po krótkiej przerwie wykonał jeszcze dwie piosenki - "Autsajder" oraz "Whisky".

Odwołana Coma i czekanie na Myslovitz

Jako przedostatni powinien wystąpić Piotr Rogucki z zespołem Coma. Tak się jednak nie stało - na scenie**pojawili się tylko muzycy zespołu, którzy poinformowali, że Roguc zasłabł kilka godzin przed koncertem i został odwieziony do szpitala**, gdzie zatrzymano go na obserwację. To krótkie ogłoszenie nie spodobało się fanom, którzy w mniej lub bardziej kulturalny sposób wyrażali swoje niezadowolenie.

Oczekiwanie na Myslovitz, gwiazdę wieczoru, odrobinę się przedłużyło, jednak nie było w tym żadnej winy zespołu. Koncert rozpoczął się około pół godziny wcześniej niż początkowo planowano. Muzycy ze Śląska rozpoczęli od utworów "Ściąć wysokie drzewa", "Fikcja jest modna" i "Sprzedawcy marzeń". Można powiedzieć, że set lista stanowiła szybką przebieżkę po najważniejszych piosenkach kapeli. Publiczność reagowała entuzjastycznie i chętnie włączała się do wspólnego śpiewania.

"Scenariusz dla moich sąsiadów", "Chłopcy", czy "Mieć czy być" stanowiły jedynie rozgrzewkę przed popisem przy "Długości dźwięku samotności" - cała pierwsza zwrotka oraz refren zostały zaśpiewane wyłącznie przez fanów zgromadzonych pod sceną. Panowie z Myslovitz wykonali również piosenki, które nagrali z innymi artystami - "Kraków" (z Markiem Grechutą) i "W deszczu maleńkich żółtych kwiatów" (z Marią Peszek). Następnie zaprezentowali singiel "Ukryte" zapowiadający nową płytę 'Nieważne jak wysoko jesteśmy', której premiera zaplanowana jest na 31 maja. Ostatnim utworem koncertu i jednocześnie imprezy urodzinowej Dekompresji był kawałek "Życie to surfing".

Pierwszy Event Horizon Festival przeszedł tym samym do historii. 15 października ma odbyć się kolejna i już wiadomo, że gwiazdą jesiennej edycji będzie reaktywowana na tę okazję Pidżama Porno.

Czytaj więcej o koncertach w Łodzi

Kliknij w pierwsze zdjęcie, żeby rozpocząć przeglądanie fotogalerii:

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto