Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Druga fala koronawirusa już jest w regionie łódzkim. Rekordy zakażeń, zdalne szkoły, żółta strefa w Piotrkowie. Czy nas zmiecie?

Redakcja
Czytaj na kolejnych slajdach>>>>
Czytaj na kolejnych slajdach>>>>Wojewódzka Stacja Ratownictwa Medycznego w Łodzi
Druga, dużo potężniejsza fala epidemii koronawirusa zalała Europę i Polskę. W piątek (25 września) liczba zakażeń w Polsce osiągnęła rekordowe 1587 osób, a w regionie łódzkim aż 10 szkół przeszło na nauczanie zdalne. Sanepid obawia się sezonu grypowego i wzrostu zachorowań na koronawirusa. Słowem – jest źle. Ale lekarze dają też pewną nadzieję.

Koronawirus. Kolejne rekordy dziennych zakażeń

Od tygodnia w Polsce padają kolejne rekord dziennych zakażeń koronawirusem. W piątek było ich aż 1587, czyli aż pięć razy więcej niż w wiosennym szczycie epidemii. W regionie łódzkim kolejny dzień liczba zakażeń oscyluje wokół 80. Więcej było tylko przez kilka dni na początku czerwca.

Epidemiolodzy nie mają wątpliwości: przyczyną jest powrót do szkół, przedszkoli, imprez i zakładów pracy. Liczba zakażeń wzrasta i będzie wzrastać nadal.

Więcej kontaktów- więcej chorych

Mechanizm jest prosty. Im więcej kontaktów między ludźmi, tym więcej chorych. Przykładowo w pierwszej połowie września 130 studentów Uniwersytetu Medycznego wybrało się na obóz roku zerowego w Murzasichlu. Studenci bawili się dobrze, dopóki nie okazało się, że dwie osoby miały koronawirusa. Sanepid, nie zdołał ustalić, kto kontaktował się z kim, bo wszyscy przez tydzień żyli blisko siebie. Wysłał cały obóz na kwarantannę. I słusznie, bo wkrótce okazało się, że zakażonych jest co najmniej 25 osób, a kolejne mają objawy choroby.

W innych typach szkół nie było lepiej. W czwartek na zdalne nauczanie przeszły dwa łódzkie licea: XX oraz XXXIII. W obu u pojedynczych uczniów stwierdzono zakażenie, na kwarantannie są klasy chorych i nauczyciele. Nauka zdalna potrwa kilka dni.

Na zdalną naukę przeszedł także ZZSP im JP. II w Zgierzu. We wtorek podczas lekcji jeden z uczniów technikum nagle źle się poczuł. Okazało się, że ma koronawirusa. Całą jego klasę oraz pięciu nauczycieli skierowano na kwarantannę, a szkołę na naukę zdalną.

Szkoły, żłobki, szpitale, zakład pracy...

Zakażenie stwierdzono też w tym tygodniu m.in. w żłobku Jaś i Małgosia w Bełchatowie oraz w szkole podstawowej w Piątku, gdzie dwie klasy przeszły na dwa dni na zdalne nauczanie. W sumie wczoraj na 2 173 szkoły z województwa całkowicie zdalnie pracowało 11, czyli co dwusetna. Szkół z mniejszymi restrykcjami jest dwa razy więcej.

Wielkie ognisko choroby wykryto też w szwalni Motex w Sulejowie. Zakaziło się tam ponad 40 pracowników i ich rodzin. Natomiast w DPS w Bełchatowie wykryto już 56 zakażonych osób, w tym trzech pracowników. Część chorych była w takim stanie, że została przewieziona do szpitali.

Są też ogniska choroby w szpitalach: na przykład w Skierniewicach oraz w Łodzi.

Nawet sanepid jest już zmartwiony

Na wszystko to z dużą obawą patrzy sanepid. Urszula Jędrzejczyk, Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Łodzi w sobotę wieczorem musiała być w pracy, by jak co dzień walczyć z epidemią. Była zaniepokojona tym, co zobaczyła po drodze - Prawie w każdej restauracji odbywało się jakieś wesele – mówi Jędrzejczyk. Ale nie tylko nadmiar imprez martwi dyrektor sanepidu. - Jest źle. Zaczynają się infekcje grypowe, są ogniska choroby w kolejnych szkołach i w szpitalach – wylicza inspektor.

Co będzie dalej? Nie wiadomo. Sytuacja w innych krajach Europy sugeruje, że liczba zakażeń wzrasta, a jesienna fala zachorowań jest kilkukrotnie większa niż wiosenna. Czesi na początku lipca hucznie obchodzili „zwycięstwo nad koronawirusem”. Na Moście Karola w Pradze ustawili stoły i biesiadowali bez maseczek. Teraz wiadomo, że radość była przedwczesna. We wrześniu dzienna liczba zakażeń sięga 2- 3 tys. i jest... dziesięciokrotnie wyższa niż w czasie wiosennej epidemii.

Kolejny "lockdown"? Wiele krajów już to ma

Podobnie jest w wielu miejscach. W Hiszpanii dzienne liczby zachorowań (około 15 tys. ) są dziś dwukrotnie wyższe niż wiosną oraz we Francji, gdzie lekarze obawiają się braku łóżek na oddziałach zakaźnych i respiratorów.

Powracają więc znane z wiosny ograniczenia. W Brukseli obowiązkowe są maseczki, nawet w parkach i na ulicach. Drugi już "lockdown" wprowadził Izrael. Przez trzy tygodnie mieszkańcy nie mogą przebywać dalej niż 1 km od domu, zamknięte są szkoły, zakłady fryzjerskie, centra handlowe i kluby fitness. Wczoraj zakażeń było ponad 11 tys. To aż15 razy więcej niż podczas wiosennego szczytu epidemii.

Ponure prognozy na przyszłość epidemii

Jak będzie u nas? Ekonometrycy z modelującej epidemię firmy ExMetrix ogłosili w czwartek, że ich prognoza „nie napawa szczególnym optymizmem”. Na początku kwietnia 2021 zakażeń ma być od 160 do 240 tys. czyli dwu-trzykrotnie więcej niż obecnie. W regionie łódzkim w połowie października liczba zakażeń ma osiągnąć 7 tys., czyli o około 800 więcej niż dziś.

Wiele zmienić mogłaby odpowiedzialność mieszkańców. A z tą jest różnie. Mieszkańcy regionu łódzkiego masowo urządzają teraz przełożone z wiosny chrzciny, komunie i wesela. To świetne miejsca do rozwoju wirusa. Dezynfekcja rąk płynem z Orlenu odchodzi w zapomnienie, maseczki w autobusach i tramwajach są coraz rzadsze. O epidemii mało kto chce myśleć.

Wesela, komunie i rodzinne "koronaparty"

Czasem wydaje się to mało logiczne. Jeden z mieszkańców Łodzi przez pół roku nie widział starszych rodziców mieszkających w Wieluniu. Ze strachu przed wirusem odwołali spotkania wielkanocne i wspólne wakacje. We wrześniu zorganizowali jednak imprezę dla dzieci i wnuków. - Nie mogliśmy tego zrozumieć. Przy 300 zachorowaniach siedzieli w domu, przy tysiącu urządzili „koronaparty” - opowiada łodzianin.

Takie zachowanie nie dziwi jednak psychologów. Małgorzata Czernecka z łódzkiej firmy Human Power, przewidziała takie zachowania już w wiosną. - Jako ludzie jesteśmy w stanie zaadaptować się do każdej sytuacji. Dlatego także z epidemią jako stanem zagrożenia, oswoimy się z czasem. Poziom lęku będzie opadał – mówiła w rozmowie z „DŁ”. Okazało się, że miała rację.

Grypa zmiesza się z koronawirusem?

To wszystko sprawia, że nadchodzący sezon jesiennych chorób będzie ciężki. Przekonane są o tym Ministerstwo Zdrowia i NFZ. Dlatego zmieniono zasady przeprowadzania testów. Do tej pory testowano osoby mające kontakt z chorymi i poddane kwarantannie. Teraz na testy trafią osoby z objawami grypopodobnymi, u których lekarz pierwszego kontaktu podejrzewa COVID-19. To oznacza, że na testy może trafić każdy z nas z „dziwnym” przeziębieniem. Za to spora część bezobjawowych zakażeń COVID-19 nigdy nie zostanie wyłapana.

Koronawirus coraz mniej śmiertelny?

Ale pewne sygnały wskazują, że może jednak nie będzie tragicznie. Podczas gdy statystyki zakażeń SARS-Cov-2 szybują w górę, liczby zgonów zostają takie same lub nawet spadają. Tak jest na całym świecie, także w Polsce. W regionie łódzkim umierały ostatnio po trzy osoby dziennie, w czerwcu, gdy zakażeń było tyle samo, umierało średnio sześć.

Zdaniem naukowców mogą w grę wchodzić dwa nakładające się czynniki: po pierwsze wirus zmutował, po drugie lekarze nauczyli się z nim walczyć. Pojawiły się pierwsze leki, w tym preparat z osocza produkowany od niedawna w Lublinie.

Dzieci jednak chorują, ale może nie będzie tak źle

Prof. Maciej Banach, dyrektor Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki, zwraca uwagę, że przez pół roku dużo nauczyliśmy się o wirusie, ochronie przed nim i leczeniu. To jego zdaniem jest główny powód mniejszej liczby zgonów. - Dodatkowo z badań wynika, że obecną wersją koronawirusa SARS-Cov-2 można się łatwiej zarazić, ale na szczęście nie ma ona tak dużej śmiertelności. Nadal jest ona bardziej groźna niż grypa – podkreśla.

Przyznaje jednak, że obawia się wzrostu zachorowań po otwarciu szkół i ich skutków. Do „Matki Polki” zgłosiło się już 16 dzieci, które przeszły koronawirusa bezobjawowo, a rodzice obawiają się powikłań. Dwójka w kilka tygodni po zakażeniu nadal jest bardzo osłabiona. - Liczba zachorowań będzie się zwiększać. Ale zakładam, że jeśli będziemy stosować środki ostrożności, będziemy nosić maseczki i zachowywać dystans, to być może ten wzrost zachorowań nie będzie aż tak gwałtowny – mówi prof. Banach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Druga fala koronawirusa już jest w regionie łódzkim. Rekordy zakażeń, zdalne szkoły, żółta strefa w Piotrkowie. Czy nas zmiecie? - Łódź Nasze Miasto

Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto