Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dom na Osiedlu bez pieniędzy z MOPS

Agnieszka Jasińska
Dom na Osiedlu to kilka mieszkań, m.in. przy ul. Kalinowej
Dom na Osiedlu to kilka mieszkań, m.in. przy ul. Kalinowej fot. archiwum
Jedenaścioro niepełnosprawnych podopiecznych Towarzystwa Przyjaciół Domu na Osiedlu znalazło się w trudnej sytuacji.

Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej zadecydował, że nie będzie już finansować ośrodka pomocy prowadzonego przez towarzystwo.

Według szefów MOPS, decyzja o odebraniu pieniędzy to wynik kontroli w Domu na Osiedlu. Kontrolerzy prześwietlali go kilka miesięcy. Zaczęli w ubiegłym roku, tuż po doniesieniach medialnych o niefrasobliwym zachowaniu opiekunów pracujących w placówce.

Wnioski z kontroli są jednoznaczne. Niepełnosprawni podopieczni często byli pozostawiani bez opieki. Do tego, według MOPS, podczas jednego wyjazdu niepełnosprawni zamiast w hotelu mieszkali w schronisku dla bezdomnych.

Dom na Osiedlu to nietypowe miejsce. Tworzy je kilka mieszkań przy ul. Kalinowej, Kopernika i Wólczańskiej. W poniedziałek odwiedziliśmy dom przy ul. Kopernika. Mieści się na parterze zaniedbanej kamienicy. Ani trochę nie przypomina domu pomocy społecznej. Powstał na bazie autorskiego programu, który zakładał, że upośledzeni ludzie, pod okiem opiekunów, mieli uczyć się samodzielności: sprzątać, prasować, gotować, robić zakupy. Mieli też poruszać się po mieście zupełnie sami, bez asysty opiekuna. Podopieczni placówki mają od kilkunastu do prawie 40 lat. Kiedy rok temu pisaliśmy o problemach w placówce, dowiedzieliśmy się, że przez 16 lat z pracy tutaj zrezygnowało kilkudziesięciu opiekunów. Nie zgadzali się ze sposobem, w jaki Anna Dyrka-Brzozowska, szefowa placówki, prowadziła dom. Według nich, zupełnie nie zwracała uwagi na opinie lekarzy i specjalistów. Byli pracownicy twierdzili, że według pani prezes, leki zakłócały proces twórczy u podopiecznych.

- Ideą domu jest to, aby leków było jak najmniej. Lepiej, kiedy człowiek funkcjonuje o własnych siłach - tłumaczył nam wtedy Michał Brzozowski, syn Anny Dyrki-Brzozowskiej.

Prezes Domu na Osiedlu z zawodu jest aktorką i reżyserką, w latach 80. była działaczką łódzkiej opozycji. Jednak postanowiła poświęcić się niepełnosprawnym.

Dom na Osiedlu to dziś 11 podopiecznych. Wśród nich 35-letnia Żaneta. Kobieta została częściowo ubezwłasnowolniona. Nikt nie powinien dopuścić, żeby zamieszkała sama. Jednak tak się stało. Tak zdecydowała Anna Dyrka-Brzozowska. Na skutki nie trzeba było długo czekać. Żaneta zaszła w ciążę i urodziła upośledzone dziecko.

- Zobowiązaliśmy placówkę do usunięcia nieprawidłowości. Ale nie wykonano naszych zaleceń - mówi Elżbieta Jaszczak, zastępca dyrektora Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Łodzi. - Finansowaliśmy w 100 procentach pobyt niepełnosprawnych w Domu na Osiedlu.

Łódzki magistrat zapewnił mieszkańcom placówki miejsca w publicznym Domu Pomocy Społecznej przy ul. Spadkowej, odpowiadające wymaga- niom osób niepełnosprawnych. - Jednak ostateczna decyzja o przeniesieniu mieszkańców Domu na Osiedlu do publicznej placówki uzależniona jest od zgody opiekunów prawnych. Na razie tylko dwóch zaakceptowało naszą propozycję - mówi dyrektor Jaszczak. - Do pozostałych wysłaliśmy jeszcze jedno pismo informujące o zaistniałej sytuacji. Czekamy na odpowiedzi.

Anna Dyrka-Brzozowska nie zgodziła się w poniedziałek na rozmowę z nami. Nie chciała komentować wyników kontroli MOPS, ani powiedzieć o planach dotyczących funkcjonowania placówki.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto