Długie kolejki do odtrucia poalkoholowego, aby święta były trzeźwe

Kilkakrotnie zwiększyła się w ostatnich dniach liczba pacjentów w gabinetach lekarskich, zajmujących się odtruwaniem poalkoholowym. Na wizytę trzeba czekać kilka dni.

Łodzianie, którzy zbyt często zaglądają do kieliszka i sobie z tym nie radzą, chcą skorzystać z pomocy specjalistów, by na trzeźwo zasiąść do wigilijnej kolacji. Czasami inicjatywę przejmują ich bliscy.

- Mój mąż pije coraz więcej - mówi pani Ewa, żona budowlańca. - Znalazłam adres lekarza w gazecie i zamówiłam odtrucie. Potem pomyślimy o dalszym leczeniu, np. o wszywce. Porozmawiamy o tym podczas świąt.

Lekarze zajmujący się przerywaniem alkoholowych ciągów i odtruwaniem mają przed świętami pełne ręce pracy.

- Większość pacjentów to mężczyźni w wieku 30-40 lat - mówi dr Piotr Kapszewicz. - Wizyty zamawiają teraz najczęściej ich żony, które chcą mieć spokojne Boże Narodzenie. Proszą o odtrucie trunkowych małżonków, a po świętach zapisują ich na wszycie esperalu.

Wśród osób uzależnionych od alkoholu, wymagających pomocy specjalistów, coraz większy odsetek stanowią panie. - 30 proc. odtruwanych pacjentów to młode kobiety, w wieku 25-30 lat - mówi dr Andrzej Borkowski. - Wizyty zamawiają najczęściej ich matki. Wierzą, że córki się opamiętają i po świętach nie wrócą do nałogu.

Odtrucie poalkoholowe polega na podaniu w kroplówce leków przyspieszających spalanie alkoholu, a także glukozy oraz mikroelementów, takich jak sód, potas, magnez, które pomagają łagodnie trzeźwieć. Chodzi o to, by u pacjenta nie wystąpiły objawy gwałtownego odstawienia alkoholu, czyli delirium i padaczki, co się bardzo często zdarza. Zabieg trwa około godziny. Powinien być przeprowadzony w obecności anestezjologa. Odtrucie poalkoholowe kosztuje 220 zł, tyle samo co wszycie esperalu.

Lekarze pomagający trzeźwieć alkoholikom twierdzą, że łodzianie upijają się najczęściej piwem.