Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

DERBY ŁODZI: mecz w obiektywie i ocenie piłkarzy oraz trenera ŁKS-u [zdjęcia]

Aleksander Lusina
Aleksander Lusina
W poniedziałkowy wieczór Ełkaesiacy przełamali magię stadionu ...
W poniedziałkowy wieczór Ełkaesiacy przełamali magię stadionu ... wypsio
Derby Łodzi 2011 wygrali piłkarze ŁKS-u Łódź. Co do powiedzenia mieli po wygraniu i jak to spotkanie wyglądało z ich perspektywy?
- Przeczytaj też co o Derbach Łodzi 2011 mówili piłkarze Widzewa
- Zobacz jak dopingowali kibice w Derbach Łodzi
- Sprawdź też, jak relacjonowaliśmy na żywo Derby Łodzi 2011

Kibice Widzewa od ponad roku nie widzieli swoich piłkarzy schodzących pokonanych z murawy własnego obiektu, a z rywalem zza miedzy widzewiacy nie przegrali od 14 lat. Kiedy gospodarze przełykali podwójnie gorzką pigułkę, ŁKS fetował prestiżowe zwycięstwo. Zwycięstwo tym słodsze, że całkowicie zasłużone. Choć można mieć zastrzeżenia do niektórych decyzji arbitra, to zwycięstwa by nie było, gdyby nie dobra praca wykonana przez ełkaesiaków.

ŁKS wygrał mecz z zimną krwią. Choć spotkanie miało swoje zawirowania, a w pierwszej połowie były momenty, po których Widzew był bliski objęcia prowadzenia, to biało-czerwono-biali nie dali ponieść się emocjom. Przez 90 minut konsekwentnie wykonywali plan taktyczny. Nie przestraszyły ich dogodne sytuacje rywali, nie rozogniła też przewaga jednego zawodnika, dyscypliny nie złamał nawet uciekający czas. ŁKS dzięki konsekwencji w 84. minucie zdobył bramkę, a to wystarczyło, by po 14 latach czekania wygrać derby na Widzewie.

Michał Probierz, trener ŁKS Łódź

O przygotowaniach do meczu: - Wiedzieliśmy, że jest to bardzo ważne spotkanie dla jednego i drugiego zespołu. Spodziewaliśmy się, że przez dwa tygodnie przerwy dla reprezentacji będzie o nas bardzo głośno w mediach. Dlatego staraliśmy się wyciszyć. Było dla mnie bardzo ważne abyśmy popracowali. Zdawałem sobie sprawę, że w sparingu z Legią próbowaliśmy różnych ustawień - dzisiaj staraliśmy się to przełożyć na naszą grę.

O drodze do zwycięstwa: - Było to bardzo trudne spotkanie. Znaliśmy silne atuty Widzewa, jak Dudu, czy Dzalamidze i staraliśmy się je ograniczać. Z początku się to nie udawało, ale po zmianie ustawienia było zdecydowanie lepiej. Wcześniej mówiłem, że będzie to mecz walki i dziś się to potwierdziło. Zwyciężył zespół, który wytrzymał presję - wygraliśmy ten mecz doświadczeniem, ale też zaangażowaniem i umiejętnością przypieczętowania swojej dobrej gry w ważnych momentach.

Marek Saganowski, napastnik ŁKS Łódź

O słodyczy zwycięstwa: - Wygraliśmy bardzo ważny mecz dla nas. Chodzi nie tylko o tabelę, ale o to, kto dzisiaj rządzi. Na Widzewie zawsze są ciężkie mecze. W 1996 roku, kiedy Marcin Danielewicz strzelił bramkę, ja wyjechałem do Holandii i żałowałem, ale wierzyłem w to, że dożyję podobnego meczu. To chyba nie ważna, a najważniejsza bramka dla Marcina Mięciela. Teraz można mu wszystkie poprzednie zmarnowane sytuacje śmiało wybaczyć.

O kartkach Widzewiaków: - W dziewiątkę w polu ciężej się gra. Ale to, że Widzew nie kończył meczu w komplecie, to nie nasza wina. My też w drugiej połowie lepiej poukładaliśmy naszą grę. Po trudnym początku sezonu, pokazujemy, że z meczu na mecz jesteśmy silniejsi. Wygraliśmy Derby - dzisiaj świętujemy.

Marcin Mięciel, napastnik ŁKS Łódź

O wygranej i przełamaniu: - Wygrane derby na wyjeździe, tam gdzie Widzew nie przegrywa; do tego strzelona bramka i przełamanie - jest z czego się cieszyć. Wcześniej może nie miałem tylu sytuacji, więcej cofałem się po piłkę. Jednak najważniejsza była strzelona bramka i trzy punkty - dzięki temu dalej pniemy się w górę tabeli.

O pracy trenera: - Gra była wyrównana i to przez cały mecz. Byliśmy dobrze nastawieni taktycznie. Trener już dwa tygodnie temu nas tak poukładał. Możemy być z siebie zadowoleni i myślę, że szkoleniowiec też będzie.

O występie w 1. składzie Salskiego: - Szymek [Szymon Salski – przyp. red.] dobrze wyglądał w sparingu z Legią, potem dobrze też wypadł w meczu Młodej Ekstraklasy. Trener stosuje metodę niemiecką - jak ktoś się stara i w tygodniu dobrze wygląda, to może wskoczyć do pierwszej jedenastki. To bardzo dobrze, bo cały czas jest ostra rywalizacja i nikt nie może być pewny miejsca w składzie.

O walce: - Czerwona kartka dla Grzelczaka była jednym z ważniejszych momentów meczu, ale nie przeceniałbym jej wagi. Walka w derbach to normalna rzecz - musi być od pierwszej do ostatniej minuty. Były czerwone kartki, było trochę nerwówki, dużo kibiców, ale nie to jest dzisiaj dla nas najważniejsze. Najważniejsze jest zwycięstwo i trzy punkty.

Piotr Klepczarek, obrońca ŁKS

Derby z dedykacją: - Walka była, gry mało... Ale od kiedy pamiętam mecze derbowe opierają się głównie na walce i zaangażowaniu. Wiadomo jak ważne są to spotkania i właśnie te cechy są na pierwszym planie, a dopiero potem dochodzą elementy typowo piłkarskie. Cieszą nas punkty, ale i to, że mogliśmy ucieszyć naszych kibiców, których niestety nie mogło być tu dzisiaj z nami. To im dedykujemy to zwycięstwo.

O kartkach: - Uważam, że arbiter podejmował słuszne decyzje. Mówię o żółtych kartkach, nie wiem co z innymi decyzjami, natomiast kartki jak najbardziej zasłużone. My też je dostawaliśmy za ostre zagrania. To była druga kartka i uważam, że wszystko było w porządku pod tym względem. Nikt za grzeczne stanie na boisku kartki nie dostanie. My też musieliśmy trochę wymusić na rywalach te kartki. Musieliśmy być szybsi, cwańsi.

Antoni Łukasiewicz, pomocnik ŁKS Łódź

O sytuacji ŁKS-u: - Od jutra akcja "Wisła Kraków". Nie ma czasu na świętowanie. Cały czas jesteśmy w trudnej sytuacji. Fajnie, że możemy dopisać sobie kolejne 3 punkty, jednak tych, jak już to liga wielokrotnie weryfikowała, trzeba mieć na koniec sezonu przynajmniej 30, żeby się spokojnie utrzymać. Oczywiście nie liczymy tych punktów, tylko do każdego meczu staramy się być optymalnie przygotowani, maksymalnie skoncentrowani, żeby w każdym spotkaniu walczyć o zwycięstwo. Potrzebujemy, żeby tych punktów było na koniec roku jak najwięcej i można było spokojnie przezimować.

O przełamaniu Mięciela: - Naszą siłą jest to, że wierzymy w siebie. Trener wierzy w każdego zawodnika, a my dodatkowo wierzymy w siebie na boisku. Myślę, że Marcin [Mięciel - przyp. red.] odczuwał to wsparcie od każdego z nas, na każdym treningu, w każdym meczu. Miał świadomość, że gdzieś coś nie szło, ale miał też świadomość tego, że cała drużyna, włącznie z trenerem, stała za nim murem i dzisiaj przyniosło to efekt. Piękny gol z główki - w jego stylu.

O cierpliwości: - Po kartce dla Grzelczaka grało nam się łatwiej, ale to trzeba było połączyć z cierpliwą grą. Może niektórym mogło się nie podobać, że wielokrotnie graliśmy wszerz, grając z przewagą jednego zawodnika, ale takie były założenia, takie były też sygnały ze strony trenera. Mieliśmy jak najczęściej przegrywać piłkę przez środkową strefę, przerzucać ją ze skrzydła na skrzydło, doprowadzać do tego, że Widzew w którymś momencie zgubi się z przesunięciem, a my będziemy mogli wprowadzić piłkę gdzieś w okolice pola karnego, dośrodkować ją. W podobny sposób padła bramka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto