Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Damian Ukeje: chcę być artystą, nie celebrytą

Przemek Dana
Przemek Dana
damian ukeje
damian ukeje Łukasz Ratajczyk
O dalszych planach, współpracy z Nergalem i kulisach programu The Voice of Poland rozmawiamy z jego zwycięzcą - Damianem Ukeje.
Zobacz ZDJĘCIA z koncertu Damiana Ukeje w łódzkim pubie Lumumbowo

Kto Twoim zdaniem powinien wygrać program The Voice of Poland?

Damian Ukeje: Powinien wygrać ktoś, kto potrafi śpiewać (śmiech). W tym programie nie było nikogo z przypadku. Najpierw przeprowadzono precasting, który nie był specjalnie ogłaszany, a informacja dotarła do osób, które miały wiedzieć. Byłem jedną z nich. Wybrałem się i później na kolejnych etapach poznałem dopiero kolejnych wokalistów. To są naprawdę świetne głosy, trzy-czwarte z nich skończyło szkoły muzyczne, mają rewelacyjnie wykształcone gardła. I tak naprawdę tę statuetkę, którą zgarnąłem, trzeba by podzielić na masę części i rozdać każdemu po troszeczku, bo w późniejszych etapach nie decydowały umiejętności, a gusta.

Bardzo dyplomatyczna odpowiedź, ale chciałbym się dowiedzieć, kto był Twoim faworytem wśród uczestników, których widzieliśmy w ostatnich odcinkach?

Monika Urlich. Od początku była faworytem w programie, praktycznie rozkładała wszystkich na łopatki.

Porozmawiajmy o Twoim mentorze w programie. Nergal nie raz już przyznawał w różnych wywiadach, że nie umie śpiewać. To jaki był z niego mentor? W czym Ci pomógł w programie, którego celem było wyłonienie najlepszego wokalisty?

Kokieter straszny (śmiech). Nergal potrafi bardzo dobrze śpiewać. Jest od 20 lat wokalistą w Behemocie. To, co on wyczynia z gardłem, to też jest technika śpiewu. Ja na przykład nigdy nie zaśpiewam jak Monika Urlich, ale ona też nigdy nie zaśpiewa tak, jak ja. Nergal jest zatem bardzo dobrym wokalistą i potrafił mi przekazać pewne techniki, które bardzo mi pomogły wygrać ten program. Należy pamiętać, że mieliśmy 15 tygodni, by opracować poszczególne etapy programu. W tym czasie nie da się nauczyć śpiewać. Można tylko poprawić pewne elementy i to się udało. A zatem trenerze - wielki szacun i dzięki!

A konkretnie? Czego nauczył się Nergal?

Tego, co jest w muzyce najważniejsze, czyli uczucie. Jeżeli ktoś je ma, musi je wydobyć i wbić w głowę osób, które słuchają utworu.

Były takie momenty podczas programu, że żałowałeś wyboru akurat Nergala?

Wychodzę z założenia, że nie cofamy się do decyzji podjętych. Z Nergalem pracowało się naprawdę świetnie, mimo że były problemy, jak chociażby jego choroba. Dostał poważnej infekcji zatok i był wykluczony z warsztatów przez pewien okres. Byliśmy jednak w kontakcie mailowym, telefonicznym więc trzymał rękę na pulsie. Wszystko przebiegało bardzo profesjonalnie, po męsku, bez zbędnych ceregieli. Bomba.

Byłeś pupilkiem Nergala?

Nie, jak się okazało, byłem jego przedłużeniem (śmiech). Nie. On nie miał pupila. Spotkałem się już z zarzutem, że niby byłem pupilem i byłem faworyzowany. W życiu! Żeby było śmieszniej, w większości przypadków to Monia Urlich była faworyzowana. Słyszałem na przykład: "Damian, no sam wiesz, kto najlepiej śpiewa. Co ci będę dużo gadać." Owszem, gdzieś tam stylami byliśmy zbliżeni, ale to nie miało znaczenia.

Jeśli posłucha się Damiana Ukeje na koncercie, to ma się wrażenie, że utwór, który został dla Ciebie stworzony w programie, czyli singiel "Nie mamy nic", to nie jest do końca Twoja piosenka.

Powiem tak... Mieliśmy małe zawirowania czasowe w programie i o tydzień pomyliliśmy się w naszym teamie co do singla, który trzeba było przedstawić. Numer został napisany w dosyć krótką chwilę. Nie będę mówił w jaką, bo się ludzie mogą zdziwić. Tak trzeba było zrobić i zrobiłem. Nie żałuję. Na swój sposób ten numer jest fajny, jest o czymś konkretnym, chociaż tekst jest banalny. To było takie doświadczenie produkcyjne, które musiało mieć ręce i nogi. Nie wiem, czy miało większe ręce niż nogi, ale jakieś miało. I była to na pewno nauka na przyszłość. Mogę jednak powiedzieć, że na 99,9 procent nie ujrzy więcej światła dziennego.

Jedna z nagród to kontrakt z wytwórnią Universal Music Poland. Wiadomo już, jak będzie wyglądała współpraca? Czy to będzie Twoja muzyka, czy tak jak czasami bywa w takich programach, muzykę napiszą w wytwórni?
Mam ten plus, że jestem od dawien dawna określonym typem wokalisty. Universal też wie, z kim ma do czynienia i strzałem w kolano byłoby tworzenie muzyki, której nie czuję. Z naszym zespołem materiał na płytę mamy już gotowy. Poza tym sam komponuję dużo rzeczy, których nie gramy w zespole, bo nie do końca pasują klimatem. Jestem rockowy, ale wychowałem się na hip-hopie. I tak przez pop, blues, jazz doszło do rocka, ale nie zrezygnowałem z tamtych styli muzycznych. Wczoraj chłopaki z zespołu dorwali moją mp3, zobaczyli, czego słucham, no i się bardzo zdziwili. Ale mogę powiedzieć, że to, co ujrzy światło dzienne i to, czego będziecie mogli posłuchać po Nowym Roku, to na pewno będzie moja muzyka i to będę ja w tych dźwiękach. Obiecuję też, że będzie to rock, ale różny i przede wszystkim ciekawy, bo wciąż szukam nowych dźwięków.

Kiedy możemy się zatem spodziewać singla?

Singiel wyjdzie maksymalnie do lutego. Jesteśmy teraz na etapie jego produkcji. Największym błędem byłoby robić to szybko. Nie trzeba być znawcą muzyki, by słyszeć, że coś jest nie tak. Jako człowiek, który żyje z muzyki, słyszę, że płyta jest nagrana w pośpiechu. Moja mama może nie do końca zauważy różnicę, ale też będzie wiedziała, że coś nie gra. Tego chciałbym właśnie uniknąć. Wiem, że nie możemy czekać rok na płytę, bo zaraz będzie kolejny talent show. Musimy wykorzystać szansę na promocję naszej muzyki na fali tego programu, ale potrzebujemy jednak trochę czasu.

Wypłynąłeś na szerokie wody jako Damian Ukeje, ale od 2010 roku jesteś członkiem zespołu Fat Belly Family. Promowany będzie Damian Ukeje, czy FTB?

Nigdy nie ukrywałem, że gram w Fat Belly Family. Nie odbył się ani jeden wywiad w programie, w którym bym nie wspomniał, że mam kapelę. Poszedłem do programu po to, by zaprezentować naszą muzykę szerszej publiczności. Universal też o tym wie.

Powróćmy na chwilę jeszcze do samego programu. Z muzyką masz już do czynienia od dawna, grasz w zespole, masz wypracowany styl. Czego zatem nauczył program The Voice of Poland wydawać by się mogło ukształtowanego wokalistę?

Baaaardzo wielu rzeczy. Po pierwsze - ja jestem ukierunkowanym, ale jeszcze nie ukształtowanym artystą. Opracowałem covery, które są fantastycznymi aranżacjami. To bardzo wiele chaosu wniosło do mojej głowy i wydaje mi się, że rzeczy, które teraz tworzę, są o wiele ciekawsze. Program poszerzył tym samym moją percepcję muzyki. Po drugie nauczył mnie pewności siebie. Na początku to trener przepuszczał mnie do kolejnych etapów, ale w pewnym momencie doszło do sytuacji, że to widzowie decydowali. Bałem się bardzo tego momentu. Miałem dwie minuty na to, by pokazać, co potrafię robić. Co więcej, ludziom musiało się to spodobać. Nauczyłem się zatem pewności siebie i ludzie to widzą. Jeżeli ktoś jest pewny tego, co robi, ale nie jest zarozumiały, to wtedy jest fajnie odbierany.

Prawie z dnia na dzień stałeś się osobą rozpoznawalną w całym kraju. Z jednej strony wiadomo, że to plus, bo kapela gra więcej koncertów, ale już są artykuły o tobie na plotkarskich portalach. Jaką masz zatem receptę, by nie zwariować w świecie show biznesu, do którego wkroczyłeś wraz z wygraniem programu?

Mama dała mi coś takiego w prezencie, jak kręgosłup moralny. Ja wiem, co chcę robić w życiu i to jest muzyka. Rozpoznawalność oczywiście w tym pomaga i to bardzo. Chcę to podłączyć jakoś pod tę rakietę, jaką ma być płyta. Mam nadzieję, że wtedy dalej będzie chodziło o muzykę, a nie o to, czy mam dziewczynę, czy nie, czy jeżdżę rowerem, czy też kupuję nowy samochód.

Ale w pewien sposób to jest nierozerwalne. Bo jak o Tobie będzie głośno, to będą ludzie na koncertach. Czy w ogóle już myślałeś, jak to pogodzić?

Nie mogę zakładać czegoś, z czym nie miałem wcześniej do czynienia. Na razie mam zamęt w głowie, bo jeszcze nie odpocząłem po programie, ale póki co to, z czym mam do czynienia, jest bardzo miłym doświadczeniem. Jeżeli będę mógł to pielęgnować w sposób normalny, a wiem, że da się tak zrobić, to chciałbym zostać artystą, docenianym przez pryzmat muzyki, a nie rzeczy, o których wcześniej mówiłem. Można być celebrytą, ale ja chcę być artystą.

Przeczytaj więcej wywiadów na

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto