Coma w łódzkiej Wytwórni [ZDJĘCIA]

Tzw. "Czerwony album" ukazał się w 2011. Na nowy album Comy, "2005 YU55" musieliśmy czekać aż 5 lat! W końcu także doczekaliśmy się trasy koncertowej, promującej nowy, niezwykły krążek zespołu.

Koncert w Łódzkiej Wytwórni był ukoronowaniem jesiennej trasy Comy odwiedzającej polskie kluby wraz z nowym materiałem muzycznym. Mimo niedzieli, łodzianie wypełnili salę Wytwórni po brzegi. Jako support wystąpił zespoły Blackward Runners oraz Besides, który miał szansę zaistnieć na rynku muzycznym dzięki programowi "Must be the music, gdzie jednym z jurorów był Piotr Rogucki.

Po "rozgrzewce" o godz. 21 na scenie pojawili się artyści z Comy, powitani brawami i okrzykami łodzian. Piotr Rogucki powitał publiczność, zapowiadając plan koncertu. Nie było zwyczajnie - przez pierwszą godzinę muzycy grali kawałki z "2005 YU55". Nowe utwory brzmiały ostrzej i rytmiczniej niż na albumie studyjnym, nie zabrakło lansowanego przez rockowe radia singla "Lipiec", który zamykał pierwszą część koncertu.

"Jak wiadomo, wszystkie hity Comy możnaby zmieścić na... czterech albumach - żartował Roguc - lecz my postaramy się zmieścić je w godzinie". Setlista nie należała jednak do oczywistych - ze starszych płyt zespół wybrał m. in. "Spadam" z "Pierwszego wyjścia z mroku", "Schizofrenię" i "System" z płyty "Zaprzepaszczone siły...", "Jutro" z albumu "Hipertrofia" czy "Białe krowy" i "Deszczowa piosenka" z przedostatniego krążka.

Koncertu dopełniły doskonałe, ściśle zsynchronizowane z muzyką efekty świetlne.

Dwie godziny muzyki i dwa bisy nie nasyciły publiczności, która czekała na największą, łódzką balladę zespołu - "Sto tysięcy jednakowych miast", która nie pojawiła się na koncercie. Być może Coma zaprezentuje ją na koncertach w nowym roku.

Coma w Zamościu