Łódzka dziennikarka przepadła bez wieści. Czy kiedyś poznamy prawdę o tajemniczym zaginięciu Iwony Mogiły-Lisowskiej?
10 listopada rano wrócił z Jugosławii, gdzie pojechał na handel. Już kilka minut po ósmej był w domu córki przy ul. Świetlików w Łodzi. Iwonka chodziła po mieszkaniu, paliło się w kominku.
Postawiłem na stole szampana, bo Iwonka bardzo lubiła ten trunek - wspominał. - Podziękowała, że o niej pamiętałem. Zapytała, czy będę coś robił na budowie, bo pomagałem przy wznoszeniu garażu i budynku gospodarczego. Powiedziałem, że zajmę się tym następnego dnia, bo jestem zmęczony po podróży. Wróciłem do domu. Nie żegnałem się z nią, bo wiedziałem, że wieczorem ma przyjść do nas.
Około godz. 16 Iwona z mężem przyjechała do matki, która pracowała w sklepie rybnym. Wzięła klucz od domu rodziców, tak jak zwykle zabrała obiad i wróciła do siebie.
Te miejsca w Polsce uznawane są za nawiedzone! Mieszkasz w pobliżu?