Komendant Makrocki dołączył do grupy pabianickich morsów dwa tygodnie temu tygodniu. Wówczas jego małżonka stała na brzegu i kibicowała mężowi w ciepłym futerku. W niedzielę przełamała się i wraz z kilkunastoma morsami weszła do stawu.
Zanim morsy ochoczo weszły do wody, tradycyjnie musiały się rozgrzać. Najpierw aktywiści przebiegli okrążenie wokół stawu, a następnie wykonali 4-minutową rozgrzewkę na plaży w formie tabaty. Chwilę po jej zakończeniu, zrzucili zbędną garderobę, założyli neoprenowe buty i wkroczyli do lodowatej wody.
- Odkąd zaczęłam morsować już tak nie marznę - mówi pani Agnieszka z Pabianic, która od dwóch lat morsuje. - Trudniej też łapią mnie infekcje - dodaje.
-Wszystko jest w głowie - dodaje Robert Lewera, mors z wieloletnim stażem. - Trzeba przełamać się psychicznie, wówczas zanurzenie stanie się wręcz przyjemne...
Po wyjściu z wody śmiałkowie szybko się przebrali i na koniec wykonali dogrzewający taniec...
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?