Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bohdan Gadomski był kolorowym ptakiem. Czy znany dziennikarz został zabity? Sprawa śmierci Bohdana Gadomskiego

Anna Gronczewska
Anna Gronczewska
archiwum Dziennika łódzkiego
Bohdan Gadomski był kolorową postacią. Łodzianie pamiętają jak przemierzał ulice w towarzystwie morelowego pudla, championa wśród championów. Mówiono o jego romansie z Violettą Villas. I po śmierci jest o nim głośno. Trwa proces w którym parze jego przyjaciół zarzuca się zabójstwo znanego łódzkiego dziennikarza Bogdana Gadomskiego.

Barwne życie Bohdana Gadomskiego

Miał być śpiewakiem lub aktorem. Z tych planów nic nie wyszło. Bohdan Gadomski został dziennikarzem. Przeprowadził setki wywiadów ze znanymi Polakami ze świata estrady, filmu, telewizji. Publikował je w „Angorze”, ale wiele lat współpracował też z „Expresem Ilustrowanym”. Występował w telewizji, przyjaźnił się z gwiazdami.

Urodził się w 1949 roku w Łodzi. Jego mama Ewelina, pochodząca z Wileńszczyzny, miała podobno piękny głos, ale wojna sprawiła, że nie została śpiewaczką. Tata Jerzy był mistrzem gry na harmonijce ustnej. Po rodzicach Bogdan odziedziczył absolutny słuch. Jako dziecko często występował. Widzowie zachwycali się jak pięknie śpiewa takie utwory jak „Granada” czy „Ave Maria”. Jako kilkuletni chłopiec zagrał w wyprodukowanym przez Wytwórnie Filmów Oświatowych filmie „Komu dwójka”. Po maturze zdawał wydział wokalno-aktorski Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej w Łodzi. To dzisiejsza Akademia Muzyczna.

Przewodnicząca komisji egzaminacyjnej profesor Olga Olgina uznała, że jego głos bardziej nadaje się do wykonywania piosenek niż arii operowych. Nie został przyjęty. Skończył Studium Dziennikarstwa i Wiedzy o Prasie w Łodzi oraz Państwowego Studium Kultury i Oświaty w Warszawie. W tej ostatniej szkole wybrał kierunek reżyseria teatralna. W Łodzi stworzył teatr młodzieżowy „Wers”. Jednak pochłonęło go tak naprawdę dziennikarstwo... Jego największą miłością były psy. Wzbudzał sensację, gdy wędrował łódzkimi ulicami z morelowym Bu- Bu Mon Cheri. Zdobywał nagrody na krajowych i międzynarodowych wystawach psów. Wszyscy myśleli, że to pudel, a rasa ta nazywa się bichon frise . Potem Bogdanowi Gadomskiemu towarzyszył piękny Oskar.

Miał zawał

Bohdan Gadomski w ostatnich latach życia miał kłopoty ze zdrowiem. Cierpiał na cukrzyce, przeszedł zawał.

Wracam do was ze świata chorych – napisał na swoim profilu na Facebooku Bohdan Gadomski,. - W ostatnim tygodniu byłem w szpitalu kardiologicznym, bo dopadł mnie zawał serca. Do tego zapalenie płuc. Na serce choruje od dawna, teraz choroba się odnowiła. Będzie mi wolno dużo mniej niż dawniej...

Na początku 2020 roku jego stan zdrowia znowu się pogorszył. Trafił do łódzkiego szpitala Biegańskiego. Jego starzy znajomi stracili z nim kontakt. Po wpisie ze szpitala do domu zabrało go małżeństwo Halina K. i Borys Ł...

Bogdan Gadomski nie miał bliskiej rodziny – dzieci, żony. Sam opowiadał, że miał romans z Violettą Villas. Nie trwał jednak długo.

Ta relacja się w pewnym momencie urwała, bo Bohdan miał cięty język – tłumaczył w programie „Interwencja” Polsatu aktor Artur Gotza. - I nawet do Violetty Villas, jak coś mu się nie podobało, to mówił z grubej rury.

Od lat Bohdan Gadomski przyjaźnił się z panią Marią, łódzką lekarką. Ona była najbliższą mu osobą i się nim opiekowała. Jednak kobieta ciężko zachorowała. Stan zdrowia Bogdana Gadomskiego też się pogorszył. Opiekunką dziennikarza została jego inna przyjaciółka Maria M. Bogdan wiedząc, że z jego zdrowiem jest coraz gorzej zaczął przygotowywać testament, A miał co przekazać – mieszkanie w Łodzi, konta czy pies Oskar, medalista wielu wystaw. Należało go niego bogate archiwum. Między innymi nagrań jego wywiadów, unikalnych zdjęć polskich artystów.

Z krótkimi przerwami Bogdan Gadomski spędził w szpitalu kilka tygodni. Wróciły problemy z sercem, na nogach pojawiły się rany cukrzycowe. Zaczynała się pandemia więc wizyty były ograniczone. Najczęściej w szpitalu odwiedzał Gadomskiego Borys Ł. Podobno uniemożliwiał kontakt z dziennikarzem Marii M., która się nim ostatnio opiekowała..

Co się naprawdę wydarzyło?

Przyjaciele zaczęli się skarżyć, że urwał się kontakt z Bogdanem Gadomski. Nie odbierał telefonu, potem został wyłączony...
6 marca 2020 roku Bohdan Gadomski na własną prośbę wypisuje się ze szpitala. Trafia do mieszkania Haliny K. i Borysa Ł. Jego dawni przyjaciele dalej nie mają z nim kontaktu. Pod dwóch dniach stracił przytomność. Znów przewieziono go do szpitala. Tam umiera 24 marca. 2020 roku. Szpital zawiadomił prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa...Tymczasem Halina K. i Borys Ł. dopiero po tygodniu informują o śmierci popularnego dziennikarza.

Informacja o śmierci Bohdana Gadomskiego dla wielu osób jest szokiem. Wspominają go polskie gwiazdy.

Przeprowadził ze mną pierwszy wywiad w 1984 roku w Łodzi – tak wspominał go aktor Marek Probosz. - Od tamtego czasu towarzyszył mi wielokrotnie, dzwonił na gorące plany filmowe w Polsce, Czechosłowacji, pisał do Ameryki, mnożyły się wywiady, czasami dochodziło do festiwalowych spotkań. Zawsze uśmiechnięty, elegancki i ciekawski, bo miał w sobie tę dziecięcą wręcz ciekawość drugiej osoby, szukał sensacji, skandalu, prowokował, ale cieszył się też z sukcesu. Wiele tego było przez lata, sam już nie pamiętam ile. Planował napisać książkę o swoich najważniejszych spotkaniach i umieścić w niej nasz ostatni wywiad sprzed roku. Nie wiedzieliśmy wtedy, że rozmawiamy po raz ostatni.

Natalia Kukulska, popularna piosenkarka napisała, że znała go od dziecka,.

Barwna z niego była postać – mówiła o Bohdanie Gadomskim. - Totalny ekscentryk, legendarny wręcz. Myślę, że nasze „szołbiznesowe” środowisko, nie miałoby tylu anegdot do opowiadania, gdyby nie on. To on zadzwonił do mojej babci po śmierci mamy, z sensacyjną wiadomością - Anna żyje, podobno Cyganie porwali ją na statek i żądają okupu! Potem też bywało ciekawie... Zaproszony na koncert, potrafił się obrazić, jak dostał dalsze miejsce na sali niż w trzecim rzędzie. Był zwariowany na punkcie swojego nagradzanego na wystawach pudelka - championa, który towarzyszył mu wszędzie, nawet na festiwalach. Najpierw Bubu mon Chéri, a potem Oskara.

Tym czasem Prokuratura Rejonowej Łódź – Górna prowadziła śledztwo w sprawie śmierci Bogdana Gadomskiego. Po wielu miesiącach sporządzono akt oskarżenia przeciw Borysowi Ł i Halinie K. I sprawę skierowano do sądu. Ustalono, że przyczyną śmierci popularnego łódzkiego dziennikarza Bogdana Gadomskiego było przedawkowanie insuliny. Prokuratura postawiła zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci małżeństwu, które się opiekowało.

51-letnia Halina K i 56-letni Borys Ł odebrali ze szpitala dziennikarza. Było to 6 marca ubiegłego roku. Trafił do ich mieszkania, Małżeństwo wykupiło dziennikarzowi leki. Była wśród nich insulina. 8 marca do mieszkania gdzie przebywał Bohdan Gadomski zostało wezwane pogotowie. Dziennikarz był nieprzytomny. Zabrano go do szpitala. Zespół pogotowia zabezpieczył jedną fiolkę z insuliną. Niewiele w niej zostało. 24 marca Bohdan Gadomski zmarł w szpitalu nie odzyskawszy przytomności.

- Śmierci była konsekwencją hipoglikemii – twierdzi Krzysztof Kopania, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi. - Doszło do uszkodzenia narządów wewnętrznych. Mogło dojść do nawet dziesięciokrotnego przedawkowania tego leku, co było konsekwencją nieprawidłowego sposobu jego podawania.

Ustalano, że insulina była podawana bez specjalnego urządzenia pozwalającego na jej dawkowanie. Śledczy powołali biegłego z zakresu diabetologii, który wydał w tej sprawie opinię. Ten stwierdził, że nieprawidłowy sposób dawkowania stanowił niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia poszkodowanego. Co doprowadziło do śmierci dziennikarza. Podejrzani nie przyznali się do winy.

W postępowaniu badane są też inne wątki, m.in. związane z rozporządzeniem majątkiem zmarłego, w tym kwestie testamentów, pełnomocnictw oraz ewentualnego przywłaszczenia pieniędzy przez inną opiekunkę. Toczy się również postępowanie spadkowe, do którego swój udział zgłosił prokurator...

Nie przyznają się do winy

Trwa proces Borysa Ł. i Haliny K.. Oboje pochodzą ze Lwowa. Borys Ł. jest śpiewakiem operowym związanym z Teatrem Wielkim. Jego żona jest zawodu pielęgniarką, asystentem chirurga dziecięcego. Wyjaśnili sądowi, , że mają dom w Łodzi oraz gospodarstwo rolne z domem pod Łodzią, które oskarżony prowadzi razem z synem. Natomiast oskarżona opiekuje się niepełnosprawną córką. Borys Ł. nie przyznał się do winy i odmówił składania zeznań. Odczytano jego wyjaśnienia ze śledztwa. Wynikało z nich, że tenor bardzo dobrze znał Bohdana Gadomskiego.

Poznał go podczas studiów na Akademii Muzycznej w Łodzi. Połączyła ich przyjaźń. Odwiedzali się w swoich domach. Małżeństwo odebrało dziennikarza ze szpitala i zawiozło go do swojego domu. Tam Halina K. podawała mu insulinę, jednak w sobotę po południu pojechała do córki. Na miejscu został Borys Ł. Późnym wieczorem podał dziennikarzowi insulinę. Potrafił robić zastrzyki, jednak w tym przypadku pojawiły się problemy. W domu nie było dozownika do podawania insuliny. Dlatego – aby wstrzyknąć jej dawkę – Borys Ł. użył… długopisu, zaś takie rozwiązanie miał mu zaproponować dziennikarz. Efekt był taki, że w niedzielę Gadomski był nieprzytomny. Oskarżony nie mogąc go dobudzić wezwał karetkę pogotowia, która zawiozła Gadomskiego do szpitala Jonschera.

Lekarz Robert K. miał akurat dyżur w szpitalu. Gadomski był nieprzytomny, miał p ciężką niewydolnością oddechową. Lekarze zaczęli ratować dziennikarza. Świadek zaznaczył, że nie ma pamięci do twarzy. Dlatego nie potrafił precyzyjnie opisać osoby, która przybyła do szpitala, podawała się za opiekuna dziennikarza i mówiła ze wschodnim akcentem. Najpewniej chodziło o oskarżonego Borysa Ł. Ta osoba w okienku recepcyjnym zademonstrowała Robertowi K., jak w ramach zastrzyku podawała Gadomskiemu insulinę: nie za pomocą specjalnego urządzenia będącego wstrzykiwaczem i dawkomierzem, lecz poprzez popychanie tłoka strzykawki… ołówkiem. Przypomnijmy, że według prokuratury był to długopis.

Świadek zeznał też, że do szpitala trafiła ampułka z insuliną, na której podstawie można było stwierdzić, że dziennikarzowi podano około 200 jednostek insuliny, czyli dwie trzecie zawartości ampułki. Borysowi Ł. grozi dożywocie, a Halinie K. 5 lat więzienia za narażenie dziennikarza na utratę życia lub na ciężki uszczerbek na zdrowiu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Bohdan Gadomski był kolorowym ptakiem. Czy znany dziennikarz został zabity? Sprawa śmierci Bohdana Gadomskiego - Dziennik Łódzki

Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto