Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bogusław Linda: Nie czuję się buntownikiem

Kinga Mierzwiak
Kinga Mierzwiak
O chybionych rolach, pieniądzach i spóźnionych nagrodach ...
O chybionych rolach, pieniądzach i spóźnionych nagrodach ... mat. prasowe
O chybionych rolach, pieniądzach i spóźnionych nagrodach rozmawiamy z Bogusławem Lindą, legendą polskiego kina.
Czytaj także: Bogusław Linda łódzkim policjantem. W nowym serialu TV

Ostatnio był **Pan bardzo zajęty. Pracował Pan nad rolą w "Paradoksie".**

Pięć dni temu skończyłem plan zdjęciowy, więc z dnia na dzień przyjechałem.

Długo się Pan zastanawiał nad wzięciem tej roli?

To nie jest kwestia namysłu, a raczej przeczytania scenariusza. Po takiej lekturze już się wie. W przypadku serialu dochodzi jeszcze kwestia obsady - z kim przyjdzie nam spędzić najbliższe pół roku.

Pan jest znany z tego, że bardzo starannie dobiera Pan scenariusze.

Staram się. To nie znaczy, że dobieram. To się nie zawsze udaje.

Skoro tak, to których decyzji Pan żałuje?

Myślę, że gdyby mnie było stać, to w 60 proc. filmów pewnie bym nie zagrał. To jest tak jak w życiu. Po czasie okazuje się, że pewnych decyzji lepiej byłoby nie podjąć. To zawsze jest wielka niewiadoma. Nigdy nie wiemy, czy z tego, co roku bardzo dobrze, zrodzi się brylant czy raczej kupa.

To duża niepewność.

I dlatego ten zawód jest tak interesujący.

Nie ma Pan dobrego zdania o krytyce.

Niekoniecznie, nie zawsze. Początki faktycznie były bardzo trudne. Być może stąd ta legenda, ten mit. W dawnych czasach, w stanie wojennym, kiedy wszystkie filmy leżały na półkach, byłem totalnie przemilczany przez krytykę, a potem, w 1986 czy 1987 roku zrobiło się sztuczne ożywienie. Te wszystkie filmy raptem zaistniały i zacząłem odbierać spóźnione nagrody. Stąd pewne nieporozumienie między dziennikarzami a mną. Uważałem za nieuczciwe, że mówiono mi, czy nie jest mnie za dużo na ekranie. Wcześniej robiłem to samo przez sześć lat i nie było mnie w ogóle.

Po co udział w reklamie Geriavitu?

To jest kwestia tylko i wyłącznie pieniędzy. Kwestia tego, czy zechcę się podzielić z firmą swoim wizerunkiem. Zapracowałem sobie na to, by zarobić jakieś pieniądze. W reklamie proszku do prania bym raczej nie zagrał.

Jest Pan buntownikiem z wyboru czy z obowiązku? Mam na myśli Pana role.

Nie czuję się buntownikiem. Nigdy nim nie byłem. Staram się tylko dobrze wykonywać swoją pracę. Gdy czegoś się podejmuję, daję z siebie 150 procent. Czasami kończy się tak jak teraz, zapaleniem płuc.

W życiu musiał się Pan buntować? Pana ojciec był niezadowolony, że został Pan aktorem. Zresztą, często się zdarza, że rodzice są niezadowoleni z wyborów dzieci.

Mój ojciec też w końcu się z tym pogodził i nie ma innej rady jak tylko zaakceptowanie decyzji dzieci.

Nigdy Pan nie chciał, żeby dzieci poszły w ślady ojca-aktora?

Nie, zostawiałem dzieciom wolny wybór. Nie sądzę, bym ja miał coś powiedzenia w tej sprawie.

Jakie ma Pan plany? Gdzie Pana niebawem zobaczymy?

W tym zawodzie jest taka zasada i chyba słuszna, że nigdy nie mówi się o planach. Nigdy nie wiadomo, czy one wypalą. Dopóki nie ma kontraktu, nie mówi się o planach, bo wygląda to na kłamstwo albo samochwalstwo. **

Dziękuję.

Polecamy na MM Łódź
Łódź Fabryczna | Monster Truck w Atlas Arenie | Student na rowerze | Kolory ulic Łodzi | Konkursy | Widzew Łódź | ŁKS Łódź|PKP - rozkład jazdy| Karaoke w Łodzi| Auto Radar

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto