Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Błękitu nieba nie zabrakło, ale coś innego zawiodło. Dlaczego pod Piotrkowem doszło do katastrofy samolotu Skyvan?

Marek Obszarny
Marek Obszarny
Błękitu nieba nie zabrakło, ale coś innego zawiodło. Dlaczego pod Piotrkowem doszło do katastrofy samolotu Skyvan?
Błękitu nieba nie zabrakło, ale coś innego zawiodło. Dlaczego pod Piotrkowem doszło do katastrofy samolotu Skyvan? Marek Obszarny
Dlaczego pod Piotrkowem doszło do katastrofy samolotu transportowo-desantowego Skyvan, w której zginęły dwie osoby?

- Latanie to pasja, w którą się wpada i ludzie, którzy zaczną latać czy skakać, nigdy się już z tego nie wyleczą. Nigdy, bo to zwykły nałóg, który nie powoduje negatywnych skutków w organizmie. No chyba, że się przypierdzieli przy lądowaniu. To wtedy tak…

Tak Maciej, w środowisku lotniczym znany jako Hans, mówił o lataniu w wywiadzie dla Lena TV na kanale YouTube w 2018 roku. Zawodowy strażak wysokościowy, skoczek spadochronowy, pilot szybowcowy i samolotowy, instruktor lotnictwa. Człowiek, który spełniał marzenia, łącząc pracę z pasją. Profesjonalista. Służbę w straży pożarnej porzucił na rzecz pracy w prywatnych liniach lotniczych - żeby latać na odrzutowcach.

- Hans umiał latać na wszystkim - podkreślają jego przyjaciele.

Zginął w sobotnie popołudnie, 3 września 2022, podczas podejścia do lądowania. Razem z nim, w ostatnim locie, zginęła jego narzeczona, Marta. Wkrótce mieli się pobrać. On miał 44, ona 29 lat.

- Cieszył się, że znalazł kobietę swoich marzeń - mówi Paweł Łagowski, przyjaciel Hansa, który był przed laty jego instruktorem spadochronowym w Aeroklubie Łódzkim, a później sam pobierał u niego nauki pilotażu. - To dla nas, spadochroniarzy, duży wstrząs. Tragedia niewiarygodna. Do tej pory nie możemy uwierzyć w to, co się stało - podkreśla.

W mediach społecznościowych pojawiły się setki wpisów, głównie spadochroniarzy, którzy żegnają Macieja i jego dziewczynę.

- Blue sky, przyjacielu - piszą.

Błękitu nie zabrakło...

„Zaczynamy sobotnią zabawę i coś czujemy, że to będzie bardzo dobry dzień, bo błękitu nieba dzisiaj z pewnością nie zabraknie” - wpis tej treści feralnego dnia rano zamieściło na Facebooku Sky Force - Polskie Centrum Spadochronowe. Na lotnisku w Piotrkowie organizuje ono w weekendy skoki z gwarantowanej wysokości 4.200 metrów, a w tygodniu umiejętności spadochronowe szkolą tam polscy żołnierze i służby specjalne.

Short SC.7 Skyvan SP-HIP zwany Dragonem, bo pomalowany w barwy chińskiego smoka, za którego sterami siedział Maciej, rozbił się 5 km od lotniska Aeroklubu Ziemi Piotrkowskiej. Maszyna runęła na pole we wsi Glina po godz. 14. O 14:18 policja odebrała zgłoszenie. Nie było kogo ratować. Kilka minut wcześniej z samolotu wyskoczyło 20 spadochroniarzy, którzy bezpiecznie wylądowali na lotnisku.

- Widziałem go nisko nad ziemią. Z wysokości ostatnich około 50 metrów leciał już pionowo prosto w ziemię. Pobiegłem, ale nie było kogo ratować. Leżała dziewczyna, a pilota nie było nawet widać - opowiada mieszkaniec wsi Glina.

Inny tak relacjonuje wypadek:

- Ten samolot leciał jak zawsze do lądowania, ale w pewnym momencie silnik zaczął bardzo wyć. Momentalnie samolot przekrzywił się na bok i szczupakiem, bach w ziemię!

Moment wypadku nagrała kamera na jednym z domów. Widać, jak maszyna uderza w ziemię niczym meteoryt, a w powietrze wzbija się kurz i dym.

Usterka techniczna wykluczona? Ależ skąd!

Wyjaśnieniem przyczyn zajęła się Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych. Jej członkowie w sobotę i niedzielę dokonywali oględzin wraku, ale na temat wstępnych hipotez dotyczących przyczyny PKBWL nie wypowiada się.

- Nie podajemy żadnych wstępnych teorii. Nie spekulujemy, badamy. W ciągu 30 dni będzie opublikowany raport wstępny - ucina Bogusław Trela, przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.

Tymczasem właściciel rozbitego samolotu i organizator feralnego lotu - Sky Force - Polskie Centrum Spadochronowe - już na drugi dzień po wypadku zamieściło (na zamkniętej grupie na Facebooku) zdumiewający wpis. Czytamy w nim m. in.: „Komisja badania Wypadków Lotniczych zakończyła póki co swoje czynności, wykluczając jakąkolwiek usterkę techniczną”.

- To kłamstwo. Wygląda na to, że właściciel bał się utracić klientów. Ustalenie przyczyny dzień po katastrofie jest niemożliwe - podkreśla Paweł Łagowski, który przez 20 lat był także biegłym sądowym.

W tej sprawie grupa skoczków przygotowuje wystąpienie do Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Wpis o wykluczeniu usterki dementuje także Bogusław Trela, przewodniczący PKBWL.

- To nieprawda. Na tym etapie nigdy niczego nie wykluczamy. To byłoby wbrew zasadom - podkreśla Trela. - Nie słuchamy plotek, a i relacje świadków nie są dla nas miarodajne. W raporcie opiszemy wszystko, co wiemy, ale będą to informacje wyłącznie potwierdzone.

Wprawdzie Dragon nie miał tzw. czarnej skrzynki, czyli rejestratora parametrów lotu, ale - jak przekonuje przewodniczący PKBWL - samolot zawierał „inne źródła informacji”.

Teoria o awarii silnika

Zdaniem spadochroniarzy, którzy feralnego dnia skakali z Dragona, najbardziej prawdopodobna jest hipoteza o awarii silnika. Skąd taki wniosek?

Według świadków, za spadającym samolotem ciągnęła się smuga - to raz. Dwa - skoczkowie twierdzą, że już kilka dni wcześniej doszło do sytuacji, w której podczas lotu zgasł silnik, ale wówczas udało się go ponownie uruchomić. Taki incydent powinien zostać oficjalnie zgłoszony, ale czy był - nie wiemy. Trzy - pilot zgłosił spokojnym głosem, że jest już na prostej do lądowania. Był na niskiej wysokości około 200 metrów, gdy maszyna przechyliła się na bok i gwałtownie runęła w dół.

Skyvany określane są mianem latających kontenerów. Przez swój kształt nie mają korzystnej charakterystyki aerodynamicznej. Teoretycznie przy awarii jednego silnika, maszynę da się pilotować na drugim silniku, jednak - jak zauważa Paweł Łagowski - gwałtowna awaria na małej wysokości i przy prędkości zredukowanej podczas podejścia mogła doprowadzić do sytuacji, w której pilot nie był już w stanie kontrolować samolotu.

Wiekowa maszyna

Okoliczni mieszkańcy zwracają uwagę, że samoloty, które wynoszą skoczków na wysokość 4 kilometrów, to wiekowe maszyny. Od lat ludzie skarżą się na duży hałas, który powodują nad domami w okolicach lotniska AZP.

Short SC.7 Skyvan 3M-400 o numerze SP-HIP to wielozadaniowy samolot transportowy, wykorzystywany zarówno do celów cywilnych jak i wojskowych. Co do roku produkcji informacje są niespójne. Z tabliczki znamionowej wynika, że został wyprodukowany w 1979 roku (prototyp w roku 1962), ale na branżowej stronie lotniczej znaleźć też można informację o pierwszym locie w roku 1978. Powstały zaledwie 153 egzemplarze tej maszyny. Ten, który rozbił się pod Piotrkowem, wcześniej latał w Malezji. Na lotnisku Aeroklubu Ziemi Piotrkowskiej witano go we wrześniu 2020 roku strażacką salwą wodną i szampanami.

***

W wywiadzie dla Lena TV Maciej mówił, że latanie daje mu „mistyczne poczucie wolności”:

- To ten moment, kiedy człowiek odrywa się od ziemi i jest wolny. Wolny, bo zależny tylko od siły natury, od której się nigdy nie uwolnimy. I od swoich decyzji, od swoich umiejętności. Trochę od Boga, od losu. I tyle.

Błękitu nieba nie zabrakło, ale coś innego zawiodło. Dlaczego pod Piotrkowem doszło do katastrofy samolotu Skyvan?

Błękitu nieba nie zabrakło, ale coś innego zawiodło. Dlaczeg...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto