Zainteresowanie kursami jest duże, ale frekwencja już niekoniecznie
Bezpłatne kursy z podstaw nauki j.polskiego dla osób z Ukrainy uruchomiono już pod koniec marca. Lekcje internetowe rozpoczęły się w poniedziałek 21 marca, natomiast zajęcia stacjonarne ruszyły 26 marca w budynku Wydziału Filologicznego UŁ przy ul. Pomorskiej 171/173. Jak się okazuje zainteresowanie kursami było duże.
- w tej chwili mamy uruchomione 13 kursów – 7 on-line i 6 stacjonarnych. Na każdy zapisało się 20 osób (taki był górny limit). Można zatem przyjąć, że w sumie zrekrutowaliśmy 260 osób. Każdorazowo po uruchomieniu zapisów lista zapełniała się w ciągu 48 godzin. - informuje dr. hab. Beata Grochala-Woźniak, prof. Uniwersytetu Łódzkiego.
Zajęcia w 11 grupach odbywają się regularnie 2 razy w tygodniu o ustalonych porach – bardzo różnych np. o 11.30, ale też o 19.00. Głównie są to jednak zajęcia popołudniowe. Dwie grupy mają zajęcia tylko w soboty, ale trwają 120 minut.
- Frekwencja na zajęciach jest rożna. Zdecydowanie lepsza na kursach stacjonarnych, co nas zdziwiło. Można przyjąć, że spośród 260 osób przyjętych na kursy uczęszcza na nie około 65 proc. - dodaje profesor UŁ.
Problem ze sprzętem?
Frekwencja na zajęciach online jest jednak znacznie niższa, niż na zajęciach stacjonarnych. - Często z 20 zapisanych osób, na zajęciach obecne są zaledwie 2. Myślę, że przyczyn takiego obrotu spraw może być wiele m.in. sprzęt - opowiada jedna z prowadzących zajęcia on-line.
Jak się okazuje uczestnicy kursów mają problem z dostępem do odpowiedniego sprzętu. Jednak poza dostępem problem stanowi dla nich również sam sprzęt i jego obsługa - Często jest tak, że w trakcie zajęć on-line kursanci nie włączają funkcji "wyciszenia się", są przegłosy. Często też nie rozumieją co do nich mówię, bo na przykład cztery osoby na raz mają włączone mikrofony. - dodaje prowadząca.
Instruktorka podkreśla, że ukraińscy kursanci z pewnością nie są psychicznie przygotowani na takie zajęcia. - Są to osoby, które uciekły przed wojną, mają pewnie też inne problemy na głowie i zdarza się, że po prostu zapominają o zajęciach. Nie przychodzą bo szukają pracy, mają dzieci, są zajęci innymi sprawami i ja to rozumiem. Wydaje mi się, że podjęcie decyzji o zapisaniu się na kurs było takim impulsem - przyjechali do Polski, ktoś ich pokierował, aby rozpocząć naukę języka polskiego, więc zapisali się na nasz kurs, ale nie przemyśleli tego, że takie zajęcia wymagają poświęcenia czasu. - opowiada prowadząca.
- Sądzę, że powody niskiej frekwencji to kwestia niestabilnej sytuacji osób z Ukrainy. Zmieniają miejsce zamieszkania, dostają pracę, wracają do rodzin. Ale także dowiadują się o tragediach swoich bliskich i najzwyczajniej nie są w stanie uczestniczyć w zajęciach... Oczywiście przy zajęciach zdalnych kwestia sprzętu też jest istotna. Najczęściej kursanci łączą się z telefonu, a to nie sprzyja komfortowej nauce... - stwierdza dr. hab. Beata Grochala-Woźniak, prof. Uniwersytetu Łódzkiego.
Większą część uczestników kursu w dużej mierze stanowią kobiety. - Powiedziałabym, że ok. 85 proc. kursantów to kobiety, co jest zrozumiałe. Mężczyźni musieli zostać w kraju i walczyć. Moja grupa liczy akurat same kobiety. Dodatkowo istnieje również oddzielna grupa, dla młodzieży w wieku 11-16 lat. - dodaje instruktorka.
Ukończenie kursu nie wiąże się z otrzymaniem certyfikatu, czy potwierdzenia odbycia kursu. - Trudno w 30 godzin osiągnąć konkretny poziom biegłości językowej, można jednak na tyle poznać język, aby móc porozumiewać się w prostych sytuacjach komunikacyjnych, np. w sklepie, u lekarza. - odpowiada Grochala-Woźniak.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?