Będą upychać mieszkańców DPS w całym województwie?

Każdy z 50 pracowników z końcem września dostanie 3-miesięczny okres wypowiedzenia. Od 1 stycznia szpital przejmuje budynek, w którym teraz mieszkają przewlekle chorzy i starsi ludzie. Dyrekcja szpitala chce tam ulokować dwa oddziały o profilu onkologicznym.

Co stanie się ze 140 mieszkańcami DPS? Prawdopodobnie trafią do domów pomocy w całym regionie. Tymczasem pracownicy Miejskiego Oś-rodka Pomocy Społecznej w Łodzi, którzy będą musieli się tym zająć, do sprawy podchodzą dość beztrosko. Co prawda, władze Łodzi postarały się o budynek przy ul. Rudzkiej, do którego można by przenieść mieszkańców z ul. Ciołkowskiego, ale... dyrektor MOPS Andrzej Kaczorowski przyznaje, że nie można w nim nawet rozpocząć remontu.

Gmach dawnej szkoły przy ul. Rudzkiej to "zdobycz" miasta wynikająca z zamiany na budynki z Uniwersytetem Łódzkim. Problem w tym, że aby miasto mogło pełnoprawnie go przejąć, musi poczekać na dokumenty z Ministerstwa Skarbu.

- Mam nadzieję, że w ciągu kilku najbliższych dni dostaniemy odpowiedź z ministerstwa - mówi Andrzej Kaczo-rowski. Dyrektor MOPS przyznaje jednak, że nawet jeśli krótko po tym rozpocznie się remont budynku, to szanse na to, żeby został zakończony do końca grudnia, są znikome. Gdzie więc podzieje się 140 pensjonariuszy DPS?

- Rozmawiamy z dyrektorem szpitala Kopernika, żeby zgodził się przedłużyć czas wyprowadzki, póki nie będziemy mogli przeprowadzić mieszkańców do domu przy Rudzkiej - mówi Kaczorowski.

Może liczyć najwyżej na kilka tygodni. Na dłuższą zwłokę dyrekcja "Kopernika" się nie zgadza. Do budynków po DPS chce przenieść część oddziałów onkologicznych: hematologię i chemioterapię.

Łódzki MOPS miał cztery lata na znalezienie nowego miejsca dla pensjonariuszy domu przy ul. Ciołkowskiego.

- Co przez ten czas robili ci wszyscy urzędnicy? - denerwują się mieszkańcy DPS przy ul. Ciołkowskiego. - Nie pozwolimy się wyprowadzić siłą, tak jak zrobiono to z mieszkańcami DPS w Grotnikach - mówi Gabriela Kaźmierczak, przedstawicielka rady mieszkańców. - Boimy się jednak, co z nami będzie.

Nawet jeśli dyrektor szpitala pozwoli na kilka tygodni zwłoki, to i tak teoretycznie od 1 stycznia mieszkańcy DPS zostaną bez opieki, bo przecież zgodnie z wygaśnięciem umowy na prowadzenie domu pomocy, szpital szykuje zwolnienia grupowe dla pracowników DPS. Pracowników mógłby przejąć w całości MOPS.

- Ale czy zechce? Nikt nic nie wie - denerwują się pielęgniarki i opiekunki z DPS przy ul. Ciołkowskiego.

O tym, że dyrekcja szpitala szykuje zwolnienie wszystkich pracowników, dowiedziały się od związków zawodowych działających w "Koperniku". - Dyrekcja MOPS nie przekazuje nam żadnych informacji. Jeśli do końca września dostaniemy wypowiedzenia, to kto się zajmie mieszkańcami?
Chaosem w łódzkim MOPS zaniepokojony jest Wydział Polityki Społecznej Urzędu Wojewódzkiego w Łodzi.

- Czasu do końca roku zostało już niewiele - mówi Agnieszka Łukomska-Dulaj z urzędu wojewody. - W Łodzi są na tę chwilę jedynie dwa DPS, które mogą przyjmować nowych mieszkańców: DPS przy Kosynierów Gdyńskich i przy ul. Dojazdowej. Inne domy nie spełniają standardów. Być może do końca roku poprawią się warunki w Centrum Rehabilitacyjno-Opiekuńczym w Łodzi. W ekstremalnej sytuacji można by tam wprowadzić kilkanaście osób z DPS przy Ciołkowskiego.

Reszta pensjonariuszy, jeśli 31 grudnia dojdzie do ewakuacji, będzie musiała zostać rozwieziona po domach pomocy w całym województwie.

Władze MOPS zapewniają, że do tego nie dojdzie, nie wskazują jednak innego scenariusza.