Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Archiwum Państwowe w Łodzi. Tu można znaleźć nie tylko dokumenty ważne dla genealogii, ale i akta nieistniejących zakładów pracy

Sławomir Sowa
Sławomir Sowa
Bartosz Górecki jest nowym dyrektorem Archiwum Państwowego w Łodzi
Bartosz Górecki jest nowym dyrektorem Archiwum Państwowego w Łodzi Fot. Grzegorz Gałasiński
Bartosz Górecki, dyrektor Archiwum Państwowego w Łodzi: - Po likwidacji zakładów pracy trafiły do nas ich archiwa, listy płac. Jeśli ktoś zabiega na przykład o ustalenie świadczenia emerytalnego, udostępniamy mu dokumentację która może mu w tym pomóc, naturalnie jeśli mamy taką w swoich zasobach.

Został pan dyrektorem Archiwum Państwowego w Łodzi miesiąc temu, ale pracował pan tu już wcześniej, więc zna je pan od podszewki. Co nowego chce pan zaproponować?
Rzeczywiście, pracowałem w łódzkim archiwum od 2012 roku, zajmowałem się wyszukiwaniem dokumentów, przeprowadzaniem kwerend, kolejne dwa lata spędziłem w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego w Departamencie Mecenatu Państwa w Wydziale ds. Archiwów. Tak się akurat złożyło, że mój powrót do Łodzi zbiegł się z planowanymi zmianami dotyczącymi archiwów państwowych.

Ma pan myśli przyjętą niedawno strategię na najbliższe 10 lat?
Tak, strategia opracowana w Naczelnej Dyrekcji Archiwów Państwowych zakłada plany modernizacji archiwów państwowych w taki sposób, aby były inaczej postrzegane w przestrzeni publicznej i zaczęły działać w sieci jako silna rozpoznawalna marka. Za tym idą konkretne działania. Na przykład kwestia opracowywania i udostępniania dokumentów elektronicznych. W ostatecznym rozrachunku chodzi przecież o to, żeby beneficjentami tych zmian byli obywatele.

Jak w tej chwili wygląda cyfryzacji zasobów łódzkiego archiwum i dostępu do nich?
Nieskromnie powiem, że jesteśmy jednym z liderów, ale same liczby nie oddają istoty rzeczy. Nie jest sztuką zeskanować dokument. Chodzi o to, aby dobór materiałów do skanowania i udostępniania był przemyślany, z uwzględnieniem wartości i przydatności tych dokumentów dla odbiorców. Digitalizacja musi być musi być efektywna. Aby skorzystać ze zbiorów, można przyjść do nas, zasiąść przy komputerze i wyszukać interesujące kogoś archiwalia lub też wejść na portal szukajwarchiwach.gov.pl, który jest docelowym miejscem udostępniania.

Archiwa zawsze kojarzyły się z zakurzonymi szpargałami na równie zakurzonych półkach. W ostatnich kilkunastu latach zapanowała jednak moda na poszukiwanie swoich korzeni i odtwarzanie genealogii, a gdzie ich szukać jak nie w archiwum?
Rzeczywiście, obserwuję tę wielką zmianę odkąd zacząłem pracę w archiwum. Wcześniej archiwa koncentrowały się głownie na opracowaniu i przygotowaniu dokumentów dla szeroko pojętego świata nauki. Uchodziły za wyspecjalizowane instytucje, gdzie skorzystanie z ich zasobów było skomplikowane i wymagało dużej wiedzy. Zainteresowanie odtwarzaniem genealogii przez osoby prywatne bardzo dużo zmieniło, a jednocześnie pojawiły się inne problemy. Użytkownik, który chce skorzystać z naszego zasobu, sięgając głębiej w rodzinną historię, nagle widzi, że część dokumentów jest w języku łacińskim, rosyjskim i niemieckim. To przeszkoda, ale i pewne wyzwanie, zachęta do poszerzenia wiedzy lingwistycznej. Ze swojej strony podjęliśmy energiczne działania, aby wciągnąć w zainteresowanie archiwaliami ludzi, którzy do tej pory nie widzieli potrzeby, aby się nimi zajmować. Mikrohistoria rodzinna pozwala sobie odpowiedzieć na pytanie skąd się wziąłem, skąd pochodzi moja rodzina. Z czasem ludzie poszerzają sobie kontekst, chcą wiedzieć w jakich to czasach żyli ich przodkowie sto czy 200 lat temu, co się wtedy działo.

Dużo osób zwraca się do państwa poszukując swoich korzeni?
Tak, część już wie dokładnie czego szuka, inni są dopiero na początku drogi, ale mogą u nas liczyć na pomoc. Podpowiemy im jak i gdzie mają szukać, na co zwrócić uwagę. Pomagamy też nauczycielom w prowadzeniu zajęć, które wzbudzą w uczniach zainteresowanie historią swojego rodu. Bardzo byśmy chcieli, aby archiwistyka była mocniej eksponowana w szkołach. Myślę, że eksponowanie wartości źródeł w nauczaniu historii jest bardzo ważne. Mamy do zaoferowania zestawy lekcji, zapraszamy nauczycieli wraz z uczniami. To także uczy poruszania się w archiwum.

Czy dla pana taki kontakt z oryginalnym dokumentem z XVI czy XIX wieku to po prostu kontakt z materiałem archiwalnym, czy towarzyszą temu emocje, że o takim dokumencie czyta się w podręcznikach, a on tu leży przed panem?
Taki kontakt zawsze rozbudza we mnie mocne uczucia, bo wiem, że stykam się bezpośrednio z historią. To wiąże się także z tym, że jako archiwista wiem w jakich warunkach taki dokument został wytworzony, gdzie, przez kogo, dlaczego. Jestem przekonany, że podobne emocje towarzyszą także pracownikom naszego archiwum. Przy okazji zaznaczę, że odczytanie dokumentu nie zawsze jest proste. Trzeba wiedzieć kiedy powstał, czy informacje w nim zawarte są wiarygodne. To nie jest po prostu dotknięcie papieru, ale dotknięcie historii, podróż w czasie. Choć ostatnio te podróże są bardzo bliskie.

To znaczy?
Dotykamy spraw ludzi żyjących. Po likwidacji zakładów pracy trafiły do nas ich archiwa, listy płac. Jeśli ktoś zabiega na przykład o ustalenie świadczenia emerytalnego, udostępniamy mu dokumentację która może mu w tym pomóc, naturalnie jeśli mamy taką w swoich zasobach.

Podczas wojny polskie archiwa poniosły ogromne straty. Jak to wygląda w przypadku Łodzi?
Mieliśmy szczęście. Łódź wyszła z wojny praktycznie bez zniszczeń i to samo dotyczy archiwów. W bardzo dobrym stanie zachowały się na przykład akta getta – to fenomen w skali kraju. Po wojnie zasoby zaczęły rosnąć. Z tego pierwszego okresu mamy na przykład dokumenty ewidencyjne osób, które przybyły ze wschodnich terenów Rzeczypospolitej, a w drodze na Ziemie Odzyskane zatrzymały się na krótki czas w Łodzi. Zostały dokumenty na bazie których można ustalić personalia tych osób i tym samym prześledzić ich losy.

Pewnie często spotyka się pan z pytaniem, co ma pan najcenniejszego w zbiorach, ale chyba nie zawsze to, co najstarsze, jest najbardziej wartościowe. Co jest wartościowe dla pana?
To prawda, że nie zawsze wiek decyduje o wartości archiwaliów. Dla mnie osobiście bardzo ważne są dokumenty gospodarcze dotyczące 20-lecia międzywojennego, bo tym właśnie się zajmowałem. Ta część historii nie jest jeszcze do końca zbadana, a jest to sfera, która dotyczy poziomu życia ludzi. Mamy między innymi akta fabryczne, banków, badanego przeze mnie Funduszu Pracy, z którego finansowano pomoc dla najbiedniejszych. Działał on w latach 1933-1939. To przykład jak dobrze przeprowadzone działania systemowe mogą w stosunkowo krótkim czasie poprawić los ludzi.

Co jakiś czas pojawiają się doniesienia, że w jakiejś bibliotece lub archiwum odnaleziono zaskakujący dokument sprzed stuleci lub taki, który uważano za zaginiony. Na przykład w Bibliotece Jagiellońskiej kilka lat temu odkryto ewidencję z czasów Azteków sporządzoną ponad 500 lat temu. Czy w łódzkim archiwum możliwe są takie odkrycia?
Oczywiście. Mamy kilkadziesiąt kilometrów bieżących archiwaliów i przeglądanie ich teczka po teczce pod kątem szukania niespodzianek jest wręcz niemożliwe. To działa trochę inaczej. Z własnego doświadczenia wiem, że nie wszystko co jest napisane na okładce jest tożsame z zawartością teczki. Te akta przecież też tworzyli ludzie, czasem czegoś nie dopatrzyli, włożyli gdzie indziej. Sam znajdowałem zdjęcia czy dokumenty, które powinny być zupełnie gdzie indziej. Mamy masę dokumentów, które jeszcze nie były eksplorowane, więc otwarcie każdej takiej teczki może przynieść zaskoczenie, choć raczej nie będą to akta Azteków. Podam przykład. W aktach notariuszy z II połowy XIX wieku pojawiają się na plany nieruchomości łódzkich. Są oddzielne zbiory kartograficzne, ale tam tych planów nie ma i nikt nie wiedział, że w ogóle istnieją. Natrafiamy na nie dopiero kartkując księgę notarialną. Dzięki temu możemy zobaczyć jak taki lub inny obszar Łodzi wyglądał np. w 1880 roku. Dla mnie to duża radość, bo miałem w oczach inny obraz tego miejsca przed laty, a dla badaczy pewne wyzwanie, aby pisząc historię Łodzi, szukać nowych źródeł, nowych dokumentów. One są u nas, ale trzeba cierpliwości i zacięcia badawczego, żeby do nich dotrzeć. Bardzo do tego zachęcam.

Zbiory łódzkiego archiwum wykraczają poza tematykę łódzką. Jak dużo jest archiwaliów, które bezpośrednio Łodzi nie dotyczą?
Mamy kolekcję Bartoszewiczów, archiwum rodzinno-majątkowe rodziny Ostrowskich z Maluszyna, żeby podać kilka przykładów. Większość archiwaliów ma jednak charakter lokalny, z tym, że nie dotyczy samej Łodzi, ale całego regionu. W Sieradzu mamy oddział zamiejscowy, który ma duży dorobek związany z popularyzacją historii lokalnej.

Kiedy obejmował pan stanowisko, wystąpił pan z apelem do łodzian o współpracę, zachęcając do korzystania ze zbiorów archiwum. Ma pan konkretne pomysły?
Nie ulega wątpliwości, że trzeba wyjść za zewnątrz, zapytać osoby, które już interesują się archiwaliami, jak wyobrażają sobie archiwum, czego oczekują, jak lepiej udostępniać nasze zbiory. Dopiero na tej podstawie będziemy tworzyć model działania. Chcemy uniknąć sytuacji, że stworzymy dobry merytorycznie projekt, który jednak będzie się mijał z oczekiwaniami społecznymi.
Chcemy też działać segmentowo. Mam świadomość, że czegoś innego potrzebuje nauczyciel w szkole, profesjonalny badacz, senior czy pasjonat lokalnej historii. Nie będziemy zamykać się w dokumentach, ale chcemy wyjść na zewnątrz, dopasowując także formę przekazu, aby była atrakcyjna także dla młodzieży. Wszystkie te działania są ściśle związane ze strategią, o której mówiłem na początku.

A nad czym państwo teraz pracują?
Realizujemy kilka projektów wydawniczych. Na przykład publikacja „Łódź robotnicza XIX wieku w obrazie i słowie”, oparta na naszych zasobach, ikonografii i prasy z epoki, przygotowujemy serię pamiętników osób związanych z Łodzią. Chciałbym podkreślić, że prace te powstają dzięki zaangażowaniu pracowników naszej instytucji.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto