Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Na czarno"

(em)
Tylko w tym roku zatrzymano i wydalono z Polski prawie 250 obcokrajowców przebywających w Łodzi lub województwie łódzkim
Tylko w tym roku zatrzymano i wydalono z Polski prawie 250 obcokrajowców przebywających w Łodzi lub województwie łódzkim
W Łódzkiem rośnie liczba cudzoziemców starających się o pracę, podejmujących działalność gospodarczą i naukę. Niestety, coraz więcej z nich pracuje „na czarno” i jest wydalanych z Polski.

W Łódzkiem rośnie liczba cudzoziemców starających się o pracę, podejmujących działalność gospodarczą i naukę.

Niestety, coraz więcej z nich pracuje „na czarno” i jest wydalanych z Polski. Tylko w tym roku wydalono z Polski prawie 250 obcokrajowców przebywających w Łodzi lub na terenie województwa. - Większość przyjeżdża w ramach ruchu bezwizowego – tłumaczy Sławomir Wasilczyk, dyrektor Wydziału Spraw Paszportowych i Cudzoziemców Urzędu Wojewódzkiego. – Pracę podejmują głównie w rolnictwie, budownictwie i zakładach szwalniczych.

Liczy się zysk

Kilka dni temu na terenie posesji przy ul. Radwańskiej zatrzymano dwóch obywateli Ukrainy – 41 i 37-latka.

Wykonywali prace budowlane, szklili okna, sprzątali i pilnowali posesji. Właściciel kamienicy dawał im darmowy nocleg, wyżywienie i niewielkie kieszonkowe. Za dwa miesiące pracy jeden dostał 50 zł, drugi 80 zł. Polskę odwiedzali od trzech lat, co 3 miesiące.

62-letni właściciel posesji przy ulicy Malowniczej zatrudniał 6 przybyszów z Ukrainy (w wieku od 22 do 43 lat). Wszyscy pracowali przy budowie jego domu. „Na czarno” pracowali również Ukraińcy w gospodarstwie ogrodniczym przy ul. Kosodrzewiny.

- Ci, którzy zatrudniają cudzoziemców „na czarno” nie robią tego z dobrego serca, dla nich przede wszystkim liczy się zysk- zaznacza dyr. Sławomir Wasilczyk. – Każą pracować w nieludzkich warunkach, za bardzo marną zapłatę.

Nielegalne szwalnie

W tym roku jedną z większych w Łodzi nielegalnych szwalni zlikwidowano pod koniec marca. Mieściła się w domku jednorodzinnym przy ul. Kolumny. Zatrzymano 9 Ukrainek, 10 Polek i 44-letniego właściciela „zakładu”. Policjanci z komisariatu na Rudzie bez problemów dostali się na teren posesji. Gospodarz był tak pewny swego, że nawet nie zamknął bramy.

- Obstawiliśmy dom i jeden z kolegów zastukał do drzwi – opowiada funkcjonariusz biorący udział w akcji. – Gdy powiedział, że jesteśmy z policji w sekundzie zaryglowano drzwi. Aby dostać się do środka, musieliśmy użyć siły i wyważyć drzwi.

Pomieszczenia produkcyjne mieściły się na parterze, w dwóch ciasnych pokojach, wyposażonych w kilkanaście maszyn. Szyto w nich bluzki i damską bieliznę.

Obok mieściły się „pomieszczenia socjalne” dla załogi. Za kuchnię służyło obskurne pomieszczenie, wyposażone w rozlatujący się sprzęt. Sypialnię dla cudzoziemek urządzono w zagrzybionym pokoju, zastawionym piętrowymi, wojskowymi łóżkami. Spały bez pościeli, na zbutwiałych materacach, pod brudnymi kocami i kołdrami.

Ukrainki przyjechały do Łodzi ze Lwowa. Kilka z nich na początku lutego, inne 3, 4 dni wcześniej, by zastąpić koleżanki, które już zakończyły pobyt w Polsce.

Adres „zakładu” otrzymały we Lwowie, od znajomych.
Sygnały, że 44-latek prowadzi nielegalną działalność docierały do komisariatu przy ul. 3 Maja już wcześniej.

Według jednej z nich miał nawet zatrudniać przybyszów z za wschodniej granicy do urządzania ogrodów dla zamożnych właścicieli prywatnych posesji. Często jednak przenosił swoją firmę w różne miejsca i trudno było wpaść na jego ślad.

Namierzono go dopiero, gdy wynajął dom przy ul. Kolumny. Za podrabianie znaków towarowych był skazany na karę więzienia w zawieszeniu na dwa lata.

Nieco wcześniej zatrzymano 52 Ukraińców pracujących nielegalnie w szwalni w Cyprjanowie, w pow. zgierskim.

- Gdy policja, przedstawiciele Urzędu Skarbowego i urzędu zatrudnienia pojawili się na terenie gospodarstwa 37-letniego mężczyzny cudzoziemcy byli zajęci szyciem zimowych kurtek – opowiada młodszy aspirant Magdalena Złotnicka z Komendy Powiatowej Policji w Zgierzu. – Pracowało 5 mężczyzn i 47 kobiet, w wieku od 20 do 50 lat.

Pomieszczenia produkcyjne, krojownia i magazyn wyrobów gotowych mieściły się w parterowym budynku. Znaleziono tam 178 kurtek i 2100 kostiumów kąpielowych.

Zalotne „tirówki”

Jedną trzecią osób wydalanych z Polski stanowią prostytutki. Wśród nich najwięcej jest Bułgarek i Ukrainek. Kuso ubrane cudzoziemki machające zalotnie na kierowców można spotkać przy trasach wylotowych z Łodzi i każdej ważniejszej drodze w województwie – „gierkówce”, trasie Poznań – Warszawa, z Łodzi do Wrocławia. Na klientów polują w pobliżu parkingów, przydrożnych zajazdów, hoteli, restauracji. Niedawno w hotelu koło Ujazdu zatrzymano 10 bułgarskich prostytutek i 4 ich sutenerów.

Wszystkie „pracowały” przy „gierkówce”. Kilka z nich było już wydalonych z Polski. W tym roku pojawiły się ponownie z nowymi paszportami, wystawionymi na inne nazwiska. Sprawa wyszła na jaw, gdy jedna z „dziewczyn” po sprzeczce z „opiekunem” uciekła z hotelu. Powiadomiła policję, że była gwałcona, bita i grożono jej śmiercią, gdy odmawiała świadczenia usług seksualnych.

- To zorganizowany biznes – zaznacza dyr. Sławomir Wasilczyk. – Gdy jedne „panienki” są deportowane, pojawiają się nastęne. Z ustaleń policji wynika, że handlem „żywym towarem” trudnią się wyspecjalizowane gangi, a ich kurierzy samochodami dowożą dziewczyny.

Ostatnio policjanci z Tomaszowa i Łodzi zatrzymali 17 przybyszów z Bułgarii (5 mężczyzn i 12 kobiet), którzy zajmowali się nielegalnym handlem, stręczycielstwem i prostytucją. Trzy panie do policyjnej izby zatrzymań trafiły z „gierkówki”, inne z hoteli w Tomaszowie i Niewiadowie. Wszystkie mogły się wylegitymować tylko skserowanymi paszportami. Oryginały przechowywali ich opiekunowie.

Zgodnie z prawem

- Cudzoziemcy, którzy chcą przedłużyć pobyt w Polsce najczęściej wnioski motywują względami rodzinnymi, turystycznymi, prowadzoną działalnością gospodarczą lub kontynuowaniem nauki – mówi Janusz Dymczak, zastępca dyrektora Wydziału Spraw Paszportowych i Cudzoziemców. – Nie odmawiamy, jeśli obcokrajowiec ma gdzie mieszkać i posiada wystarczające środki na utrzymanie. Ważną rolę odgrywają również względy humanitarne i osobiste.

Kiedyś o kartę czasowego pobytu ubiegał się obywatel Chin – kontynuuje. – Zapewniał, że pod Pabianicami będzie prowadził hodowlę rzadkich grzybów jadalnych. Sprawdziliśmy wiarygodność jego deklaracji. Niestety, w halach gdzie miały rosnąć grzyby, stały palety z odzieżą sprowadzoną z Chin.

- Zatrudnianie cudzoziemców „na czarno” to dla wielu osób doskonały biznes – dodaje dyrektor Sławomir Wasilczyk. – Dlatego też wszystkie decyzje o przeprowadzeniu działań przeciwko obcokrajowcom naruszającym prawo zapadają w bardzo wąskim gronie. Szczegóły zna zaledwie kilka osób z ramienia Urzędu Wojewódzkiego, Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi i Kontroli Legalności Zatrudnienia.

Zgodnie z prawem każdy obcokrajowiec przyłapany na pracy „na czarno” otrzymuje do ręki decyzję o wydaleniu z Polski, a do jego paszportu wbijana jest pieczęć z informacją na ten temat. Do granicy odstawiany jest w konwoju policyjnym. Wcześniej jednak przechodzi obowiązkowe badania lekarskie i na drogę otrzymuje pełne wyżywienie i środki higieny. Wydalani na koszt Skarbu Państwa, mają zakaz wjazdu do Polski na 5 lat. Jeżeli sami opłacą koszty wydalenia – na 3 lata.

- W Polsce funkcjonuje elektroniczny system ewidencji cudzoziemców – zaznacza dyrektor Sławomir Wasilczyk. – Rejestruje wszystkich obcokrajowców, którzy starają się o wizę, kartę czasowego, stałego pobytu, wystawiają zaproszenia, a także tych, którzy są wydalani lub deportowani z kraju.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: "Na czarno" - Łódź Nasze Miasto

Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto