Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

20 ton psich odchodów dziennie trzeba sprzątać z łódzkich ulic i skwerów

Monika Pawlak
Uczestnicy niedawnego "marszu przeciwko psim kupom" sprzątali po swoich czworonogach
Uczestnicy niedawnego "marszu przeciwko psim kupom" sprzątali po swoich czworonogach fot. Grzegorz Gałasiński
Iwona Boberska, radna Platformy Obywatelskiej, zainteresowała się psimi kupami. Powód? Wiosną problem niesprzątania po czworonogach jest szczególnie widoczny i... dotkliwy.

- W parkach są kosze na psie nieczystości, ale zdewastowane. Prowadzona przez magistrat akcja edukacyjna została zapomniana i zaniechana - mówi Iwona Boberska. - Delegatury mają darmowe torebki, można przyjść i wziąć, ale niewiele osób o tym wie.

Miasto jest upstrzone psimi kupami, dziennie służby porządkowe usuwają ich aż 20 ton! Są wszędzie: na skwerach, chodnikach, ulicach, trawnikach. Zdarzają się też na Piotrkowskiej, tuż przed wejściem do magistratu. Ale tam psią kupę natychmiast sprząta pracownik Łódzkiego Zakładu Usług Komunalnych. A powinien właściciel psa albo jego opiekun. Dlaczego łodzianie nie sprzątają? Przecież od 2006 r. obowiązuje w Łodzi restrykcyjny regulamin utrzymania porządku i czystości, nakazujący sprzątanie po psach.

- Nie sprzątałem i nie będę. Płacę podatki, niech ktoś sprząta, bezrobocie mamy duże - mówił nam w poniedziałek właściciel jamnika, który biegał po trawniku przy ul. Lermontowa.

Inni, którzy nie sprzątają, tłumaczą się różnie: nie chce im się, nie wiedzą, że trzeba albo brzydzą się. Wielu przekonuje dopiero mandat od straży miejskiej.

- Wstyd mi było, kiedy strażnik podszedł i zapytał, dlaczego nie sprzątam. Nie tłumaczyłem się, zapłaciłem i sprzątam - opowiada Janusz Misiak, właściciel kundelka. - A moja 10-letnia wnuczka, kiedy widzi, że wychodzę z psem, pyta zawsze, czy mam torebkę, bo znów zapłacę.

Straż miejska wyjątkowo surowo zaczęła traktować właścicieli psów, lekceważących obowiązek. Od stycznia do końca marca wystawiła już 752 mandaty. Za niesprzątanie i brak... torebki na psie odchody. Bo - jak tłumaczy straż - jeśli ktoś nie ma torebki, to znak, że nie sprzątnie. Ile można zapłacić? Maksymalnie 500 zł, ale tak wysokich mandatów strażnicy nie dają.

- Kwota zależy od właściciela psa. Jeśli mówi "nie sprzątam, bo nie", wtedy jesteśmy surowsi - tłumaczy Leszek Wojtas ze straży miejskiej. - Jeśli ktoś przeprasza, tłumaczy, że zapomniał, a strażnik widzi, że skrucha jest szczera - wtedy kara jest niższa.

Od pięciu lat w Łodzi trwa akcja pod hasłem "Posprzątaj, to nie jest kupa roboty". W tym czasie w mieście ustawiono dwa tysiące specjalnych koszy, rozdano prawie 1,5 mln darmowych torebek, tylko w 2009 roku - 600. Kosztem 50 tys. zł wybudowano przy ul. Liściastej "psi park", gdzie oprócz akcesoriów do sprzątania były ławki, piaskownice, tor przeszkód dla psów. Pierwszego dnia park został zdewastowany.

Może podatek by coś zmienił? W Łodzi od 2007 r. decyzją radnych nie ma podatku za psa, bo jego ściągalność była na poziomie 40 proc, a część z tego pochłaniały opłaty dla inkasentów.

Zatem co można zrobić, by zmusić łodzian do sprzątania?

- Edukować. Łodzian trzeba nauczyć, że sprzątanie po psie to ich obowiązek - uważa radna Boberska.

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto