Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

130 tys. łodzian nie stroni od kielicha

Bohdan Dmochowski
W izbie wytrzeźwień brakuje już leżanek dla mocno wstawionych gości
W izbie wytrzeźwień brakuje już leżanek dla mocno wstawionych gości fot. Paweł Łacheta
Choć w Łodzi sklepów i sklepików handlujących alkoholem jest już ponad dwa tysiące, nadal ekspedientki nie nadążają z podawaniem dla umęczonych kociokwikiem panów i pań flaszek z okowitą. Pojemność jest dostosowana do pragnienia i zasobności portfeli - od tak zwanych krów 0,70 l już za 28 zł sztuka, poprzez półlitrówki w cenie od 16,50 zł, pociski 0,20 l po 10 zł, aż po jeszcze tańsze stugramowe szczeniaczki. A już rewelacyjnie schodzi wino marki wino po 5 zł i piwo po 1,80 zł puszka.

Archangielsk wysiada

Alkohol leje się tak wartkim strumieniem, że w rankingach opilstwa nasze miasto od trzech lat nie opuszcza medalowych pozycji. Jeśli w przeliczeniu na czysty spirytus wypijamy rocznie 3,2 litra na głowę z oseskami licząc, to nawet Archangielsk nam nie podskoczy. O polskich metropoliach nawet nie warto wspominać, choć tam również za kołnierz nie wylewają. Jesteśmy też znani z tak zwanych twardych głów. Figurująca w podręcznikach toksykologii dawka 3,5 proc. alkoholu we krwi jako porcja śmiertelna wymaga natychmiastowej weryfikacji. Lekarzom z kliniki ostrych zatruć znane są liczne przypadki panów i pań chodzących na potężnej bani jak po sznurku i mówiących całkiem do rzeczy. O pacjentach z 5 promilami przestano już powiadamiać media. Kilkakrotnie badano krew pewnemu 40-latkowi, zanim uwierzono, że istotnie ma ponad 11 promili i żyje! Trening czyni mistrza - żartują medycy, a na poważnie tłumaczą, że wskutek zmian cywilizacyjnych rośnie w organizmach ludzkich odporność na alkohol.

W Zakładzie Medycyny Uzależnień, czyli dawnej izbie wytrzeźwień przy ul. Kilińskiego notuje się z roku na rok coraz bardziej wyśrubowane rekordy. Nie ma już gdzie wstawiać prycz dla pijanych jak bela mężczyzn i kobiet. W pierwszych 6 miesiącach tego roku cucono tam 9.188 delikwentów i delikwentek, bijąc rekord z pierwszego półrocza ubiegłego roku o 358 osób.

Zakazu picia na ulicach, w parkach, bramach i pod sklepami przestrzegają chyba tylko abstynenci. Oto dane: w I półroczu 2009 r. policja "podniosła" z ziemi i ławek 5.260 pijaków (4.775 mężczyzn, 478 kobiet, 2 dziewczynki, 5 chłopców), w I półroczu ubiegłego roku 5.553 mężczyzn, 576 kobiet, 2 dziewczynki i 2 chłopców, a od 1 stycznia do 30 czerwca tego roku "leżaków" płci męskiej było 6.297, żeńskiej 653, a nieletnich - 7. W całym ubiegłym roku przez tak zwaną wytrzeźwiałkę przewinęło się 18.742 osób na ostrym gazie, z tego ponad połowa to ludzie dobrze personelowi znani.

Te wstydliwe dane nie wzięły się z morowego powietrza. W raporcie "Stan zdrowia ludności w województwie łódzkim" jest porównanie spożycia alkoholu na jedną osobę w wieku 15 lat i więcej we wszystkich 17 województwach. Łódzkie z 3,2 litrami czystego spirytusu na głowę zajmuje w tym rankingu pierwsze miejsce! Zaś z szacunków łódzkich ośrodków terapeutycznych wynika, że 30 tys. łodzian jest alkoholikami, a drugie tyle nie ma w piciu umiaru. Nie mniej dramatyczniej brzmi opinia Zakładu Diagnostyczno-Opiekuńczego Ośrodka Profilaktyki i Terapii Uzależnień: spośród 740 tys. mieszkańców Łodzi, aż 130 tys. ma problem alkoholowy!

Potwierdzają to dane ze wspomnianego wyżej raportu o stanie zdrowia łodzian. Kiedy zapytano 1 mln 955 tys. mieszkańców naszego województwa, którzy ukończyli 15 lat, czy i ile piją, okazało się, że 814 tys. zagląda do kieliszka raz w miesiącu, 481 tys. 2-3 razy, 68 tys. 2-3 razy w tygodniu, 41 tys. 4-5 razy w tygodniu, a 48 tys. codziennie!

Najbliżej do... monopolowego

Niestety Łódź żegluje po morzu wódy w dużej mierze dlatego, że w pobliżu niemal każdego skrzyżowania ulic jest po kilka sklepów z alkoholem. Łącznie mamy ich aż 2.011. Pozwolenie na podawanie mocnego alkoholu powyżej 18 proc. ma także 382 lokali gastronomicznych. Łącznie legalnych alkoholopojów wysokoprocentowych jest więc w Łodzi 2.393! Melin i bazarowych punktów sprzedaży wódczanej kontrabandy Komisja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych po prostu nie liczy. Szacunki są natomiast takie, że czarnorynkowego alkoholu wypijają łodzianie niewiele mniej, niż napojów wyskokowych z legalnych źródeł.

- Wszelkie badania na świecie potwierdzają, że łatwa dostępność przekłada się na wzrost konsumpcji - mówi dr Antoni Pisarski, zastępca dyr. Miejskiego Ośrodka Profilaktyki i Terapii Uzależnień w Łodzi. - Druga przyczyna to relatywnie niskie ceny alkoholu.

Sprawdziliśmy: w 2006 r. za średnie wynagrodzenie netto w woj. łódzkim wynoszące wtedy 1.980 zł, można było kupić 198 butelek czystej (20 zł za 0,5 l), obecnie (średnie wynagrodzenie 2.250) - 225 butelek.

Jak łatwo u nas o gorzałę i jak dużo pijemy, potwierdzają rosnące szybko kwoty tak zwanego kapslowego (opłaty m.in. za wydawane przez miasto zezwolenia na handel alkoholem). W ubiegłym roku wpływy z opłat za sprzedaż napojów alkoholowych wyniosły 12 mln 516 tys. 774 zł, a do końca lipca tego roku już 9 mln 74 tys. 317 zł. Te pieniądze władze miasta przeznaczają na programy przeciwdziałania alkoholizmowi i narkomanii. O zmniejszeniu przez samorząd limitu przyznawanych handlowcom koncesji na sprzedaż wódki - cicho sza.

Jednocześnie trzeba nadmienić, że wpływy z opłat za korzystanie z zezwoleń w 2011 roku do 31 lipca wynosiły 9 mln 742 tys. 317 zł i 59gr.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto