Marta Nieradkiewicz: "Intuicja to nasz skarb i nie powinniśmy jej ignorować"

2018-06-15 19:47:15

Marta Nieradkiewicz uchodzi za jedną z najbardziej obiecujących aktorek młodego pokolenia. Znamy ją m.in. z filmów: "Płynące wieżowce", "Kamper", "Zjednoczone Stany Miłości".

Adam Sęczkowski: Kiedy po raz pierwszy uświadomiłaś sobie, że aktorstwo jest tym, co chcesz robić w życiu?
Marta Nieradkiewicz: W szkole podstawowej chciałam dostać się do klasy o poszerzonym profilu teatralno-filmowym. Po skończeniu liceum chciałam iść do Szkoły Filmowej, a gdy to się udało to chciałam grać w dobrym teatrze. To wszystko tak krok po kroku było realizowane.

Wychowałaś się w Łodzi, tu skończyłaś liceum i studia, ale teraz mieszkasz poza Łodzią. Czy pozostał sentyment do naszego miasta?
- Zdecydowanie tak. Jestem lokalną patriotką choć przyznam, że jak wyjechałam z Łodzi to przeżywałam wielką fascynację innymi miastami. Jednak potem wracałam myślami do mego miasta z sentymentem i wdzięcznością do tego, co się tutaj przeżyło.

A jakbyś mogła wymienić swoje trzy ulubione miejsca w Łodzi to co by to było?
- Na pewno Cmentarz Żydowski, cmentarz przy ul. Ogrodowej i ul. Piotrkowską, bo pamiętam dobrze swoje pierwsze wyprawy na "Pietrynę".

W 2007 r. dostałaś rolę Julki w serialu "Barwy szczęścia", co dla aktorki młodego pokolenia mogło oznaczać stabilność finansową. Z czasem zdecydowałaś się odejść z popularnego serialu. Twoi bliscy popierali Twoją decyzję?
- Jestem dość autonomicznym człowiekiem, który sam o sobie decyduje. Dosyć szybko stałam się niezależna. Powiedziałam swoim bliskim o planach na przyszłość, a oni to uszanowali . Kiedyś po latach usłyszałam, że bardzo dobrze wtedy zrobiłam.

Zdarza się, że młodzi aktorzy podkreślają, że grają w filmach czy sztukach, aby zaistnieć, ale nie do końca są to produkcje, które ich interesują. Czy jesteś już na etapie, w którym możesz selekcjonować propozycje ról? Jakim kryterium się kierujesz przy tym wyborze?
- Od zakończenia przeze mnie szkoły minęło 10 lat i czuję, że jestem w takim momencie, że na jakąś tam selekcję mogę sobie pozwolić. Nie oznacza to jednak, że nie chodzę na castingi i nie walczę o role, na których mi bardzo zależy. To jest wpisane w mój zawód i nie wiem czy kiedyś zdarzy się w moim życiu, że będę mogła siedzieć w domu i przebierać w scenariuszach. Ważny jest dla mnie także człowiek, z którym pracuję. Mam pewne marzenia jeśli chodzi o spotkania z reżyserami czy scenarzystami. Może kiedyś się one spełnią. Najważniejsze kryteria to: scenariusz i osoba reżysera.

To może wymienimy te nazwiska reżyserów z listy Twoich marzeń.
- Bardzo chciałabym się spotkać w pracy m.in. z Magnusem von Hornem, Małgorzatą Szumowską, Agnieszką Holland, Wojtkiem Smarzowskim, Bartoszem Kowalskim, Agnieszką Smoczyńską

Życzę zatem, aby zapis naszej dzisiejszej rozmowy dotarł do wspomnianych osób, od których otrzymasz zaproszenie do współpracy.
- (śmiech) Dziękuję bardzo.

W serialu „Pakt” jako informatyczka CBŚ pomagałaś w prowadzeniu dziennikarskiego śledzwa, w serialu "Ultrafiolet" wcielasz się w detektywa-amatora. Czy prywatnie masz zacięcie do działalności operacyjno-rozpoznawczej czy dochodzeniowo-śledczej?
- Zdecydowanie nie (śmiech). Nie angażuję się w taką działalność, chociaż podejrzewam, że może byc to wciągające.

Dziś jesteś gościem FKE Cinergia, w ramach którego swój pokaz przedpremierowy ma film z Twoim udziałem pt. "Dzikie róże" w reż. Anny Jadowskiej. W jednym z wywiadów powiedziałaś, że jest to przykład kobiecego kina. Co kryje się pod tym sformułowaniem?
- Użyłam wtedy błędnego określenia. To jest kino robione przez kobiety i to dokładnie miałam na myśli. Ja sama nie wiem co kryje się pod określeniem "kino kobiece". Film pt. "Dzikie róże" na pewno jest robiony przez kobiety czyli z pewną kobiecą czułością, wrażliwością.

Film pt. "Dzikie róże" dopiero za kilkanaście dni będzie mieć swoją premierę kinową. Jak byś zachęciła widzów do obejrzenia tego obrazu?
- Uważam, że jest to film, o uwolnieniu, o wyrywaniu się schematom i potrzebie zwrócenia uwagi na własne emocje i potrzeby, a to w dzisiejszych czasach wydaje mi się bardzo ważne.

W 2014r. otrzymałaś Nagrodę „Złotą Maskę” za żeńską rolę w spektaklu pt. "Bracia i siostry" w reż. Mai Kleczewskiej, w 2015r. Nagrodę im. S. Wyspiańskiego oraz wyróżnienie aktorskie za role w przedstawieniu "nie-boska komedia. WSZYSTKO POWIEM BOGU!" w reż. M. Strzępka podczas podczas 54. Rzeszowskich Spotkań Teatralnych. Czym dla Ciebie są te wyróżnienia?
- Miło jest otrzymywać nagrody. Pokazują, że ktoś zwraca uwagę na Twoją pracę, że ona może coś znaczyć. Jednak mam takie wewnętrzne przekonanie, że z tymi nagrodami nie można pozostawać za długo. Przyznam, że nie mam żadnej na półce poza jedną czyli nagrodą im. Zbyszka Cybulskiego za role w "Kamperze" i "Zjednoczonych stanach miłości", która to była moim wielkim marzeniem. Nie chce otaczać się nagrodami. co mi to da? Chcę pracować i iść dalej.

Czy kiedy tak intensywnie pracowałaś na planach filmowych czy serialowych, nie było dla Ciebie trudne łączenie tych obowiązków z pracą w Teatrze Starym w Krakowie?
- Na razie sytuacja w Teatrze Starym w Krakowie nie wygląda ciekawie. Nie biorę udziału w próbach i zobaczymy co będzie dalej. Poza tym mam taką sytuację rodzinną, że niedługo będę mamą więc też te obowiązki będą inne.

Serdeczne gratulacje.
- Dziękuję. Przyznam jednak, że na co dzień łączenie pracy w filmie czy serialu i teatrze nie jest proste. Żyłam na walizkach i byłam gościem w swoim własnym domu, ale jak to się mówi: coś za coś.

Teatr, a kamera to dwa różne światy. Gdzie czujesz się lepiej? W teatrze, czy przed kamerą?
- Mam wrażenie, że kamera jest mi bliższa. Nie wiem dlaczego. Teatr jest dla mnie wielkim wyzwaniem. Pracy zarówno w teatrze jak i przed kamerą ja się ciągle uczę, ale kino jest bliższe mojej wrażliwości i przez to jest mi też łatwiej pracować. Z pewnością jednak mogę powiedzieć, że lubię wyzwania, a więc reasumując: praca przed kamerą jest dla mnie łatwiejsza, ale nie wyobrażam sobie życia bez teatru.

Czytasz opinie o sobie w internecie?
- Opinii nie czytam, ale czytam recenzje spektakli i filmów z moim udziałem. Gdybym sprawdzała co ktoś o mnie może napisać to chyba bym oszalała (śmiech).

Serce i rozum, niby mają wspólny cel czyli pomóc w wyborze dobrej decyzji, ale serce często postrzega to dobro zgoła inaczej niż rozum. Czym częściej się kierujesz przy podejmowaniu ważnych życiowych decyzji?
- Intuicją. Uważam, ze jest to nasz skarb i nie powinniśmy jej ignorować. To jest największy dar jakim zostaliśmy obdarowani.

Dziś wiele osób z pokolenia trzydziestolatków nadal mieszka z rodzicami. Ty dążyłaś do samodzielnego życia i aby się utrzymać pracowałaś m.in. w call center, na kasie w hipermarkecie czy prowadząc imprezy dla dzieci. Jak sądzisz czy to zachowanie młodych ludzi spowodowane jest ucieczką od odpowiedzialności? Lękiem przed zobowiązaniami? Obawą o konieczność rezygnacji ze swoich osobistych celów?
- Wydaje mi się, że tym młodym ludziom jest dzisiaj ciężko. Ten dobrobyt, który mają sprawia, że nie spieszą się do odejścia z rodzinnego domu. Ja czułam, że świat jest dla mnie wyzwaniem i mam do czego dążyć. Pokolenie lat 80-tych ma jednak coś takiego, że chce czegoś, ale się boi. Na szczęście znam też młodych ludzi, którzy wiedzą, że świat stoi przed nimi otworem i mają co zdobywać. Nie boją się każdego dnia sięgać po coś więcej. Warto marzyć i spełniać swoje pragnienia.

Wystąpiłaś w teledysku do piosenki Dawida Podsiadło „No”, a także w teledysku do utworu "Co jest ze mną nie tak" Pezeta i Czarnego HIFI. Jaką drogą przyszły do Ciebie propozycje współpracy?
- Dostałam taką propozycję od reżysera teledysku i od Dawida. Odnośnie teledysku do utworu "Co jest ze mną nie tak" to trochę inna historia. Propozycji tutaj nie było gdyż po prostu są w nim zawarte kadry z filmu "Kamper".

Jak zapowiadają się Twoje najbliższe miesiące?
- Zdecydowanie skupię się na odpoczynku.

Dziękuję za miłą rozmowę i życzę Ci wszystkiego najlepszego.
- Także dziękuję Panu za miłą rozmowę i pozdrawiam czytelników.

Jesteś na profilu Adam Sęczkowski - stronie mieszkańca miasta . Materiały tutaj publikowane nie są poddawane procesowi moderacji. Naszemiasto.pl nie jest autorem wpisów i nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanej informacji. W przypadku nadużyć prosimy o zgłoszenie strony mieszkańca do weryfikacji tutaj