Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Baśka wyjechała z wielickiej kopalni 22 lata temu. To był ostatni koń, który pracował tu pod ziemią

Barbara Ciryt
Barbara Ciryt
Józef Kapecki wyprowadzał ostatniego konia - klacz Baśkę z podziemi Kopalni Soli Wieliczka. To była nocna zmiana 14 marca 2002 roku
Józef Kapecki wyprowadzał ostatniego konia - klacz Baśkę z podziemi Kopalni Soli Wieliczka. To była nocna zmiana 14 marca 2002 roku Muzeum Żup Krakowskich Wieliczka
Wieliccy górnicy od ponad dwóch dekad 14 marca wspominają ostatniego konia, który wyjechał spod zmieni w 2002 roku. Wtedy tuż przed północą klacz o imieniu Baśka wyjechała na powierzchnię. Opuściła wielicką kopalnię po 13 latach ciężkiej pracy w podziemiach. To był koniec epoki wspierania podziemnego górnictwa siłą pociągową koni. Baśka była jednocześnie ostatnim koniem, który pracował w całym polskim górnictwie.

Ostatnia kopalniana klacz ogromną część swojego życia spędziła pod ziemią, bo w momencie wyjazdu na powierzchnię miała 16 lat, a 13 przepracowanych w kopalni.

Jak wspominał przed laty Józef Charkot - dziś emerytowany - pracownik Muzeum Żup Krakowskich z Działu Historii i Kultury Materialnej Górnictwa wraz z wyjazdem Baśki na powierzchnię "Zakończyła się bardzo długa, bo trwająca około 5 wieków, epoka wspierania w żupach krakowskich podziemnego górniczego trudu siłą pociągową koni. Dodajmy, że znacznie wcześniej, bo ponad 50 lat temu, ostatni koń „Kuba” opuścił wyrobiska saliny bocheńskiej."

W rocznicę wyjazdu konia na powierzchnię Muzeum Żup Krakowskich wspomina, że praca koni w kopalni była ciężka. Ale zwierzęta były tam otaczane szczególną troską. Urządzano im wygodne i suchych stajnie, budowano specjalne, bezpieczne trakty komunikacyjne zwane „końskimi drogami”. Dbano o właściwe normy żywieniowe, bo dla „koni dolnych” ustanawiano np. dwukrotnie większą ilość obroku niż dla zaprzęgów powierzchniowych. A ponadto już od XVIII wieku konie w kopalni miały zapewnioną stałą opiekę ze strony lekarza - konowała.

Baśka była ulubienicą górników, wyjechała spod ziemi nocą z czwartku na piątek. Pracownicy kopalni żegnali ją górniczym pozdrowieniem „Szczęść Boże”. A wyprowadzał ją z kopalni Józef Kapecki. Wyjechała windą w szybie św. Kingi, podczas nocnej zmiany, żeby jej oczy mogły przyzwyczaić się do światła dziennego.

- Trzeba dodać, że ostatni koń - klacz Basia po wyjeździe z kopalni jeszcze długo żyła i już nie pracowała ciężko. Była w kilku miejscach, ostatnio w ośrodku "Samaria" prowadzonym przez międzynarodową Fundację Pro Animale w okolicach Pszczyny - mówi Małgorzata Bogucka z Działu Promocji i Marketingu Muzeum Żup Krakowskich.

Wiemy, że klacz musiała się aklimatyzować na powierzchni, co trwało rok. Po wyjeździe trafiła do gospodarstwa rolnego pod Wieliczką, ale trudno jej było przystosować się do nowego otoczenia i innych koni. Po opuszczeniu podziemi Baśka nie umiała biegać, skubać trawy z łąki. Jednak wbrew powszechnym opiniom, że w podziemiach konie ślepną - Baśka dobrze widziała.
Gdy trafiła do ośrodka „Samaria” nie musiała pracować i nie była dosiadana. Na górniczej emeryturze spędziła 13 lat, czyli dokładnie tyle, ile przepracowała pod ziemią. Życie zakończyła w grudniu 2015 roku. Jak mówią w wielickiej kopalni tym samym domknął się rozdział historii koni pracujących w polskim górnictwie.

Testy krwi prognozują ryzyko zawału serca

emisja bez ograniczeń wiekowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Baśka wyjechała z wielickiej kopalni 22 lata temu. To był ostatni koń, który pracował tu pod ziemią - Dziennik Polski

Wróć na wieliczka.naszemiasto.pl Nasze Miasto