Elżbieta Graczyk od stycznia ubiegłego roku skarżyła się na bóle brzucha.
– Poszła do NZOZ "Medicover", gdzie się leczyliśmy. Pani doktor kazała jej zrobić prześwietlenie kręgosłupa, które wykazało zwyrodnienie – mówi załamany Ireneusz Graczyk, który od śmierci żony codziennie chodzi na cmentarz. – Stwierdziła, że ból promieniuje do brzucha od kręgosłupa. Przepisała środki przeciwbólowe i na tym koniec. Żona czuła się coraz gorzej. Mimo to lekarka nie zaleciła wykonania kolejnych badań, tylko dodawała wciąż nowe środki przeciwbólowe.
W sierpniu pani Elżbieta poszła do pracy na 12-godzinną zmianę (pracowała przy produkcji żyletek). Tam jej stan się pogorszył. Lekarka wypisała zwolnienie.
– W nocy dostała silnego krwotoku – opowiada Ireneusz Graczyk. – Wezwałem pogotowie. Karetka zawiozła ją do szpitala im. WAM, gdzie stwierdzono, że żona ma wrzód na dwunastnicy, który pękł.
Podczas krwotoku doszło do zatrzymania akcji serca. Lekarze – po reanimacji – przywrócili ją, ale kobieta zapadła w 2-tygodniową śpiączkę. Zmarła 8 września.
–Wszczęliśmy postępowanie, w tej chwili czekamy na opinię zakładu medycyny sądowej Akademii Medycznej we Wrocławiu – mówi Jadwiga Jasiulewicz, prokurator rejonowy dla Łodzi Śródmieścia.
Internistka, która leczyła Elżbietę Graczyk, odmówiła rozmowy z nami.
– Nikomu nie wolno udzielać informacji w sprawach dotyczących firmy. Sposoby leczenia pacjentów i wiadomości na temat lekarzy u nas zatrudnionych do takich spraw należą – twierdzi Marek Doryń, koordynator opieki medycznej z Centrum Medycznego "Medicover".
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?