- Nie można wyjść na korytarz, tak jest zimno - jeszcze na początku tygodnia mówili mieszkańcy budynku socjalnego 100 c, przy ul. Czaplinieckiej. - W nocy spod ciepłej kołdry jak trzeba wyjść do ubikacji, to trzeba kurtkę ubierać, a za przeproszeniem cztery litery przymarzają do deski klozetowej - obrazowo opowiadali mieszkańcy.
Parterowy budynek za słynną „setką” przy Czplinieckiej powstał kilka lat temu. Jest w nim osiemnaście mieszkań socjalnych o obniżonym standardzie, przeważnie jednoizbowych. W mieszkaniach nie ma umywalek. Dwie wspólne łazienki znajdują się na końcu długiego korytarza. W mieszkaniach lokatorzy mają własne piecyki, części wspólne nie są ogrzewane. W chłodne dni na korytarzu jest więc zimno, ale chłód panował do niedawna także w łazienkach i toaletach, gdzie są kaloryfery.
- Są grzejniki, ale nie grzeją - pokazują mieszkańcy. - Nie chodzi nam o to, aby ogrzewanie działało całe dnie, ale chociaż w nocy, kiedy trzeba wstać do toalety, czy rano, żeby się umyć - podkreśla jedna z mie-szkanek.
Zwłaszcza, że w budynku nie ma ciepłej wody, więc mieszkańcy muszą grzać ją sobie na własnych piecykach. Z tym jednak też jest problem, bo w łazienkach zainstalowano umywalki, w których nie da się nabrać wody do większego naczynia, czy czajnika elektrycznego. Podobnie jest ze zmywaniem. - Nawet średniej wielkości garnek się nie mieści - podkreśla jedna z mieszkanek.
Chłód i wilgoć sprawiły, że na ścianach pojawił się grzyb. - Ogrzewanie włączają tutaj tylko, jak są duże mrozy, żeby rury nie pozamarzały - mówi jeden z mieszkańców. - Rury są ważniejsze od ludzi, traktuje się nas gorzej niż zwierzęta - dodają zdenerwowani lokatorzy. - Wiadomo, że są to lokale socjalne, nikt nie wymaga cudów, ale chociaż minimalne ogrzewanie w okresie jesien-no-zimowym to nie jest rarytas, którego się domagamy - podkreśla jedna z sąsiadek.
Przedsiębiorstwo Gospodarki Mieszkaniowej, które administruje budynkiem szybko jednak zareagowało na naszą interwencję.
- Przyznam szczerze, że nie dotarły do mnie sygnały od mieszkańców, żeby był tam jakiś problem z ogrzewaniem, ale natychmiast zajmę się tą sprawą - mówił w środę popołudniu Radosław Wodziński, prezes PGM. I rzeczywiście, niespełna dwie godziny po naszej interwencji grzejniki w łazienkach zrobiły się ciepłe.
- W tym budynku funkcjonuje ogrzewanie elektryczne, które faktycznie na okres letni było wyłączane - podkreśla prezes PGM. - W okresie, kiedy są jeszcze dodatnie temperatury nie włączaliśmy ogrzewania. Nie mieliśmy sygnałów od mieszkańców, że jest zimno, ale na ich prośbę uruchomimy ogrzewanie - dodaje Radosław Wodziński.
Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?