Zdaniem posła Zbigniewa Dolaty posłanie sześciolatków do szkół to "pseudoreforma", rząd chce je tam umieścić wbrew rodzicom, naukowcom i zdrowemu rozsądkowi. Parlamentarzysta nie zgadza się z tym, że sześciolatki są gotowe na szkołę i odwrotnie.
- Znamy wyniki badań naukowych zawartych w artykule pana profesora Krzysztofa Konarzewskiego z Instytutu Badań Edukacyjnych, czyli instytucji związanej z MEN. Z tych wyników mamy jednoznaczny wniosek, że im dzieci starsze rozpoczynają naukę, tym lepsze są wyniki w nauce w okresie wczesnowszkolnym, natomiast dzieci młodze, które zaczynają naukę szkolną, czyli na przykład sześciolatki, częściej mają trudności, to jest powtarzanie klasy, kierowanie do klas terapeutycznych czy na zajęcia wyrównawcze - mówi Zbigniew Dolata.
W środę ma zostać przedstawiona w Sejmie proponowana przez PiS kolejna nowelizacja ustawy o systemie oświaty. Proponuje ona umożliwienie rodzicom wysłanie sześciolatka do szkoły po uzyskaniu opinii z poradni psychologiczno-pedagogicznej. Taką opinię, jeśli dziecko nie jest gotowe, by pójść do szkoły, można uzyskać też teraz i z opinią zalecającą odroczenie obowiązku szkolnego zgłosić się do dyrektora szkoły. Poseł deklaruje, że rodzice sześciolatków mogą zgłosić się do jego biura po pomoc.
Zdaniem Zbigniewa Dolaty możliwość uzyskania opinii i posłania dziecka do szkoły rok później może jednak sprawić, że taki uczeń będzie stygmatyzowany, że rówieśnicy i otoczenie będą widzieć, że sobie nie poradził. Zapowiada, że jeśli PiS dojdzie do władzy, do reforma zostanie cofnięta, obowiązek szkolny obejmie, tak jak to było do tej pory, 7-latki, a młodsze dzieci rodzice będą mogli posłać do pierwszej klasy, jeśli będą tego chcieli.
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?