Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zapłaciła słono za przytulne gniazdko, dostała norę

Jakub Kusiak, Maciej Stańczyk
Pani Krystyna wie, że padła ofiarą nieznajomości przepisów
Pani Krystyna wie, że padła ofiarą nieznajomości przepisów Paweł Nowak
Krystynie Glapskiej marzyły się wieczory spędzane we własnym stylowym mieszkaniu z kominkiem. Gdy znalazła wymarzone M, szalała z radości. Euforia zmieniła się w rozpacz, gdy okazało się, że zapłaciła za zagrzybione mieszkanie, w którym nie ma ani ogrzewania, ani światła.

Po pieniądzach, które kobieta wpłaciła pośrednikowi za znalezienie mieszkania, też nie ma śladu. Za to jest umowa, która obliguje łodziankę do wyremontowania kominów w całej kamienicy. Padłam ofiarą oszustów - załamuje ręce kobieta. Eksperci mówią, że podobnie jak dziesiątki innych, pani Krystyna płaci za swoją naiwność.

Glapska szukała mieszkania od kilku miesięcy. Szło jak po grudzie, do czasu, kiedy zgłosiła się do jednego z łódzkich biur obrotu nieruchomościami. Pośrednik przedstawił propozycję wprost idealną. - Mieszkanie w prywatnej kamienicy ma 89 metrów. Wymagało remontu, ale cena była atrakcyjna. Miało dwa kominki. Pośrednik zapewniał, że wszystko jest sprawne - mówi nam pani Krystyna.

Zanim podpisała umowę, zapłaciła 17 tys. zł tzw. odstępnego. Była pewna, że to kaucja za mieszkanie. Pokwitowania nie dostała, bo pośrednik mówił, że standardowa procedura. We wrześniu podpisała umowę. Dziś wie, jaki błąd popełniła.

W mieszkaniu wszystko było nie tak. Wloty do komina okazały się atrapą. Gdy łodzianka napaliła, dym zasnuł mieszkanie i klatkę schodową. Ogrzewanie na prąd odpada, bo mieszkanie jest odcięte od przyłącza energii. Brakuje wentylacji i ciepłej wody, na ścianach jest wilgoć i grzyb.

Łodzianka poszła do biura oddać klucze i odzyskać pieniądze, ale pośrednik tylko roześmiał jej się w twarz. - Powiedział, że nie przyjmował ode mnie pieniędzy. Śmiał się, że podpisałam umowę, w której zobowiązuję się wyremontować mieszkanie i dwa kominy dla całej kamienicy. Mój błąd, bo niedokładnie czytałam umowę - przyznaje.

Teraz za wszelką cenę próbuje odzyskać swoje pieniądze. Zamierza o nie walczyć w sądzie. Właśnie pisze pozew. Ale prawnicy nie wróżą jej powodzenia.

- W polskim prawie nie istnieje pojęcie mieszkania za odstępne. Interes najemcy jest tutaj najsłabiej zabezpieczony - mówi nam łódzka mecenas Aleksandra Grocholska-Jankowska, specjalizująca się w prawie obrotu nieruchomościami.

Tzw. mieszkania za odstępne są wyjęte spod prawa. To lokale, które często biura nieruchomości kupują na licytacjach za grosze, meldują w nich podstawione osoby, a potem dokonują fikcyjnej zamiany, żądając "za fatygę" kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt tysięcy zł. Handel kwitnie w całej Polsce, a oferty "wypuszczenia" mieszkań za odstępne można znaleźć nawet na internetowych aukcjach.

- Prawo zezwala na zamianę mieszkań. Musi dojść do przeniesienia tytułu najmu mieszkania. Nie ma mowy o jakimś odstępnym, choć wiemy o tym, że ludzie płacą sobie za takie transakcje. Czasami przychodzą i narzekają, że umowa nie została dotrzymana, ale nie możemy ingerować - mówi Henryk Krawczyk, szef łódzkiego biura pośrednictwa zamiany mieszkań.

Handlarzy mieszkaniami "za odstępne" ścigają kontrolerzy skarbowi, odstępne to zysk, od którego nikt nie odprowadza podatku. Według Arkadiusza Dratwickiego z Urzędu Kontroli Skarbowej, odstępne to najmodniejszy sposób wyłudzania pieniędzy. - Tropimy takich oszustów i mamy sukcesy. Niestety, pokrzywdzony nie odzyskuje pieniędzy - mówi Dratwicki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto