18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zamordował tasakiem żonę i dwoje dzieci - tragedia w wieżowcu przy ul. Dąbrowskiego w Łodzi

(em, tj)
Łukasz Kasprzak, Janusz Kubik
34-letni Mariusz M., mieszkaniec wieżowca przy ul. Dąbrowskiego, w nocy z czwartku na piątek zamordował tasakiem żonę, 35-letnią Renatę, i dwójkę dzieci - 9-letnią córkę Patrycję i 14-letniego syna Natana.

- Mężczyzna próbował odebrać sobie życie. Odniósł niegroźne obrażenia rąk – mówi mł. asp. Adam Kolasa z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.

Krew na podłodze

Sąsiedzi opowiadają, że nic nie zapowiadało tragedii.

- Poprzedniego dnia późnym wieczorem rozmawiałam z sąsiadką. Była spokojna - opowiada pięćdziesięciokilkuletnia kobieta, mieszkanka bloku przy ul. Dąbrowskiego.

Renata M. pracowała w szwalni. W czwartek, kończąc pracę, zabrała klucze od firmy. W piątek, gdy rano nie pojawiła się w pracy, jedna z koleżanek udała się do jej mieszkania, żeby sprawdzić, dlaczego nie przyszła. Drzwi były jednak zamknięte. Po godz. 10 kobieta powiadomiła policję.

Funkcjonariusze, których skierowano na miejsce, do mieszkania zajrzeli przez szparę w drzwiach. Zauważyli, że na podłodze jest krew. Na pomoc policjanci wezwali strażaków, którzy do trzypokojowego mieszkania na pierwszym piętrze dostali się po drabinie i weszli wypychając okno. Widok był przerażający. W pokoju dziecięcym w łóżku w kałuży krwi z poderżniętym gardłem leżała ubrana w piżamkę dziewczynka. Jej brat leżał obok. Głowę miał zmasakrowaną tasakiem. Matka dzieci także była w łóżku, ale w innym pokoju. Obok niej leżał jej mąż. Mężczyzna broczył krwią i nie odpowiadał na pytania.

List mordercy

W komputerze zostawił przerażający list. Jest w nim mowa, że zamordował żonę, dwójkę dzieci i odebrał sobie życie. Mężczyzna pod eskortą policjantów został przetransportowany karetką do szpitala im. Jonschera.

Lekarze nie mogli nawiązać z nim logicznego kontaktu słownego. Nie było od niego czuć alkoholu. Miał podcięte żyły na wysokości łokci obu rąk. Okaleczał się w momencie, kiedy do mieszkania wchodzili policjanci.

- Choć nie przeciął tętnic, krwawienie z obu kończyn górnych było intensywne, dlatego pacjent natychmiast trafił na blok operacyjny - mówi dr Alicja Chmielińska, dyrektor ds. medycznych szpitala im. Jonschera. - Zabieg został przeprowadzony pod narkozą ogólną. Pacjent fizycznie, poza urazem kończyn, jest zdrowy.

Mężczyzna pilnowany był przez 4 funkcjonariuszy.

W tym samym czasie w mieszkaniu, w którym doszło do tragedii, pojawiła się ekipa dochodzeniowo śledcza, prokurator i biegły lekarz medycyny sądowej, który przystąpił do oględzin zwłok. Ze wstępnych ustaleń wynika, że Mariusz M. zamordował swoich bliskich w nocy, gdy spali.

Spokojna, normalna rodzina?

- To była spokojna, normalna rodzina, która która kochała zwierzęta. Ich dzieci były zadbane i dobrze wychowane. Lubiłam je bardzo – załamuje ręce Łucja Przycka, mieszkanka bloku, w którym doszło do tragedii.

Bogumiła Zmitrowicz, sąsiadka pani Łucji, mówi, że Mariusz M. pracował jako budowlaniec i nieźle zarabiał.

- Jeździł ładnym samochodem. W sierpniu cała rodzina wyjechała na wczasy - opowiada.

Zamordowana kobieta, jej dzieci oraz mąż byli świadkami Jehowy. 14-letni Kacper, który przez 6 lat chodził do szkoły z Natanem, mówi, że jego kolega dobrze się uczył.

- On przychodził do szkoły w garniturze, w białej koszuli i pod muszką – wspomina ze łzami w oczach.

Podinsp. Magdalena Zielińska, rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego policji w Łodzi, dodaje, że Mariusz M. od dłuższego czasu z powodu depresji leczył się psychiatrycznie.

Po zabiegu w szpitalu im. Jonschera, gdy zabójca odzyskał świadomość, został zabrany karetką do szpitala im. Babińskiego. Tam będzie obserwowany przez biegłych psychiatrów.

* * * * *

Uczniowie łódzkich szkół, do których uczęszczały zamordowane dzieci, zostaną objęci opieką psychologa. Wydział Edukacji UMŁ podjął decyzję, by w poniedziałek od rana w SP nr 38 i w Gimnazjum nr 31 pojawili się psychologowie.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto