Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zakopał psa żywcem na Olechowie. Rozprawa 64-letniego sprawcy [ZDJĘCIA]

Ania Skurska
Grzegorz Gałasiński
O godzinie 10 we wtorek, 21 lutego, rozpoczęła się rozprawa mężczyzny oskarżonego o bestialskie potraktowanie własnego psa. Właściciel usiłował zabić zwierzę, uderzając go w głowę łopatą. Nieprzytomne zwierzę zakopał żywcem na terenie łódzkiego Olechowa.

Zakopanego psa, 22 listopada, znaleźli przechodzący nieopodal mężczyźni, którzy usłyszeli skowyt. Funkcjonariuszom z Animal Patrolu wskazali miejsce ze świeżo przekopaną ziemią w pobliżu ulicy Zagrodowej. Do przyjazdiu strażników udało im się częściowo odkopać zawinięte w biały worek zwierzę. Po oględzinach w gabinecie weterynaryjnym okazało się, że przed zakopaniem pies musiał być ogłuszony.

Za wskazanie sprawcy została wyznaczona nagroda w wysokości 10 tys. złotych.

Zobacz też: Pies zakopany żywcem na Olechowie. Poszukujemy sprawcy bestialskiego czynu! [ZDJĘCIA]

Na podstawie rozmów z mieszkańcami osiedla, 25 listopada łódzka policja wytypowała i zatrzymała zwyrodnialca - dawnego mieszkańca Olechowa. Mężczyzna przyznał się do czynu, usprawiedliwiając go przeprowadzką z domku do mieszkania w bloku, gdzie, jego zdaniem, nie byłoby warunków do trzymania zwierzęcia.

64-latek zeznał wówczas, że był właścicielem psa od 12 lat. Mieszkał na posesji na łódzkim Olechowie. Na starość suka owczarka niemieckiego podupadła na zdrowiu.. Miała problemy z chodzeniem i oślepła. Pies cierpiał. Mężczyzna udał się do weterynarza i spytał o uśpienie psa. Tu w trakcie przesłuchania podał dwie wersje wydarzeń. W jednej weterynarz miał odmówić uśpienia psa, a w drugiej podać cenę 300 złotych. Tu mężczyzna zrezygnował z zamiaru uśpienia zwierzęcia.

Stanisław R. postanowił ulżyć psu cierpień i zabić go samemu. Tym bardziej, że jak tłumaczył, po przeprowadzce do bloków nie był w stanie opiekować się już suką (znosić psa na rękach aby go wyprowadzić). Oskarżony wywiózł psa na pola w okolice ulicy Jędrzejowskiej. Tam uderzył zwierzę łopatą, jednak nie zabił. Nieprzytomne zwierzę wrzucił do dołu i zakopał. Żonie powiedział, że psa uśpił.

Zobacz też: Zakopał psa żywcem. Został zatrzymany
Ostatecznie 64-letni Stanisław R. przyznał się do uderzenia psa w głowę szpadlem. Przyznał się też, że wrzucił nieprzytomne zwierzę do wykopanego dołu, bo był przekonany, że pies nie żyje. Zeznał, że nie był w stanie dłużej opiekować się psem ze względu na przeprowadzkę do bloków i chorobę żony.

Niestety suczki Diany nie udało się uratować. - Sunia była osłabiona, nie chciała jeść, nie mogła podnieść się. Otrzymała leki, podłączono kroplówki. Pomimo podjętych wielu czynności ratujących życie, zasnęła i nie obudziła się... - otrzymaliśmy informację.

Stanisławowi R. grozi kara do trzech lat pozbawienia wolności.

Zakopał psa żywcem. Dostali nagrodę za wskazanie oprawcy [ZDJĘCIA]

[aktualizacja 13:24]

Oskarżony wyraził skruchę i powiedział, że drugi raz by tego nie uczynił. Po przyznaniu się do winy, w trakcie śledztwa, wyraził chęć poddania się karze. Prokurator zaproponował 10 miesięcy bezwzględnego więzienia i 2 tys. złotych kary. Dla Stanisława R. kara ta była zbyt surowa i zrezygnował z poddania się karze.

Na wniosek obrony sędzia prowadzący rozprawę wyłączył jawność części sprawy, która dotyczy zdrowia rodziny oskarżonego.

W dalszej części procesu zeznawała Marta Łągiewczyk, która kupiła działkę od Stanisława R. i jego żony. Przed sądem mówiła, że o psie zakopanym żywcem w Łodzi przeczytała w Internecie. Skojarzyła psa z działki, którą oglądała przed zakupem. Jak mówiła wówczas pies choć był chory, to chodził. O swoich podejrzeniach zawiadomiła strażników miejskich.

Na zakończenie rozprawy prokurator zażądał dla oskarżonego kary 6 miesięcy bezwzględnego pozbawienia wolności oraz 3 tysięcy złotych. Pełnomocnik fundacji Horacy, która zaopiekowała się psem po jego znalezieniu, domagał się 2 lat więzienia. Natomiast obrońca wnosił oo łagodny wyrok i karę w zawieszeniu. Uzasadniał to trudną sytuacją oskarżonego i złym stanem zdrowia jego żony, którą się opiekuje.

[aktualizacja 14:24]

Sąd Rejonowy dla Łodzi-Widzewa skazał Stanisława R. na pół roku bezwzględnego więzienia i 2 tysiące złotych nawiązki na rzecz łódzkiego schroniska dla zwierząt przy ulicy Marmurowej.

Stanisława R. nie było na sali sądowej podczas ogłaszania wyroku. Obrońca nie wie czy mężczyzna będzie odwoływał się od wyroku.

Przed budynkiem widzewskiego sądu protestują obrońcy zwierząt, stowarzyszeni w "Viva! Akcja dla zwierząt" oraz zbulwersowani mieszkańcy miasta.

Zobacz też: Zakopał psa żywcem w Łodzi. Wręczono nagrodę za wskazanie oprawcy [ZDJĘCIA]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto