Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zabójstwo wice-szefa Mota-Engil. Śledczy oskarżają Mirosława F.

Marta Paluch
Spalona toyota land cruiser należąca do wiceszefa spółki Mota - Engil i miejsce tragedii
Spalona toyota land cruiser należąca do wiceszefa spółki Mota - Engil i miejsce tragedii fot. archiwum
Sprawę zabójstwa Portugalczyka Pedro F., wiceszefa filmy budowlanej Mota-Engil bada sąd. Oskarżonemu 44-letniemu Mirosławowi F., z którego żoną spotykał się biznesmen grozi nawet dożywocie. Podłożem tragedii była zazdrość.

Mirosław F. dowiedział się z SMS-ów, że jego żona ma romans z Pedro. 27 lutego 2012 r. zadzwonił do Pedra i umówił się z nim na stacji benzynowej przy rondzie Matecznego. Rozmawiali w aucie. Mirosław F. chciał wyperswadować rywalowi romans. Wziął ze sobą kolekcjonerski model kolta.

Wystrzelił do Portugalczyka pięć razy, jego ciało zawiózł na działkę w Mydlnikach i podpalił razem z autem Portugalczyka. Broń, z której strzelał, wrzucił do Wisły. To przebieg zdarzeń, którego w zasadzie nie kwestionuje ani oskarżony, ani prokuratura.

Mirosław F. twierdzi jednak, że nie chciał zabić rywala, strzały padły przypadkowo, a broń wziął, bo bał się ochroniarzy Pedra z którymi wiceprezes mógł przyjechać na stację benzynową. Śledczych to nie przekonało i są pewni, że działał z premedytacją.

Jednym z najważniejszych dowodów, który skłonił ich do podobnej tezy była opinia balistyczna. Biegli zastosowali eksperyment procesowy w aucie. Nie wykluczyli, że w przypadku kolta, pierwszy strzał mógł być przypadkowy, np. w szamotaninie. Ocenili jednak, że zasadniczo strzały z takiej broni padają po każdorazowym odwiedzeniu kurka. I niemożliwe jest, by wypalić pięć razy bez powtarzania tej czynności. To utwierdziło śledczych w przekonaniu, że strzały nie padły przypadkowo.

W śledztwie ustalono też, że przed tragedią Mirosław F. przeglądał internet w poszukiwaniu informacji o czarnym prochu, którego użył do kolta. Chciał wiedzieć jak długo proch zachowuje swoje właściwości ("działa"). Dla oceny sprawy ważna była opinia psychiatryczna. Biegli stwierdzili, że Mirosław F. w feralnym dniu był poczytalny. Dodali jednak, że mógł działać pod wpływem silnego wzburzenia. To mogło skłonić śledczych do zmiany kwalifikacji czynu na tzw. zabójstwo w afekcie (za które grozi"tylko" do 10 lat więzienia).

Jednak śledczy przyjęli, że to wzburzenie nie było usprawiedliwione okolicznościami.] Mirosław F. nie przyznał się do takiego zamiaru.



Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto