Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zabójstwo w łódzkiej siedzibie PiS

Joanna Barczykowska, Wiesław Pierzchała, wsp.: Marcin Darda
Do krwawego ataku na dwóch działaczy PiS doszło w siedzibie tej partii, w której są też biura poselskie, w pasażu Schillera w centru m Łodzi
Do krwawego ataku na dwóch działaczy PiS doszło w siedzibie tej partii, w której są też biura poselskie, w pasażu Schillera w centru m Łodzi fot. Krzysztof Szymczak
62-letni mężczyzna wtargnął we wtorek przed południem do łódzkiej siedziby PiS. Pałał wściekłością. Krzyczał, po czym niespodziewanie wyciągnął broń i zastrzelił Marka Rosiaka, męża byłej wiceprezydent Łodzi, asystenta europosła PiS Janusza Wojciechowskiego.

Gdy wystrzelał wszystkie naboje, poderżnął gardło 39-letniemu Pawłowi Kowalskiemu, asystentowi posła PiS Jarosława Jagiełły. Krzyczał, że nienawidzi PiS i chce zabić prezesa Kaczyńskiego. Został obezwładniony przez strażników miejskich. Znaleziono przy nim pistolet Walther, nóż, paralizator i miotacz gazu oraz 50 nabojów i listę łódzkich radnych PiS. Broń kupił jeszcze w czasach PRL.

Ryszard C., 62-letni były taksówkarz z Częstochowy, przyjechał do Łodzi pięć dni temu. Jest byłym taksówkarzem, spędził kilka lat w Kanadzie, gdzie zarobił na niewielki domek w willowej dzielnicy Częstochowy. Sąsiedzi znają go jako spokojnego, małomównego człowieka. Z nikim nigdy nie rozmawiał o polityce, nie ujawniał swoich sympatii. W Łodzi zameldował się w hotelu Centrum. Zarezerwował jednoosobowy pokój na VI piętrze. Zapłacił kartą.

- Był miły i sympatyczny. Zapłacił na cztery doby z góry kartą płatniczą. Pokój zostawił posprzątany. Nic nie zamawiał, był mało rozmowny. Taki normalny starszy pan - opowiadają pracownicy hotelu.

Ryszard C. wyszedł z hotelu około godz. 10. Potem wypadki potoczyły się jak w filmie grozy.

10:20

Ryszard C. zdał w recepcji klucze do pokoju. Upewnił się, czy wszystko jest zapłacone i udał się do siedziby PiS w pasażu Schillera.

10:50

Ryszard C. jest na miejscu. Wejście do budynku utrudniają drzwi z domofonem, ale biuro odwiedza wyjątkowo dużo wyborców. Drzwi stoją otworem. Ryszard C. wchodzi do pokoju Marka Rosiaka, asystenta europosła Janusza Wojciechowskiego i wdaje się z nim w awanturę.

11:00

Napastnik oddaje do Rosiaka osiem strzałów. Cztery pociski trafiają go w klatkę piersiową. Asystent europosła osuwa się na podłogę. Z drugiego pokoju przybiega Paweł Kowalski, asystent posła Jarosława Jagiełły. Napastnik rzuca się na niego z nożem. Trafia Kowalskiego w rękę i podrzyna mu gardło. Z przeciętej tętnicy tryska krew.

11:01

Portier słyszy strzały. Wybiega przed budynek i prosi o pomoc dwóch strażników miejskich. Są to: 31-letni Maciej Z., który zasadniczą służbę wojskową odbył w szeregach komandosów, a potem ćwiczył taekwondo, a także 35-letni Arkadiusz K.

Obaj wyszli przed chwilą ze swej siedziby w pasażu Schillera, 50 metrów od siedziby PiS, i ruszyli na patrol. Strażnicy wbiegają na pierwsze piętro. Zastają przerażający widok: dwaj mężczyźni, broczący krwią, leżą na podłodze.

Postrzelony Marek Rosiak nie daje oznak życia, zaś będący w furii napastnik pochyla się nad leżącym Pawłem Kowalskim i zadaje mu kolejne ciosy nożem. Strażnik obezwładnia szaleńca i zakuwa w kajdanki. Zaczynają reanimować rannych. Z trzeciego pokoju wybiegła Anna Kamińska, radna sejmiku wojewódzkiego, która jest lekarzem. Radna ze strażnikiem uciska przeciętą tętnicę na szyi Kowalskiego. Dzięki temu mężczyzna nie wykrwawia się.

11:07

Bożenna Jędrzejczak, szefowa klubu radnych miejskich PiS w Łodzi, wraca do biura: - Jestem w szoku. Gdy około godz. 11 wychodziłam z siedziby PiS, w środku byli obaj asystenci, asystentka i dwóch interesantów - jeden w pokoju Marka Rosiaka, a drugi stał na korytarzu. Być może któryś z nich okazał się napastnikiem. Doszłam do ul. Piotrkowskiej i wróciłam się. Upłynęło więc pięć - dziesięć minut. Weszłam do naszej siedziby na piętrze i zastałam moich kolegów, leżących na korytarzu.

11:15

Policjanci wyprowadzają Ryszarda C. z biura PiS. Napastnik w kajdankach charczy wściekły "Chciałem zabić Kaczyńskiego, ale za małą broń miałem. Nienawidzę PiS". Zostaje przewieziony do siedziby I komisariatu policji przy al. Kościuszki w Łodzi. Podinspektor Magdalena Zielińska, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi, informuje, że 62-letni Ryszard C., były taksówkarz, jest trzeźwy, nie był dotąd notowany. Za zabójstwo grozi mu dożywocie.

11:20

Policjanci odgradzają taśmami wejście do siedziby PiS, przy którym gromadzi się wielu łodzian. Wśród nich są sympatycy PiS, twierdzący, że zbrodnia to efekt kampanii nienawiści, prowadzonej pod adresem ich partii. Na miejsce przybywa ekipa operacyjno-dochodzeniowa KWP w Łodzi, która pod nadzorem Prokuratury Rejonowej Łódź-Śródmieście bada miejsce zbrodni, zabezpiecza ślady i rozmawia ze świadkami.

Po tragedii przed budynek biura PiS przybywa pełniący obowiązki prezydent Łodzi Tomasz Sadzyński. Deklaruje pomoc dla rodzin ofiar.

- Wydarzyło się coś strasznego. Złożyłem do wojewody wniosek o ogłoszenie żałoby w Łodzi, ale niezależnie od tego apeluję do organizatorów różnego rodzaju imprez, by je odwołali - mówi Tomasz Sadzyński. - Rodzinom ofiar i strażnikom miejskim zapewniliśmy pomoc psychologa. Straż miejska wzmocni patrole w okolicach biur poselskich, senatorskich i partii politycznych.

Niektórzy działacze PiS byli oburzeni przybyciem Sadzyńskiego, który swoją funkcję pełni - jak to określali - z nadania PO. Domagali się, by odszedł sprzed siedziby partii.

Janina Goss, skarbnik PiS i jedna z najbardziej wpływowych osób w partii, lodowatym tonem pouczyła Tomasza Sadzyńskiego i jego zastępców, żeby odeszli sprzed siedziby partii. - To nie jest wasze miejsce - stwierdziła.

Wtórowała jej Agnieszka von Heukelom, dyrektor biura poselskiego Joanny Kluzik-Rostkowskiej. - Prezydent powinien w pierwszej kolejności zapytać, jakiej pomocy potrzebują bliscy ofiar szaleńca, a nie przechadzać się w błyskach fleszy. To co panowie robią, to kampania wyborcza - mówiła.

12:00

Do szpitala im. WAM trafił ranny Paweł Kowalski. Był świadomy, ale jego stan lekarze określali jako ciężki. Przeprowadzono mu wszystkie badania, m.in. tomografię. O godz. 15 urzędnik trafił na blok operacyjny.

16:30

Paweł Kowalski wybudza się po dwugodzinnej operacji. Jego stan jest poważny, ale stabilny. - Podczas zabiegu została zszyta rozległa rana szyi. Zaszła również potrzeba przeprowadzenia zabiegu tracheotomii z powodu narastającego obrzęku krtani - mówi prof. Jacek Rysz, dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego im. WAM w Łodzi. - Pacjent przebywa na intensywnej terapii.

17:40

Ryszard C. został zabrany z komisariatu. Policjanci wiozą go do izby wytrzeźwień, żeby zbadać jego stan zdrowia (wcześniej policjanci stwierdzili, że w chwili ataku na pracowników biura PiS był trzeźwy). Po badaniach zapada decyzja, że od razu będzie przesłuchiwany. Według nieoficjalnych informacji, nie cierpi on na zaburzenia psychiczne.

18:00

Przed biurem, w którym wydarzyła się tragedia, zaczynają gromadzić się ludzie. Palą znicze i komentują zbrodnię. Niektórzy się modlą. Witold Waszczykowski, kandydat PiS na prezydenta Łodzi, na chwilę pojawia się przed kamerami.

- Zaczyna się zabijanie opozycji - mówi. I dodaje, że strzelanina w biurze poselskim to efekt straszliwej nagonki. - Nie zabijajcie nas! Chcemy pracować dla dobra demokratycznej Polski - zaapelował.

* * * * *

Radne są w szoku. Minęły się z mordercą w drzwiach

Bożena Jędrzejczak, szefowa klubu PiS w RM: - Ta tragedia wydarzyła się chwilę po tym, jak wyszłam z siedziby PiS. Był tam Marek Rosiak z jakimś interesantem, Paweł Kowalski, jedna pani asystentka, na korytarzu siedział starszy człowiek, ale nie mogę stwierdzić, czy właśnie on strzelał. Doszłam do Piotrkowskiej, ale się wróciłam. Nie, nie słyszałam strzałów, wróciłam, bo przyszło mi do głowy, że mam jeszcze do pogadania. Gdy się wróciłam, oni już leżeli... Marek z wielką raną postrzałową na piersi, w kałuży krwi, inne osoby też. Nie jestem pewna, czy ta asystentka też nie odniosła jakichś ran. Przyznam, że jak weszłam i zauważyłam ich wszystkich... Widziałam Marka całego we krwi, a później przed oczyma miałam tylko krew, nie byłam w stanie zauważyć, jakie kto ma rany i co się właściwie stało. Tam mogłam być ja...Strażnicy przybiegli bardzo szybko. Mają nad nami pomieszczenia, chyba słyszeli strzały. Próbowali reanimować Marka razem z Anią Kamińską (radna wojewódzka PiS), naszą koleżanką, która jest lekarzem. Próbowała przywrócić akcję serca Markowi, ale on był bardzo blady... Wyglądało na to, że ta rana była śmiertelna. To był normalny spokojny dzień pracy, tyle że zawsze jak się wchodziło do biura, ono było zamknięte. Był domofon, Marek miał podgląd, widział kto wchodzi. Sporo było do załatwienia, osoby, które przyszły wcześniej, chyba zostawiły otwarte drzwi.

Barbara Masłowska, radna Prawa i Sprawiedliwości: - Byłam chyba ostatnią osobą, która widziała dziś Marka Rosiaka żywego. Przyszłam do siedziby partii o 10.20, żeby donieść swoje oświadczenie lustracyjne, ponieważ kandyduję na następną kadencję. Marek był w bardzo dobrym humorze, rozmawialiśmy i żartowaliśmy jak zawsze. Miałam do niego prośbę , żeby skserował mi kilka dokumentów, bo nie mogłam znaleźć punktu ksero w pobliżu. Pomógł mi bez wahania. Do rozmowy włączył się też Paweł Kowalski, rozmawialiśmy o kampanii, o tym że czeka nas jeszcze dużo pracy. Jestem wstrząśnięta tym, co się stało. To nie byli politycy, tylko urzędnicy. Dlaczego oni padli ofiarą nienawiści. Najgorsze jest to, że zostali zabici przypadkiem i mógł być to każdy z nas. Gdybym została w biurze kilka minut dłużej, mogłabym już z państwem nie rozmawiać. Kiedy dowiedziałam się o tragedii, zaraz wróciłam na miejsce.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto