Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wypadek podczas interwencji straży miejskiej w Piotrkowie

Karolina Wojna
Kamienica przy ul. Krzywej. Co się stało 26 marca, wyjaśni prokuratura, która prowadzi śledztwo ws. śmierci Jerzego G.
Kamienica przy ul. Krzywej. Co się stało 26 marca, wyjaśni prokuratura, która prowadzi śledztwo ws. śmierci Jerzego G. Dariusz Śmigielski
Prokuratura wyjaśnia okoliczności śmierci mężczyzny, który spadł ze schodów podczas interwencji straży miejskiej. Komendant straży: To był wypadek. Jeden ze strażników próbował go złapać.

Odnowiona na zewnątrz kamienica przy ul. Krzywej tonie w ciszy. Pozamykane mieszkania, choć brak ogrodzenia pozornie zachęca do wejścia. To tu pod koniec marca biegały psy Jerzego G., jednego z mieszkańców budynku przy Krzywej. Interweniowała straż miejska, bo psy siały postrach.

Strażnicy przyjechali, chcieli porozmawiać z właścicielem psów, który, jak się okazało, był w stanie upojenia alkoholowego. Wezwali pogotowie. Tyle jest w notatce dyżurnego straży, spisanej już po zakończeniu interwencji. Nie ma tam ani słowa, że pan Jerzy spadł, czy osunął się ze schodów, z których schodził razem ze strażnikami. Nie ma też informacji, że kilka dni później zmarł w szpitalu. Wstępny powód zgonu: uraz czaszkowo-mózgowy. - Jakich schodów...? - to pierwszy komentarz Jacka Hofmana, komendanta SM w Piotrkowie zapytanego o tamtą interwencję.

Zawiadomienie do Prokuratury Rejonowej w Piotrkowie złożył Samodzielny Szpital Wojewódzki im. Mikołaja Kopernika w Piotrkowie, gdzie doszło do zgonu Jerzego G. Był 28 marca. Tego samego dnia wszczęto śledztwo.

Później do akt włączono pismo od rodziny zmarłego, która też oczekuje wyjaśnienia niejasnych okoliczności śmierci Jerzego G. Brat zmarłego kontaktował się też ze strażą miejską. Dzwonił, żeby powiedzieć, że chce wyjaśnić sprawę właśnie poprzez prokuraturę. - Że jest to winien bratu - przytacza rozmowę komendant.

Schody w budynku przy Krzywej są dość strome. I bez procentów trzeba na nich uważać. A, jak podkreśla Jacek Hofman, strażnicy od razu wyczuli od mężczyzny woń alkoholu. Gdy przyjechali, Jerzy G. był w mieszkaniu na piętrze, u swojej partnerki. Poprosili go, zaczęli schodzić na dół. Co się dokładnie stało na tych kilkunastu stopniach? Jak mówi komendant Straży Miejskiej w Piotrkowie, który z każdą rozmową na temat marcowej interwencji dodaje nowe szczegóły, mężczyzna miał się osunąć nagle ze schodów. Upadł, mimo, że jeden ze strażników próbował zamortyzować upadek, złapać go.
- O wszystkim strażnicy powiadomili pogotowie, gdy to przyjechało - podkreśla komendant.

Wieloletnia partnerka pana Jerzego schodzenia po schodach nie widziała. Gdy zeszła na dół, mężczyzna leżał, a obok niego stali strażnicy. - Krzyknęłam, czego tak stoją, żeby dzwonili po pogotowie - opowiada. - Byliśmy razem 5 lat... - dodaje

Dwaj strażnicy, którzy byli na interwencji przy ul. Krzywej, po zdarzeniu poszli na zwolnienia lekarskie. Jeden zaraz, bo jak tłumaczy komendant Andrzej Hofman, urodziło mu się dziecko, drugi jakiś czas później. Teraz pracują. Komendant nie chce wiązać chorobowego ze zdarzeniami, do których doszło przy ul. Krzywej. - Tu ciągle jest ktoś na zwolnieniu, dziś na przykład trzy osoby - mówił w środę.

Prokuratura ciągle czeka na szczegółowe wyniki sekcji zwłok Jerzego G. Śledztwo jest prowadzone w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci mężczyzny. - Wszystkie wątki ustalone, a także podnoszone przez rodzinę zmarłego będą wnikliwie i szczegółowo zbadane przez prokuraturę - zapewnia Sławomir Mamrot, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto