Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Lumpeksy modne i oryginalne

Marcin Moneta
Sklepy z tanią odzieżą coraz częściej można spotkać w ścisłym centrum Wrocławia
Sklepy z tanią odzieżą coraz częściej można spotkać w ścisłym centrum Wrocławia Janusz Wójtowicz
Sklepy z używaną odzieżą mają się we Wrocławiu coraz lepiej. Wdarły się do centrum miasta, zajmują uważane za prestiżowe lokalizacje.

Od niedawna nowy lumpeks działa przy ul. Oławskiej. Ubrania na wagę kupimy też przy Świdnickiej, naprzeciwko luksusowego hotelu Monopol. Są tam dwa lumpeksy. W używane ciuchy zaopatrzyć się można w Feniksie w Rynku czy w "Tanim Armanim" przy Ruskiej. Takich punktów w ścisłym centrum jest o wiele więcej.

- Klientów skłania do zakupów trudna sytuacja materialna, ale są i tacy, którzy polują na okazje. Niedawno miałam do sprzedania torebkę Prady za 80 zł - tłumaczy Jadwiga Uzdrzychowska z komisu w Feniksie.

Właścicieli second-handów stać na wynajem drogich powierzchni handlowych. O tym, że interes idzie dobrze, świadczą również tłumy przed sklepami w dni dostawy towaru. - Często zaglądam do lumpeksów. Ostatnio za kilka złotych kupiłam szal - przyznaje 56-letnia Anna Głowacka, mieszkanka Śródmieścia.

Nie wszystkim jednak podoba się inwazja lumpeksów. - Obecność takich sąsiadów przynosi nam ujmę. Kiedyś chciałem nawiązać współpracę z Armanim. Usłyszałem, że nie chcą mieć swojej marki w takim otoczeniu - opowiada Paweł Horoszko ze sklepu odzieżowego przy ul. Świdnickiej.

Według Przemysława Filara z Towarzystwa Upiększania Miasta Wrocławia, główne ulice handlowe Wrocławia "umierają". - Urzędnicy nie mają pomysłu, jak to zmienić. Dawno temu "padła" ul. Piłsudskiego, teraz dzieje się to samo ze Świdnicką. Bogatsi jeżdżą na zakupy do galerii handlowych. Centrum się wyludnia. Wzrost liczby lumpeksów świadczy też o ubożeniu społeczeństwa. Choć oczywiście kupowanie tam nie jest żadną ujmą - dodaje Filar.

Z kolei Ewa Wanat-Gałka z butiku Garderoba Vintage, oferującego stylową odzież sprzed kilkudziesięciu lat, nie widzi nic złego w inwazji second-handów, pod warunkiem, że będą one urządzone z pomysłem.

- Nie każdy second-hand jest zwykłym lumpeksem. Tzw. vintage shopy działają w artystycznych dzielnicach Berlina, Londynu czy Barcelony. Są to sklepy dla osób, które szukają oryginalności w ubiorze. Gdyby w centrum były tylko prestiżowe siedziby banków i sieciowe fastfoody, to miasta stałyby się nie do odróżnienia - tłumaczy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto