Łukasz Kucharski, dyrektor łódzkiego WORD, przyznaje, że do takich zażaleń już się przyzwyczaił. - Co dziesiąta skarga, jaka wpływa do ośrodka, przyprawia nas o śmiech - opowiada. - Jednak jeśli wpłynęła na piśmie, musimy na nią oficjalnie odpowiedzieć. I przesyłamy ją do Urzędu Marszałkowskiego w Łodzi, który nadzoruje naszą pracę.
Kucharski wspomina kursantkę, która poskarżyła się, że nie zdała, przez "zdalnie sterowane pachołki w ośrodku". - Napisała, że jeden z egzaminatorów ma oczy szatana i ma przez to pełną kontrolę nad pachołkami. Przez to może zdalnie pokierować nie tylko pachołkiem, ale nawet samochodem - opowiada dyrektor. - W przypadku takich skarg kierujemy kursanta na dodatkowe badania lekarskie. Bo mamy wątpliwości co do kondycji psychicznej kandydata na kierowcę.
Inna zabawna skarga, która ostatnio wpłynęła do łódzkiego WORD, dotyczyła suzuki. - Kursant napisał, że w suzuki nie słychać silnika. A on nie może jechać samochodem, w którym nie słychać silnika - mówi Kucharski.
Są również osoby, które skarżą się z powodu długiego oczekiwania na egzamin. - To zdarza się często. Twierdzą, że czekali na przykład dwie godziny przed placem manewrowym i przez ten czas zapomnieli wszystkiego, czego się nauczyli w szkole jazdy - uśmiecha się Kucharski.
Źródło: Skarga w łódzkim WORD: Dlaczego córka oblała? Pomyliła tylko gaz z hamulcem...
Drożeją motocykle sprowadzane z Niemiec
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?