Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

„Wołyń”. Kiedy nienawiść przejmuje kontrolę nad człowiekiem [RECENZJA]

Redakcja
„Wołyń”. Kiedy nienawiść przejmuje kontrolę nad człowiekiem [RECENZJA]
„Wołyń”. Kiedy nienawiść przejmuje kontrolę nad człowiekiem [RECENZJA] Krzysztof Wiktor
Film „Wołyń” ma ocalić od zapomnienia tragiczne wydarzenia z 1943-44 roku. Smarzowski stworzył jednak obraz, który daleko wykracza poza tę historię. Pokazuje co dzieje się gdy nacjonalizm, nienawiść i ksenofobia przejmują kontrolę nad ludźmi.

Wiejskie wesele, które rozpoczyna „Wołyń”, wydaje się względnie spokojne. Pokazuje jak biesiadują sąsiedzi, Polscy i Ukraińcy chłopi. Choć pojawia się ferment, nieufność, pierwsze zgrzyty, wyzwiska i spiskowanie po kątach, nieprawdopodobne wydaje się, że spokojnie palące się ognisko czy siekiera używana w obrzędzie zaślubin, pójdą w ruch podczas wielkiej rzezi ludności.

Główna bohaterka, Zosia Głowacka (w tej roli Michalina Łabacz), staje się biernym obserwatorem wielkiej historii. Na jej oczach otwiera się puszka Pandory. Pojawiają się w niej hitlerowcy, rosyjscy żołnierze, uciekający Żydzi czy w reszcie sąsiedzi-Ukraińcy. Zosia obserwuje, jak giną jej najbliżsi, jak traci dobytek życia. Piekło rozpoczyna się, gdy niemieccy okupanci wycofują się, a wracają demony nacjonalizmu. Ukraińcy gwałcą, rżną, tną i siekają. Przy mocnych słowach tamtejszego Popa, wzywają do całkowitego usunięcia Polaków – Lachów z ziemi wołyńskiej.

Noc świeci mocnym światłem palonych domów. Słychać krzyki, widać porozrzucane ciała. Nie ma tu miejsca na honorową śmierć, jest siekanie, wyrywanie kończyn i palenie. Wszystko to widzi Zosia Głowacka, tak jakby miała być tą osobą, która opowie potomkom i ocali zbrodnię od zapomnienia. „Kresowian zabito dwukrotnie – raz przez ciosy siekierą, drugi raz przez przemilczenie. A ta śmierć przez przemilczenie jest jeszcze bardziej okrutna od śmierci fizycznej”, głosi sentencja umieszczona na początku filmu, autorstwa Jana Zalewskiego.

Zosia jest też świadkiem drugiej strony konfliktu. Ucieka do siostry, żony Ukraińca, który nie chce stanąć po stronie Banderowców. On też ginie, tym razem z rąk Polaków, którzy mszczą się za rzeź. W miejscu, gdzie wybiła godzina śmierci, Zosia nie ma czego szukać. Wędruje dalej, choć pewnie sama nie wie dlaczego.

„Wołyń” to nie jest tylko film historyczny o zbrodni, w której ginie ponad 60 tys. Polaków i w odwecie 2 tys. Ukraińców. To opowieść ponadczasowa, uniwersalna i niestety cały czas aktualna. Gdy ludność, podjudzana przez skrajnych liderów, porzuca dialog na rzecz konfliktu, dzieją się rzeczy straszne. Wzajemna nieufność podsycana przez skrajnych nacjonalistów sprawia, że ludzie zatracają człowieczeństwo. Ukraińcom masakrującym Polskie wioski nie chodzi o śmierć. Im chodzi o cierpienie, o zemstę, o ostateczne zwycięstwo.

„Wołyń” to nie jest film dla wszystkich. Historia ukazana została niezwykle realistycznie, nad czym czuwa operator Piotr Sobociński Jr. Napięcie wzmaga też muzyka Mikołaja Trzaski, poprzez którą widz trwa w ciągłym napięciu i oczekiwaniu na najgorsze. Po filmie nie ma braw, jest przerażenie w oczach publiczności. Smarzowski wyciągnął wszystkie lęki współczesnego świata, obawy przed krwawym powstaniem sąsiadów przeciw sobie. Być może trzeba traktować to jako terapię, sposób na zrozumienie kierunku w jakim podąża świat. Na pewno nie jest to wyolbrzymienie win sprzed 70 lat. Raczej przestroga, że cytując Zofię Nałkowską „Ludzie ludziom zgotowali ten los”.

źródło: naszemiasto.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto