Na kolację zaproszono bezdomnych, ubogich i samotnych. Wśród nich był pan Zdzisław, który od 15 lat nie pracuje, a od dwóch nie ma stałego miejsca zamieszkania. Stracił pracę na poczcie z powodów zdrowotnych, ubiegał się o rentę, ale mu jej nie przyznano. Nie było go stać na utrzymanie domu i budynek zlicytowano. Teraz tylko pracuje dorywczo.
- Żyję dzięki znajomym, u których nocuję, gotuję sobie posiłki - mówi.
Jego kolega, pan Rysiek, ma mieszkanie, które też z trudem utrzymuje z zapomogi. 25 lat temu upadła dziewiarska spółdzielnia inwalidów, w której był zatrudniony. Stałej pracy nie znalazł do dziś.
- Jestem wolontariuszem w łódzkim PCK, sortuję odzież, którą łodzianie przynoszą w darze. Ważne, że mam kontakt z ludźmi, nie siedzę w czterech ścianach - mówi.
Justyna przyszła na wigilię z tatą. W domu się nie przelewa, mieszka z babcią, utrzymują się z jej emerytury i z renty po mamie Justyny.
- Ale uczę się fryzjerstwa zaocznie i pracuję na pół etatu. Jestem młoda, mam siłę do pracy - mówi.
Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?