18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Widzew - Lech Poznań 1:1 - Mistrz Polski nie pokonał łodzian

Bartosz Kukuć
Wyrównującą bramkę strzelił dla łodzian Darvydas Sernas.
Wyrównującą bramkę strzelił dla łodzian Darvydas Sernas. fot. Paweł Łacheta
Po dwóch sezonach spędzonych w pierwszej lidze piłkarze Widzewa wreszcie rozegrali spotkanie w ekstraklasie.

Z całą pewnością remis 1:1 z Lechem Poznań nie jest złym rezultatem, przecież chodzi o starcie beniaminka z aktualnym mistrzem Polski i naszym jedynym zespołem, który walczy jeszcze w europejskich pucharach. Pozostaje jednak pewien niedosyt, bowiem w takiej dyspozycji faworyci byli do pokonania.

Nowy trener widzewiaków Andrzej Kretek dokonał dosyć gruntownej przebudowy w składzie w stosunku do zespołu, który jeszcze za kadencji jego poprzednika Pawła Janasa kończył wiosną rywalizację w niższej klasie rozgrywkowej.

Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem arbitra było wiadomo, że szkoleniowiec nie będzie mógł skorzystać z usług kontuzjowanych Marcina Robaka i Krzysztofa Ostrowskiego, jednak pozostałe decyzje Kretka były dla wielu zaskakujące.

Przede wszystkim na ławce rezerwowych znalazł się ulubieniec Janasa Jarosław Bieniuk (poprzedni kapitan zespołu), a duet środkowych obrońców tworzyli Ugo Ukah i Wojciech Szymanek. Na pozycji defensywnego pomocnika grał sprowadzony w tym okienku transferowym Portugalczyk Bruno Pinheiro i dopóki miał siły, spisywał się co najmniej poprawnie. Natomiast na lewej stronie drugiej linii walczył inny nowy gracz Paweł Grischok. Akurat on nie może zaliczyć swojego debiutu w Łodzi w walce o punkty do udanych, był stanowczo zbyt chaotyczny, choć rywale kilkakrotnie musieli go nieprzepisowo zatrzymywać. Wreszcie, murawy "nie powąchał" skuteczny w spotkaniach sparingowych napastnik Piotr Grzelczak.

Już w 2 min Widzew mógł prowadzić. Po zamieszaniu w polu karnym strzelał Darvydas Sernas, jednak trafił w Jasmina Buricia. W 3 min ten sam gracz uderzył z półwoleja, a w 14 min z bliska strzelał nad poprzeczką. Z czasem mistrzowie się obudzili. W 17 min strzelał Jakub Wilk, zaś w 18 min po centrze Siergieja Kriwetsa groźnie główkował Sławomir Peszko. W 24 min goście byli naprawdę blisko szczęścia. Po dośrodkowaniu z rogu Maciej Mielcarz instynktownie wybił piłkę na róg po główce Bartosza Bosackiego. W 28 min uderzał Wilk, zaś w 32 min Peszko nie trafił w bramkę z wolnego. W 36 min w polu karnym poznaniaków znalazł się Grischok, ale zagubił się w dryblingu. W tej fazie meczu to drużyna Jacka Zielińskiego miała inicjatywę.

Po zmianie stron widzewiacy starali się wciągnąć rywali na własną połowę, szukając okazji w kontratakach. To oni wypracowali sobie klarowniejszą sytuację, kiedy to w 50 min Velibor Djurić uderzył z 17 metrów, ale Burić nie dał się zaskoczyć. W 71 min wszędobylski Sernas powinien zachować się zdecydowanie bardziej egoistycznie i samemu sfinalizować akcję, zamiast podawać do kolegów.

Kiedy łodzianie zaczynali grać coraz odważniej, a lechici popełniali coraz więcej błędów, Lech nieoczekiwanie wyszedł na prowadzenie. Gospodarze pozwolili Peszce na dokładne dośrodkowanie, a wprowadzony na boisko łotewski napastnik Artjoms Rudnevs precyzyjną główką z kilkunastu metrów przelobował Mielcarza. Nie zamierzamy usprawiedliwiać golkipera łodzian, nie był w tej akcji najlepiej ustawiony. Ale po kilkakrotnym obejrzeniu tej sytuacji, wyraźnie widać, że uderzenie było naprawdę kapitalne.

Wydawało się, że stracona bramka podetnie skrzydła Widzewowi.

Tak się jednak nie stało, a drużyna Kretka postawiła wszystko na jedną kartkę i zaatakowała. Dużo ożywienia wniósł zmiennik Prejuce Nakoulma. Jeśli gracz z Burkina Faso będzie w optymalnej dyspozycji fizycznej, powinien być naprawdę istotnym wzmocnieniem.

W 84 min fani gospodarzy wreszcie oszaleli ze szczęścia. W okolicach linii pola karnego piłka trafiła do Sernasa, a ten natychmiast strzelił lewą nogą. Piłka po rękach Buricia wpadła do siatki, odbijając się jeszcze od słupka. Sędzia przedłużył spotkanie o osiem minut, ale nic się już nie zmieniło.

Ostatnio relacje między kibicami Widzewa i Lecha nie są najlepsze (delikatnie mówiąc). O dziwo, w sobotę był jeden zawodnik, którego sympatycy gospodarzy pożegnali oklaskami.

To doświadczony napastnik Artur Wichniarek, który w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych reprezentował barwy ich ukochanego klubu. Ciekawe, że to m.in tego piłkarza wylosowano po meczu do kontroli antydopingowej.

Spotkanie oglądali bliscy zagranicznych widzewiaków - Sernasa, Grischoka oraz Ukaha - i atmosfera na stadionie przypadła im do gustu. Trudno się dziwić.

Wielka szkoda, że obiekt nie jest trzy razy większy (o takim myślą działacze z al. Piłsudskiego). Na takie mecze, jak z Lechem, również byłby wypełniony po brzegi.

Widzew - Lech Poznań 1:1
Gole: 0:1 - Rudnevs (76, głową), 1:1 - Sernas (84).
Sędziował: Mirosław Górecki (Katowice).
Żółte kartki: Pinheiro, Broź (Widzew) - Wilk (Lech).
Widzów 9700.
Noty Widzewa w rankingu "Złote buty": Mielcarz 5 - Broź 5, Ukah 6, Szymanek 6, Dudu 6 - Budka 4, Kuklis 3 (58, Panka 2), Pinheiro 5, Djurić 4 (68, Nakoulma 2), Grischok 4 (78, Lisowski 1) - Sernas 7.
Lech Poznań: Burić - Wojtkowiak, Bosacki (64, Kikut), Arboleda, Gancarczyk - Peszko, Injac, Stilić (55, Rudnevs), Wilk, Kriwets - Wichniarek (81, Tshibamba).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto