Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Widzew - Korona 0:0 - Drugi bezbramkowy remis z rzędu

Jan Hofman
Widzew - Korona 0:0 - Drugi bezbramkowy remis z rzędu
Widzew - Korona 0:0 - Drugi bezbramkowy remis z rzędu fot. Paweł Łacheta
Piłkarze Widzewa bezbramkowo zremisowali z Koroną Kielce. To drugi z rzędu mecz drużyny trenera Radosława Mroczkowskiego, w którym drużyna nie zdobywa gola. Trudno myśleć o strzelaniu bramek, gdy w spotkaniu stwarza się znikomą liczbę klarownych sytuacji. A kiedy już łodzianie znajdowali się przed bramkarzem rywala, to pudłowali tak, że aż przykro było na to patrzeć.

Trener Radosław Mroczkowski zdecydował się na kilka zmian w składzie. Na lewą stronę obrony trafił Hachem Abbes, a do pomocy przesunięty został etatowy do tej pory defensor, Brazylijczyk Dudu. Z kolei na prawej stronie obrony wylądował Souhail Ben Radhia, który w Widzewie miał raczej zadanie ofensywne, niż zabezpieczanie własnej bramki.

Początek spotkania przypominał szachowy pojedynek. Rywale, grając spokojnie przy własnym polu karnym czekali na nerwowy ruch przeciwnika, by wyprowadzić kontrę. A że żaden z zespołów przez pięć minut nie popełnił błędu, toteż piłka ciągle znajdowała się w środku boiska, a obydwaj bramkarze marzli z bezczynności. Dopiero w ósmej minucie łodzianie zagrozili bramce Korony. Po rzucie wolnym wykonywanym przez Dudu piłka trafiła do Adriana Budki. Pomocnik gospodarzy silnie strzelił, ale piłkę zmierzającą pod poprzeczkę wybił na rzut rożny Zbigniew Małkowski. Kornera dobrze wykonał Budka, a piłka trafiła do Piotra Grzelczaka. Widzewski napastnik miał dużo czasu, by wybrać najskuteczniejszy wariant zakończenia akcji, lecz zdecydował się na najgorszy, a więc posłał piłkę prosto w ręce kieleckiego bramkarza. Chwilę później łodzianie mogli mówić o wielkim szczęściu. Po błędach Bruno Pinheiro i Ben Radhii piłka trafiła w pole karne do Macieja Korzyma, po którego bombie futbolówka uderzyła w słupek bramki strzeżonej przez Macieja Mielcarza. Za chwilę szczęścia próbował Jacek Kiełb, jednak i tym razem łodzianie zdołali zachować czyste konto.

W pierwszych dwudziestu minutach łodzianie mieli zbyt mało ciekawych akcji, by móc zaskoczyć rywala i stworzyć sobie bramkową okazję. Między dwudziestą pierwszą a dwudziestą czwartą minutą spotkania goście wykonywali cztery rzuty rożne, ale także i oni nie mieli pomysłu, jak rozmontować łódzką defensywę i zdobyć upragnionego gola. Stąd też wszystkie akcje kończyły się na niczym.

Po półgodzinie gry groźną akcję przeprowadził Tomasz Lisowski. Były widzewiak pod swoim polem karnym odebrał piłkę Budce i przeprowadził dynamiczną kontrę. Przebiegł blisko pięćdziesiąte metrów i nie niepokojony przez nikogo oddał silny, ale niecelny strzał. W rewanżu podobnym uderzeniem popisał się Piotr Mroziński, lecz w tym wypadku bramkarz Korony popisał się dobrą interwencją. Widzewiak mógł też mówić o szczęściu, bo po jego faulu w polu karnym na Grzegorzu Lechu sędzia nie odgwizdał rzutu karnego.

Pod koniec pierwszej części gry indywidualnymi akcjami popisywał się Nika Dzalamidze, jednak gruziński napastnik prowadził je zbyt egoistycznie, toteż spełzły na niczym. Kiedy za drugim razem Dzalamidze uwikłany w drybling z przeważającą liczbą zawodników Korony stracił piłkę, trener Radosław Mroczkowski poderwał się z ławki i gestami pełnymi dezaprobaty dla zawodnika podsumował jego niedawne boiskowe wyczyny.

Po przerwie pierwsi groźnie zaatakowali łodzianie. Z dystansu silnie strzelał Budka, ale bramkarz Korony nie dał się zaskoczyć i w ostatniej chwili wybił piłkę na rzut rożny. Później przez kwadrans nie działo się nic ciekawego. Zawodnicy obydwu drużyn walczyli zaciekle w środku pola, ale nie mogło to zadowalać kibiców, bo sędzia często gwizdkiem przerywał akcje. Zupełnie brakowało pomysłowości w obydwu zespołach, co wydatnie obniżało sportową wartość pojedynku. Fanów najczęściej irytowały niecelne podania łodzian, co skutecznie uniemożliwiało przeprowadzenie dynamicznej akcji. Widzewski szkoleniowiec widząc nieporadność pierwszej linii, zdecydował się na zmianę. W miejsce Dzalamidze pojawił się na boisku Przemysław Oziębała. I mało brakowało, aby widzewski napastnik tuż po zameldowaniu się na murawie zdobył gola. Rzut wolny z lewej strony boiska wykonywał Dudu. Mocno bita piłka trafiła na głowę łódzkiego rezerwowego, jednak jego strzał z trudem zdołał obronić bramkarz Korony.

W 69 minucie goście oddali pierwsze celne uderzenie na bramkę Widzewa. Jego autorem był Lisowski, na szczęście Milcarz zdołał odbić piłkę.

W 85 minucie gospodarze powinni zdobyć zwycięskiego gola. Doskonałym podaniem z prawej strony boiska popisał się Budka. Piłka trafiła do Piotra Grzelczaka, który na jedenastym metrze miał przed sobą tylko bramkarza Korony. Niestety, widzewiakowi zabrakło zimnej krwi. Łódzki napastnik szybko zdecydował się na strzał, ale piłka przeleciała obok słupka, a jego koledzy mogli jedynie złapać się za głowy, żałując zmarnowanej wyśmienitej sytuacji.

W 90 minucie Krzysztof Kiercz za faul na Ben Radhii został ukarany czerwoną kartką.

Widzew - Korona 0:0
Żółte kartki: Mroziński, Abbes (Widzew), Kuzera, Hernani, Lech (Korona).
Czerwona kartka Kiercz (90, faul - Korona).
Sędziował Sebastian Jarzębak (Bytom).
Widzów 5 900.
Noty Widzewa w rankingu "Złote buty": Mielcarz 5 - Ben Radhia 5 (90+3. Bartkowski), Ukah 6, Bieniuk 5, Abbes 4 - Budka 6, Mroziński 4 (80, Serwaciński 1), Pinheiro 4, Dudu 5 - Dzalamidze 3 (67, Oziębała 1), Grzelczak 4.
Korona kielce: Małkowski - Kijanskas, Kiercz, Hernani, Lisowski - Kiełb (44, Kuzera), Jovanović, Lenartowski, Lech (65, Zieliński), Sobolewski - Korzym (86, Gawęcki).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto