Według Władysława Skwarki, członka komisji mieszkaniowej i rewizyjnej Rady Miejskiej, władze Łodzi dysponują ok. 850 wolnymi mieszkaniami. Rzeczniczka prezydenta mówi, że takich lokali jest "tylko" 627. Tak czy inaczej pytanie pozostaje takie samo: czemu do tej pory te lokale nie zostały zasiedlone?
- W zasobach miejskich mamy ok. 850 pustych mieszkań - podkreśla radny Skwarka. - 650 z nich to typowe mieszkania socjalne o niskim standardzie - mają światło, ale już woda jest w podwórku, z hydrantu, a toaleta na zewnątrz. Nie ma na nie chętnych. Natomiast pozostałych 200 ma czasem bardzo wysoki standard i spory metraż. Ale też stoją puste...
- Zaś 3.600 rodzin ma wyroki eksmisyjne z dotychczas zajmowanych lokali - dodaje Karolewska. - Im trzeba zapewnić mieszkania socjalne.
Mieszkanie socjalne należy się rodzinie, w której dochód na osobę nie przekracza 351 zł netto miesięcznie. Lokal musi mieć światło i dostęp do wody (np. w podwórku). Za metr kwadratowy płaci się tu 50 gr., czyli 10 proc. tego, co w mieszkaniu komunalnym. Tu są kierowani ludzie z eksmisji. Na mieszkanie komunalne czeka się w Łodzi do 3 do 5 lat. Na socjalne - nawet dłużej. Dlaczego więc 627 (lub 850?) mieszkań stoi pustych?
- Bo miasto nie remontuje mieszkań, które się zwalniają - uważa Skwarka. - Czeka z pracami, aż ktoś zdecyduje się przyjąć lokal. Ale ludzie, którzy widzą ruinę z oberwanym zlewem, nie chcą jej. A jak nie chcą, to nikt tego nie remontuje i błędne koło się zamyka. Mieliśmy taki problem z pogorzelcami z kamienicy przy ul. Zarzewskiej 7.
Na początku maja 2011 r. w części kamienicy wybuchł pożar. Ludzie zostali ewakuowani, a miasto musiało znaleźć lokale dla 29 rodzin. W tej samej kamienicy, w podwórzu, były trzy wolne mieszkania - ale zniszczone. Nikt ich nie chciał...
- Ale są i inne sytuacje - dodaje radny Skwarka. - Mieszkania komunalne przy ul. Kasprzaka 30 i Łąkowej 10 stały nie- zamieszkane półtora roku. Gdy komisja rewizyjna zaczęła się interesować tymi lokalami, bardzo szybko je zasiedlono. Zgłaszałem poprzedniemu wiceprezydentowi miasta i obecnemu, że jest problem. Przydział mieszkania jest uzależniony od dobrej woli urzędnika.
Rzeczniczka prezydenta Łodzi przekonuje, że jest inaczej.
- Ludziom nie podoba się okolica albo kondygnacja, na której jest mieszkanie - mówi Karolewska. - Narzekają na uciążliwe sąsiedztwo i zbyt dużą odległość od szkoły lub przystanku. Zdarzyła się osoba, która odmówiła przyjęcia mieszkania, bo w lokalu nie było szafy wnękowej.
Bogdan Moruzgała, prezes łódzkiej firmy Domena, która zajmuje się zarządzaniem nieruchomościami, twierdzi, że lokal nie może stać pusty.
- Choćby brak ogrzewania sprawia, że mieszkanie niszczeje. A gmina nie ma z niego dochodów! Tak jak znany mi lokal na ul. 6 Sierpnia 30. Mieszkanie miejskie, ale w budynku należącym do wspólnoty. Stało puste 6 lat, bo nie było pieniędzy, by naprawić w nim strop. W końcu zrobiła to wspólnota.
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?