Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Łodzi główny świadek zmienił zeznania - Wysoki sądzie, to nie jest ten człowiek!

Alicja Zboińska
Rodzice Tomasza od początku wierzyli w niewinność syna. I walczyli, by wyszedł z aresztu
Rodzice Tomasza od początku wierzyli w niewinność syna. I walczyli, by wyszedł z aresztu fot. Jakub Pokora
Na te słowa 22-letni Tomasz z Łodzi czekał od stycznia. Głęboko odetchnął, gdy główny świadek, na którego zeznaniach opierał się akt oskarżenia, przyznał: "To nie jest ten człowiek, jestem tego pewien". Jolanta Kuźniarek, mama Tomasza, nie mogła powstrzymać łez, podobnie jak babcia Tomka.

Sędzia Grzegorz Wasiński zadecydował też, że Tomasz opuści areszt, w którym siedział od stycznia. Tłumaczył, że akt oskarżenia opierał się głównie na zeznaniach świadka, a w tej sytuacji prawdopodobieństwo, że Tomasz dokonał rozboju, nie jest zbyt duże. - Od początku mówiliśmy, że syn jest niewinny - podkreślają Jolanta i Grzegorz Kuźniarkowie. - Wierzymy, że taki też będzie wyrok.

Radości nie kryli przyjaciele łodzianina, którzy śledzili przebieg procesu. Na sali pojawiło się kilkadziesiąt osób.

O kłopotach młodego mężczyzny pisaliśmy w lipcu. Tomasz stanął przed sądem za rozbój z użyciem paralizatora. Przypisywanego mu przez policję i prokuraturę przestępstwa miał się dopuścić 7 listopada zeszłego roku. W napadzie brały udział cztery osoby. Szajka ukradła z mieszkania między innymi aparat fotograficzny, zegarek, biżuterię, złote monety. Wartość łupów wyceniono na 50 tysięcy złotych. W czwartek w Sądzie Okręgowym w Łodzi odbyła się pierwsza rozprawa. - Nie mam z tą sprawą nic wspólnego. Byłem wtedy w pracy - przekonywał oskarżony. Po jego twarzy widać było, że jest strzępkiem nerwów.

Okazało się, że paralizator ma dziewczyna Tomka. Dostała go od taty chłopaka do obrony. To była dla organów ścigania ważna poszlaka. Ale najbardziej obciążały Tomasza zeznania świadka, 78-letniego Wiesława B., sąsiada okradzionego łodzianina. Mężczyzna jechał windą z trzema sprawcami. Widział ich tyłem, ale potem w komisariacie podczas okazania podejrzanych, wskazał na Tomasza.

- Policjanci pokazali mi mnóstwo zdjęć - mówił emeryt. - Pogubiłem się, nie mogłem nikogo rozpoznać, a przecież musiałem coś wybrać. Podczas okazania widziałem tych mężczyzn w lustrze weneckim, światło było inne niż w windzie.

W akcie oskarżenia zaznaczono, że świadek rozpoznał sprawcę po rysach twarzy i sylwetce. W czwartek Wiesław B. zeznał, że nie widział twarzy, tylko głęboki profil. Do windy wsiadł pierwszy, sprawca stał do niego tyłem. Rodzice Tomka zamarli, gdy syn podszedł do Wiesława B. i stanął do niego tyłem. Emeryt dotknął jego karku. - To nie jest ten człowiek, jestem tego pewien - powiedział.

Dlaczego wcześniej wskazał Tomka? Bardzo chciał pomóc policji w ujęciu sprawcy. W tym bloku ciągle były włamania.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodzkie.naszemiasto.pl Nasze Miasto