Kiedy rok temu Wieszczycki podpisywał kontrakty z Bartoszem Romańczukiem, Piotrem Klepczarkiem czy Jakubem Koseckim, nie brakowało głosów krytycznych. Do tego szefowie ŁKS postawili na graczy związanych w przeszłości z ŁKS, jak Michał Łabędzki, Marcin Smoliński, Dariusz Kłus, Krzysztof Mączyński i Marcin Mięciel. To dało awans do ekstraklasy.
Widać, że szefowie ŁKS próbują tego samego, bo zatrudnili wracającego po latach z zagranicy wychowanka klubu Marka Saganowskiego oraz graczy z boisk pierwszej i drugiej ligi - Tomasza Nowak, Radosława Pruchnika i Cezarego Stefańczyka. Kłos zapewnia, że nie są to transfery przypadkowe. - Wszystkich tych piłkarzy obserwowaliśmy w wielu meczach, a ponadto zbieraliśmy też o nich informacje - mówi.
Wieszczycki dodaje, że zatrudniając piłkarza nie patrzy wyłącznie na jego umiejętności piłkarskie, ale również na to, jak adaptuje się w większej grupie. - Musimy tworzyć jeden team, to jest najważniejsze. Czasem cechy osobowościowe mogą decydować o sukcesie - mówi Wieszczycki. W poprzednim sezonie atmosfera w ŁKS była znakomita, w przeciwieństwie choćby do poprzednich rozgrywek, gdzie zespół był, również nie bez winy trenera Grzegorza Wesołowskiego, wyraźnie podzielony.
W środę ełkaesiacy spotkają się na pierwszych zajęciach przed nowym sezonem. Do tego czasu do zespołu raczej nie dołączą nowi gracze, choć - jak zapewnia Kłos - klub jeszcze rozmawia z kilkoma kandydatami do gry w ŁKS.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?