Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tramwaj zwany pożądaniem - sukces premiery Teatru Wielkiego w Łodzi [RECENZJA]

Dariusz Pawłowski
Szymon Komasa i Aleksandra Wiwała
Szymon Komasa i Aleksandra Wiwała Maciej Piąsta
„Tramwaj zwany pożądaniem” jest najnowszą premierą Teatru Wielkiego w Łodzi. Opera André Previna to efektowny krok łódzkiej sceny ku nowoczesności. A zarazem wspaniały test na gotowość na ową współczesność rodzimej publiczności.

Zapóźnienia w obcowaniu z operą współczesną w Polsce są kolosalne, znajomość najnowszych dzieł tego gatunku dorównuje powszechności nad Wisłą języka kreolskiego. Tym większa chwała dla Teatru Wielkiego w Łodzi za wprowadzenie do repertuaru dzieła operę nowoczesną reprezentującego (choć przecież nie najnowszego, bo „Tramwaj zwany pożądaniem” André Previna miał premierę dwadzieścia lat temu w San Francisco), nasze klasyczne rozumienie opery znacznie przekraczającego, w stronę teatru muzycznego.

I właśnie dramaturgię, piekielną emocjonalność opowieści wyjętej ze słynnej, wielokrotnie ekranizowanej sztuki Tennessee Williamsa, podkreślili na scenie realizatorzy przedstawienia. Reżyser Maciej Prus pozwolił wybrzmieć realizmowi dramatu, zagęszczając jednak siłę jego rażenia, uwypuklając to, co ponadczasowe, pozwalając widzowi sensualnie odczuć duszną atmosferę skrywanych pragnień, które potrafią złamać to, co wzniosłe, nie dając rady skleić tego, co nieprzystawalne. Prus mistrzowsko komponuje poszczególne sceny, drapieżnie konfrontuje ze sobą postaci dramatu, dając każdej możliwość silnego zaistnienia i eksplozji namiętności. Ciekawie wykorzystując techniczne możliwości łódzkiej sceny, przy kameralnej - jak na operowe przyzwyczajenia - scenografii autorstwa Jagny Janickiej, zmienia plany i niemal „wciąga” widza w sam środek wydarzeń. Plastycznie widowisko inspirowane jest malarstwem Edwarda Hoppera (kilka scen to piękne cytaty z jego twórczości, stworzone także dzięki pracy reżysera światła Rafała Wróblewskiego), przejmując od artysty sugestywność jego prac, wewnętrzną ciszę poprzedzającą nadchodzącą burzę. Mistrzowska reżyseria, dająca porywający, trzymający oglądających w napięciu przez cały spektakl efekt.

Kolejnym bohaterem przedsięwzięcia jest Maestro Tadeusz Kozłowski, dowodzący bohaterem zbiorowym, czyli Orkiestrą Teatru Wielkiego w Łodzi, podczas premierowego spektaklu - wyśmienitą. Skomplikowana strukturalnie, z zawiłymi tempami, mocno filmowa muzyka Previna, pod batutą Maestro Kozłowskiego, mieni się emocjami i nastrojami, ma olbrzymią siłę oddziaływania, a jakby nieco na przekór (w dobrym tego słowa znaczeniu) jej surowej fakturze i ilustracyjności, dyrygent wydobywa na pierwszy plan jej niełatwą melodykę oraz porywczą zmysłowość. Precyzyjnie poprowadzona orkiestra odpłaca się dopracowaniem detali, pięknym dźwiękiem, czujnością i trafnym reagowaniem na zmiany klimatu wydarzeń na scenie. Muzyka buduje emocjonalną temperaturę przedstawienia, a chwilami zapiera dech swoją intensywnością - na przykład w sekwencji gwałtu, do którego dochodzi poza sceną, a przygwożdżeni widzowie zostają sami, z pustym obrazem przed oczami, słysząc ból i rozjuszenie zapisane w żywiołowo odegranych nutach. Ciężka praca włożona w muzyczne przygotowanie przedstawienia zamieniła się w oszałamiającą interpretację.

W takich inscenizacyjno-muzycznych okolicznościach błyszczą swoimi wybitnymi umiejętnościami soliści. Wielką, zachwycającą kreację stworzyła Joanna Woś w roli Blanche DuBois. Fenomenalna wokalnie i interpretacyjnie, nienagannie oddająca w śpiewie złożoność, dwuznaczność, tęsknotę, udrękę i rozczarowanie swojej bohaterki, imponuje również bogatym w znaczenia aktorstwem: zniuansowanym (jakże przejmująco ubiera się w suknię), zaangażowanym, z troską przeprowadzającym postać od euforii do klęski. Ważny występ dla Joanny Woś, jeszcze ważniejszy dla widza.

Olśniewającą Stellą Kowalski jest Aleksandra Wiwała - naturalna, szczera, przepięknie śpiewająca, czystym, ujmującym głosem. Silną, wyrazistą rolę daje Szymon Komasa jako Stanley Kowalski - energetyczny, ze świetną techniką śpiewu. Znakomity kwartet uzupełnia Tomasz Piluchowski jako Mitch - nieco słabszy od pozostałej trójki aktorsko, ale bardzo dobry wokalnie.

„Tramwaj zwany pożądaniem” Teatru Wielkiego w Łodzi wjechał na przystanek sukces. Nowoczesności już można się nie bać.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto