18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Technologia rodem z NASA w leczeniu zatok... i nie tylko

Artykuł sponsorowany
Aparat LightMed jest bardzo poręczny i łatwy w użyciu
Aparat LightMed jest bardzo poręczny i łatwy w użyciu
Lekarze biją na alarm! Antybiotyki są coraz mniej skuteczne! Czy magnetoledoterapia może je zastąpić?

Rozmawiam z Jolantą Tyrą, specjalistką światłoterapii i magnetoledoterapii.

W zrozumieniu, czym jest magnetoledoterapia i dlaczego jest tak skuteczna w leczeniu wielu problemów zdrowotnych, pomoże nam krótki rys historyczny.

Dzieje światłolecznictwa sięgają starożytnego Egiptu. Już wtedy znano dobroczynny wpływ światła słonecznego na ludzki organizm. Zastosowania światła w terapii różnych dolegliwości opisał też Hipokrates, grecki lekarz z przełomu V i IV w. p.n.e. Choć nie znano wówczas uzasadnienia, lecznicza moc światła była niepodważalnym faktem. Stosowali je więc medycy greccy, rzymscy, arabscy. Dziś wiemy, że nasz organizm przekształca światło w energię elektrochemiczną. Ta zaś aktywuje szereg reakcji biochemicznych w komórkach. I, co bardzo ważne, reakcje te zachodzą nie tylko w warstwach powierzchniowych, ale w całym organizmie.

Nowoczesną terapię światłem odkrył w drugiej połowie XIX w. duński lekarz Finsen. Skonstruowane przez siebie lampy łukowe stosował w leczeniu m.in. gruźlicy skóry. W 1903 r. otrzymał nagrodę Nobla.

W 1970 r. francuski neurolog Paul Nogier odkrył, że wszystkie tkanki i organy ciała są w rezonansie z określonymi częstotliwościami. Ponadto stwierdził, że jeśli częstotliwość drgań organów, tkanek, komórek, przemian biochemicznych wykracza poza właściwe im wartości, organizm zaczyna chorować. Aby uzdrowić chore czy uszkodzone tkanki, trzeba je więc poddać działaniu energii pulsującej z częstotliwością właściwą dla zdrowych tkanek. Jest to jedno z największych odkryć medycyny. Obecnie częstotliwości Nogiera są stosowane w wielu urządzeniach do elektro-, światło- i magnetoterapii.

Na początku lat 80. XX w. odkryto niezwykłe właściwości lecznicze światła spolaryzowanego. Na podstawie tych badań firma Zepter opracowała System Terapii Światłem Bioptron.

Wykorzystanie diod elektroluminescencyjnych (LED) to kolejny milowy krok w medycynie. Wynaleziono je w latach 20. ubiegłego wieku, do produkcji weszły w latach 60. Ich największą zaletą jest zdolność emisji światła o ściśle określonych parametrach: energii i barwie. Rewelacyjne właściwości tego światła poznano dopiero na przełomie XX i XXI wieku dzięki badaniom NASA (amerykańskiej agencji ds. lotów kosmicznych). Czerwone, podczerwone i niebieskie LED stosowano początkowo w hodowli roślin na wahadłowcach. Bardzo pozytywne rezultaty skłoniły naukowców do badań nad wpływem tegoż promieniowania na organizmy kosmonautów. Wyniki były wprost fantastyczne. Przyspieszenie metabolizmu w komórkach, przyspieszenie regeneracji tkanek (mięśniowej, kostnej, nerwowej), zahamowanie zaniku mięśni i kości spowodowanego nieważkością. Wkrótce do badań NASA włączyli się naukowcy sił morskich, które chciały wykorzystać światło LED do leczenia marynarzy w łodziach podwodnych.

Domyślam się już, czym jest magnetoledoterapia.

Wspaniale. Wobec tego zdefiniujmy ją razem. To terapia wykorzystująca w jednym zabiegu:
• pole magnetyczne o niskim natężeniu;
• promieniowanie elektromagnetyczne LED o ściśle określonej długości fali:
– światło (promieniowanie widzialne): czerwone – 635 nm, niebieskie – 462 nm;
– promieniowanie podczerwone (niewidzialne) – 850 nm;
• siedem częstotliwości Nogiera do modulacji zarówno pola magnetycznego, jak i promieniowania LED.

Te wszystkie trzy czynniki są emitowane przez LIGHTMED. To unikalny aparat skonstruowany w 2010 roku przez polskiego inżyniera Macieja Kuranta. Przebadany przez stosowne instytucje, posiadający wymagane certyfikaty (polskie i unijne), zarejestrowany jako urządzenie medyczne. Stosowany jest w szpitalach, gabinetach lekarskich, zabiegowych, przez fizykoterapeutów, w domach opieki nad osobami starszymi i niepełnosprawnymi, sanatoriach, ośrodkach SPA, a także samodzielnie przez pacjentów w domu.

Pani Klienci też mogą poddać się jego uzdrawiającemu działaniu?

Jak najbardziej. Od ponad trzynastu lat stosuję z wielkim powodzeniem lampy Bioptron (emitujące spolaryzowane światło białe), a od pewnego czasu również LIGHTMED (do magnetoledoterapii).

13 lat doświadczenia... i na pewno wiele pozytywnych efektów?

Zarówno światłoterapia, jak i magnetoledoterapia są bardzo skuteczne w likwidacji wielu problemów zdrowotnych. Świadczy o tym wiele podziękowań moich klientów. Zacytuję jednego z nich, który wyleczył PRZEWLEKŁE ZAPALENIE ZATOK.

„Wiecznie cieknący nos, tępe bóle głowy, częste infekcje – to był mój problem już od dzieciństwa. Przed sześcioma laty dolegliwości się nasiliły. Niemal co noc budziłem się z koszmarnego snu z uczuciem duszenia się. Przyczyna? Silnie opuchnięta śluzówka w nosie uniemożliwiająca oddychanie w pozycji leżącej. Alergia? Nie, testy ją wykluczyły. Więc liczne wizyty u laryngologa, leki w pigułkach, aerozolach, kroplach. Akupresura, akupunktura. Efekty? Żadne. Doszedł jeszcze problem z uszami: powtarzające się co parę miesięcy zatykanie, zapalenia, szum. Przypadkowo trafiłem do gabinetu pani Jolanty. Już po 10 dniach naświetlania nastąpiła znaczna poprawa. Przespałem całą noc swobodnie oddychając. Marek Piersa, 54 lata”.

Oczywiście tak przewlekły stan zapalny wymagał jeszcze wielu naświetlań. Jednak pan Marek był tak zachwycony efektami, że ostatnio sprawił sobie aparat LightMed na własność. Oddaję mu głos jeszcze raz.

„Niedawno złapałem infekcję. Drapanie w gardle, nasilający się katar. Pewnie skończyłoby się jak zwykle: gorączka, antybiotyki, wielotygodniowy kaszel. Gdyby nie LightMed. Trzy zabiegi dziennie. Trzeciego dnia ustąpił ból gardła, czwartego po lejącym się z nosa śluzie nie było śladu”.

Aż trudno uwierzyć!

Prawda? Też bym powątpiewała, gdyby nie potwierdzenia moich klientów, jak i... moje własne, na szczęście już przeszłe, problemy z zatokami. Ileż w tych pustych kostnych przestrzeniach cuchnącej ropy potrafi się zmieścić! Przekonałam się o tym po kilkunastu naświetlaniach, kiedy to świństwo zaczęło spływać nosem. No, ale to już tylko wspomnienie. Pomówmy o czymś innym.
**
Właśnie. Przy jakich innych dolegliwościach stosuj

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto