- Rozpoczęłam pracę 25 listopada w zastępstwie za kobietę w ciąży, która poszła na urlop. Kierownik zapewnił mnie, że niedługo otrzymam umowę zlecenie, a na razie nie mam się przejmować i pracować. Mijały jednak tygodnie, a umowy nie było. Telefonicznie się o nią upominałam, ale wciąż odsyłano mnie z kwitkiem. Zależało mi na umowie, gdyż jestem rencistką i zwyczajnie nie mogę pozwolić sobie na tzw. pracę na czarno - przekonuje szamotulanka.
Na początku stycznia w punkcie z prasą pojawiła się kierowniczka obwodowa, która zdaniem szamotulanki - miała przeprowadzić zmiany, gdyż punkt nie działał dobrze.
- Kierowniczka dała nam - kobietom tam pracującym - wytyczne, jak asortyment ma być poukładany. Wedle jej zaleceń układałyśmy, więc zabawki, gazety, papierosy i inne rzeczy, dokładnie tak, jak chciała. Ciągle zmieniała jednak zdanie - najpierw pokazywała nam, gdzie przemieścić dany towar, my oczywiście to robiłyśmy, a potem okazywało się, że jednak trzeba ten asortyment ułożyć inaczej . Mówiąc kolokwialnie - robiła z nas idiotki, które niczego nie potrafią. Na dodatek później słyszałam, jak kierowniczka rozmawiając z kimś przez telefon, nas wyśmiewała. Nawet stali klienci przychodzili i pytali, co się dzieje, kim ta kobieta jest. Tak nie powinno się traktować ludzi - tłumaczy szamotulanka.
10 stycznia kobieta powinna otrzymać miesięczne wynagrodzenie. Pieniędzy jednak jeszcze wówczas nie było. Zadzwoniła, więc do kierowniczki obwodowej z pytaniem, kiedy otrzyma swoją pensję. W odpowiedzi usłyszała, że ma się zgłosić po wynagrodzenie następnego dnia.
- Strasznie się wtedy zdenerwowałam, bo nie dość, że cały czas - mimo gwarancji i upominania się - pracowałam bez umowy, to jeszcze w terminie nie otrzymałam wynagrodzenia. Postanowiłam wtedy złożyć wypowiedzenie pracy - tłumaczy mieszkanka Szamotuł - We wtorek zgłosiłam się natomiast po pieniądze. Zamiast kwoty 1100 zł. otrzymałam 956 zł. za okres od 25 listopada do 10 stycznia, a więc za ponad miesiąc pracy, kiedy łącznie przepracowałam 204 godziny. Wychodzi zatem, że za godzinę pracy otrzymywałam 4 zł. i 76 groszy. To prawdziwy skandal - dodaje kobieta.
Kierownictwo firmy, której punkt sprzedaży znajduje się w Szamotułach, jest jednak zupełnie innego zdania.
- Absolutnie nie ma takiej możliwości, aby osoba pracująca w naszym punkcie, pracowała bez umowy. W Szamotułach zatrudniona była osoba na umowę zlecenie na zasadzie nauki, by później przejąć etat - informuje kierownik firmy ze Szczecina, który nie chciał podawać swoich danych - W Szamotułach były duże straty i ogromne marnotrawstwo towaru, dlatego postanowiliśmy zwolnić 1 osobę, natomiast 2 pozostałe same odeszły. Punkt nie pracował dobrze, są zresztą nagrania z monitoringu, które można sprawdzić. Jeżeli natomiast były pracownik jest z czegoś niezadowolony, może zgłosić się do sądu pracy - mówił kierownik.
Agata S. jest załamana zaistniałą sytuacją, gdyż - jak sama mówi - lubiła pracę w punkcie z prasą. Nigdy nie spotkała się jednak z podobnym traktowaniem pracowników, którym - jej zdaniem - zupełnie nie okazano szacunku.
Jak przygotować się do rozmowy o pracę?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?