Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Studentka Szkoły Filmowej w Łodzi zaatakowana na ulicy. Skarży się, że nie otrzymała właściwej pomocy

Redakcja
Łodzianka została zaatakowana na ulicy w poniedziałek (25 lutego) nad ranem. Wracała z transmisji ceremonii rozdania Oskarów. Nikt z przechodniów jej nie pomógł. Uważa też, że służby nie wykazały się w stosunku do niej odpowiednim współczuciem.

Swoje odczucia opisała w internecie. Jej post spotkał się z ogromnym zainteresowaniem internautów. W ciągu doby udostępniło go aż 25 tys. osób.

Łodzianka wracała około godz. 5.30 z transmisji oskarowej z łódzkiej szkoły filmowej do akademika. Przy ul. Kilińskiego zaatakował ją obcy mężczyzna i zaczął szarpać. Studentka była w szoku. Wybiegła na ulicę, mając nadzieję że zatrzyma jakiś samochód. Ale pojazd ją wyminął...

- Zaczynam krzyczeć i wtedy mężczyzna zaczyna do szarpania i ściskania dodaje okłady pięścią w twarz i głowę i informuje mnie, że mam mu cytuje „oje... galę” - relacjonuje dziewczyna. - Potem pamiętam już tylko okładanie mojej głowy, krzyki „nie krzycz bo Cię zaje...” i moje histerycznie wrzeszczenie wniebogłosy o pomoc. Na koniec sprowadzenie do pozycji klęczącej i kilka kopniaków w głowę i w bok ciała - dodaje.

Napastnik oddalił się, gdy zobaczył innych ludzi. Dziewczyna ma wątpliwości, czy służby zajęły się nią prawidłowo. -Funkcjonariusze zamiast udzielić mi pomocy zajmowali się jeżdżeniem w koło jakby ten człowiek po 25 minutach miał być w promieniu czterech ulic - relacjonuje dziewczyna. Musiała też powtarzać swoje zeznania. Ma też żal do pogotowia, bo zabrało ją do szpitala w brudnych ciuchach, miała też usłyszeć komentarz, że jest sobie winna.

Tymczasem pogotowie tłumaczy, że ratownicy postąpili prawidłowo. - Poszkodowanej została udzielona pomoc medyczna i przewieziona została do szpitala Piramowicza - mówi Adam Stępka, rzecznik prasowy łódzkiego pogotowia. Jak tłumaczy pacjenci wożeni są do szpitali w ubraniach w których brali udział w zdarzeniach, nawet jeśli są one zniszczone czy zabrudzone. - Nie mamy w karetce butiku ani przebieralni. W karetkach ratujemy życie i zdrowie pacjentów. Nie ma ani miejsca ani czasu na przebieranie się - mówi.

Także policja nie ma nic do zarzucenia. Z danych policji wynika, że patrol dotarł na miejsce po pięciu minutach. - Zawsze w sytuacjach, kiedy możliwa jest penetracja terenu, wspólnie z pokrzywdzonym lub świadkiem policjanci niezwłocznie podejmują taką próbę - informuje Joanna Kącka rzeczniczka prasowa KWP w Łodzi.

Jak podkreśla policja prosto z komisariatu dziewczyna została odwieziona do prokuratury.

Poparcie dla studentki zadeklarowała grupa Dziewuchy Dziewuchom. Anna Migala z grupy Dziewuch uważa, że obwinianie ofiary o to, co jej się stało, jest bardzo prawdopodobne.

- Dziewczyny często słyszą, że same są sobie winne: bo chodziły po nocy, nosiły słuchawki, były niewłaściwie ubrane - wylicza Migala. - Tymczasem wszyscy mamy prawo chodzić po Łodzi wtedy, gdy chcemy i tam, gdzie chcemy - tłumaczy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto