Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Stacje bazowe sieci komórkowych - szkodliwe, czy nie?

Magdalena Grochowalska
Pani Janina z wieżowca przy ul. Inowrocławskiej 9 od kilku lat cierpi na silne migreny. Leczyła się u wielu lekarzy w różnych poradniach. Bez efektu. Ataki są coraz częstsze, towarzyszą im mdłości. Kobieta jest przekonana, że to wszystko przez maszt telefonii komórkowej (BTS - stacja bazowa), który znajduje się tuż obok jej bloku.

Zanim stanął, była zdrowa. Podobnie jak inni mieszkańcy tego samego bloku.

Serce, głowa i ciśnienie

Kilka lat temu Era wystąpiła z wnioskiem o umieszczenie na osiedlu im. Mikołaja Reja nowego BTSa. Wśród mieszkańców zawrzało. Protestowali, składali pisma do urzędu miasta i spółdzielni mieszkaniowej, która ujęła się za nimi.

– Nie wyraziliśmy zgody na ustawienie tej konstrukcji, ponieważ lokatorzy sobie tego nie życzyli, a my szanujemy ich zdanie – mówi Zenon Pabjańczyk, prezes SM im. M. Reja w Łodzi.

Inwestor postawił jednak na swoim: znalazł posesję, która nie podlegała spółdzielni, i tam umieścił nadajnik. Zamontowano go na akademiku przy ul. Żubardzkiej, czyli tuż obok bloku przy ul. Inowrocławskiej.

Choć urządzenie nie znalazło się na dachu bloku, jego mieszkańcy są przekonani, że właśnie od tamtej pory ich zdrowie zaczęło szwankować. Tak jak Regina Maciejewska i jej mąż, którzy chorują na serce.

– To dziwne, ale wszyscy lokatorzy w naszym bloku cierpią na to samo – zastanawia się. – Stan męża w ubiegłym roku był bardzo ciężki. Cztery razy jeździłam z nim do kliniki w Katowicach. Wszczepili mu zastawkę. Mnie za to bardzo dokucza ciśnienie.

Alicja Jagiełło z parteru ma 39 lat i zdrowe serce. Ale...

– Często mam bóle i zawroty głowy – żali się. – Kiedyś dolegliwości pojawiały się, gdy gwałtownie wstawałam z krzesła, a ostatnio to już nawet bez przyczyny. Dostałam od lekarza różne leki, ale nie widzę poprawy.

Maria Rożak spod numeru 22 uważa wręcz, że jej mieszkanie jest podwójnie napromieniowane. Z jednej strony ma maszt, a z drugiej przebiegające tuż pod oknami (w dodatku na wysokości sypialni) linie wysokiego napięcia.

– Stwierdzono u mnie niedoczynność tarczycy, a rok temu zaczęła mi dokuczać arytmia – mówi. – Kłopoty ze zdrowiem mam nie tylko ja. Mój 28-letni syn cierpi na silne migreny. Bez przerwy łyka tabletki przeciwbólowe.

Mąż pani Marii także choruje na serce. Podobnie jak Jadwiga Miedzianowska, Alina Krajewska i Kazimierz Cieślak – sąsiedzi z jednego piętra.

– Ja jakoś się trzymam, bo całe lato spędzam na działce w Rosanowie – mówi pan Kazimierz. – Tam jest czyste powietrze i żadnego promieniowania. Ale niewiele brakowało, a i tam stanęłaby antena. Chcieli ją postawić w ubiegłym roku. Rozsyłaliśmy różne pisma, zbieraliśmy podpisy pod protestem i w końcu dali spokój.

Studenci z akademika, choć mają antenę nad głowami, nie skarżą się na sercowe dolegliwości. Większość nawet nie wie, że na budynku jest jakiś nadajnik... Tak jak Marta Łysyganicz, studentka Akademii Muzycznej.

– Nie zauważyłam, by moje samopoczucie pogarszało się, gdy tu przyjeżdżam – mówi.

Wielu jej kolegów wypowiada się podobnie. Ale są też tacy, którzy zaobserwowali wzmożone bóle głowy i kłopoty z koncentracją.

Bezpiecznie czy nie?

Czy mieszkańcy ulicy Inowrocławskiej faktycznie chorują, bo szkodzi im nadajnik? Łukasz Delżuch, specjalista z Ery przekonuje, że aby promieniowanie było szkodliwe, człowiek musiałby wejść na maszt, przytulić się do nadajnika i stać tak przez kilka godzin.

Lekarze są raczej sceptyczni, ale przyznają, że promieniowanie może wywołać np. zmęczenie, utratę apetytu, nudności, bóle głowy, zaburzenia snu i układu krążenia, ale tylko wtedy, gdy jest ono bardzo silne.

Lekarz miasta, dr Maciej Prochowski jest przekonany, że bolączek mieszkańców bloku nie powinno się przypisywać nadajnikowi.

– Pole magnetyczne z telefonii komórkowej jest słabe. Nie ma dowodów na to, że może powodować u ludzi choroby – zapewnia. – Wielu łodzian choruje na serce i nadciśnienie, zwłaszcza w starszym wieku. Także ci, którzy mieszkają z dala od nadajników.

Dr hab. medycyny Marek Zmyślony z Pracowni Zagrożeń Elektromagnetycznych Instytutu Medycyny Pracy podziela jego zdanie. Kilka lat temu doktor Zmyślony wydał opinię na temat masztu przy ul. Żubardzkiej. Napisał w niej m.in.: „Nie ma przesłanek do stwierdzenia, by promieniowanie emitowane przez stację bazową sieci Era mogło spowodować pogorszenie stanu zdrowia okolicznych mieszkańców”.

Nam tłumaczy: – Nie robiłem pomiarów pola. Opinię wydałem na podstawie danych prognostycznych. Według polskich norm nie może ono przekraczać 0,1 wata na metr kwadratowy, czyli ok. 7 woltów na metr. Polskie normy są bardziej rygorystyczne od zalecanych przez Unię Europejską. Według Unii, dopuszczalne jest 4,5 wata na metr kwadrat. Z drugiej jednak strony, jest grupa naukowców, która domaga się, by pole było mniejsze niż... 0,6 wolta na metr. Co ciekawe – emitowane z nadajnika przy ul. Żubardzkiej jest właśnie takie, jak chcą rygoryści! W moim przekonaniu, jest tam całkowicie bezpiecznie.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto