Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Smuda i Terlecki na procesie Pęczaka

Wiesław Pierzchała
Znani rzgowscy biznesmeni Andrzej i Zbigniew Gałkiewiczowie krzyczeli na działaczy Widzewa, bowiem dawali im pieniądze na klub i piłkarzy, a w zamian nie mogli się doczekać legalizacji swoich hal targowych.

Tak wynika z relacji świadków, którzy wczoraj w Sądzie Rejonowym w Łodzi zeznawali na procesie byłego posła SLD Andrzeja Pęczaka i innych oskarżonych o wyciąganie pieniędzy od braci Gałkiewiczów, za które obiecywali pomoc w zalegalizowaniu hal targowych. Pęczakowi grozi do 10 lat więzienia. Wśród świadków byli trener kadry narodowej piłkarzy Franciszek Smuda oraz znany piłkarz Maciej Terlecki. Pierwszy był trenerem Widzewa, a drugi zawodnikiem. Obaj musieli zerwać się w nocy, aby zdążyć na godz. 9 do sądu w Łodzi. Terlecki przyjechał z Warszawy, a Smuda z Lubina, w którym kończy mu się kontrakt z Zagłębiem.

W rozmowie z nami Franciszek Smuda nie ukrywał, że jest zaskoczony wezwaniem do sądu, gdyż jako trener zajmował się meczami i piłkarzami, a nie sprawami finansowymi, które były na głowie właścicieli klubu: Andrzeja Grajewskiego i Andrzeja Pawelca. Potwierdził to na sali sądowej, zaznaczając, że na przełomie 2002 i 2003 r. Widzew był w tragicznej sytuacji finansowej, ale nie wie na czym polegało sponsorowanie Widzewa przez braci Gałkiewiczów.

Większą wiedzę miał Maciej Terlecki, który opowiedział o dwóch wizytach w firmie Polros u Gałkiewiczów w Rzgowie. Nie ukrywał, że gdy klub przestał mu płacić, postawił sprawę na ostrzu noża: "Jeśli nie dostanę zaległych pieniędzy, to przestanę trenować w Widzewie". Reakcja była taka, że Terlecki z Pawelcem i prezesem Widzewa Jackiem Dzieniakowskim zjawili się w Polrosie, by porozmawiać z biznesmenami. W efekcie jeszcze tego samego dnia na konto piłkarza wpłynęło 40 tys. zł przelane przez Gałkiewiczów.

Innym razem, gdy kasa klubu świeciła pustkami i nie było pieniędzy na pensje dla zawodników, ci, jadąc na mecz z Wisłą Kraków, zatrzymali się w Rzgowie. Tam spotkali się z Andrzejem Gałkiewiczem, który - gdy usłyszał, że zawodnicy chcą od niego co najmniej 100 tys. zł - mocno się zirytował.

- Zaczął krzyczeć i tłumaczyć, że on nie musi płacić, ponieważ nie jest związany z Widzewem i że jeśli chcemy pieniędzy, to powinniśmy się zgłosić do prezydenta Łodzi lub wojewody - zeznawał w sądzie Terlecki.

Dodał, że według jego oceny, Gałkiewicz zdenerwował się, że ma płacić na Widzew w sytuacji, gdy hale targowe nie są jeszcze zalegalizowane i nie przynoszą spodziewanego dochodu.

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto