Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Setki osób z powikłaniami po infekcjach trafia do szpitali

Magda Szrejner
Dr Andrzej Michalski twierdzi, że tak źle nie było od lat
Dr Andrzej Michalski twierdzi, że tak źle nie było od lat fot. Krzysztof Szymczak
- Tylu pacjentów z poważnymi powikłaniami po niewyleczonych infekcjach nie mieliśmy od lat - mówią lekarze z oddziałów pulmonologicznych szpitala w Łagiewnikach.

- O epidemii grypy już niemal zapomniano, a my teraz zbieramy jej żniwo.

Do Centrum Leczenia Chorób Płuc i Rehabilitacji w Łagiewnikach i do filii tej lecznicy w Tuszynie od początku roku trafiło ponad 700 osób. W tej chwili na pulmonologii w Łagiewnikach i w Tuszynie zajęte są wszystkie łóżka. Wielu pacjentów leży na tak zwanych dostawkach.

- Chorzy trafiają do nas z poważnymi powikłaniami po infekcjach górnych dróg oddechowych - mówi "Polsce Dziennikowi Łódzkiemu" dr Andrzej Michalski, ordynator oddziału chorób płuc w szpitalu w Łagiewnikach. - Bywa, że ich stan jest bardzo ciężki, że z izby przyjęć trzeba ich przewozić bezpośrednio na oddział intensywnej opieki medycznej, z poważnymi zmianami w obrębie płuc.

Tylko w ostatnim tygodniu pogotowie ratunkowe przywiozło do Łagiewnik kilku pacjentów z ostrymi zapaleniami płuc i groźnymi powikłaniami po przebytych infekcjach. Dwóch chorych natychmiast przewieziono na oddział intensywnej terapii do Tuszyna i podłączono do respiratorów. Ich stan jest poważny. Jeden z nich ma zaledwie 32 lata.

Podobnych przypadków jest więcej. Na pulmonologię, zdaniem lekarzy, trafiają w bardzo złym stanie coraz młodsi pacjenci.

- To niepokojące zjawisko. Tak wielu pacjentów w wieku między 28 a 32 lata z ostrymi powikłaniami jeszcze nie mieliśmy - mówi Janusz Kazimierczak, dyrektor Centrum Leczenia Chorób Płuc i Rehabilitacji w Łagiewnikach.

Z czego to wynika? Lekarze wskazują na szereg czynników. Przede wszystkim to najczęściej młodzi ludzie nie chcą korzystać ze zwolnień lekarskich, leczą się na własną rękę i próbują "przechodzić" grypę, czy przeziębienie. Tymczasem niezaleczona choroba to jedna z najczęstszych przyczyn powikłań. Ale w szpitalu wskazują też na to, że gros pacjentów dopiero w szpitalu dowiaduje się, że ma zapalenie czy inne zmiany w płucach. Ze względu na oszczędności, lekarze pierwszego kontaktu, zwłaszcza w małych prywatnych gabinetach, niechętnie dają chorym skierowanie na zrobienie zdjęcia rentgenowskiego płuc, bo muszą za nie częściowo płacić.

- Nie zawsze zmiany w płucach są łatwe do zdiagnozowania. Niektórzy pacjenci mają bowiem nieme objawy osłuchowe, co oznacza, że lekarz nie usłyszy nic przez słuchawki - mówi dr Michalski. - Tu potrzebne jest prześwietlenie płuc.

Najczęściej do szpitala trafiają teraz pacjenci, którzy przechodzili infekcję w szczycie zachorowań na grypę, czyli na przełomie listopada i grudnia. Wywiady lekarskie wskazują bowiem, że gros pacjentów leczy się bez efektów przez 5-6 tygodni i w końcu trafia do szpitala. Często już w bardzo złym stanie.

- To niebezpieczne, bo jak wiemy ciągle na świecie bardzo wiele osób umiera w wyniku powikłań po źle leczonych infekcjach - mówi dr Michalski.

O tym, że chorych przybywa, mówią nie tylko lekarze, ale też szpitalne statystyki. Wynika z nich, że liczba pacjentów oddziałów pulmonologicznych w Łagiewnikach i Tuszynie wzrosła w tym roku w porównaniu z poprzednim o ponad stu.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto